Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Piętnastego czerwca, o drugiej nad ranem, Morska Służba Wywiadowcza
w Sewastopolu przekazała informację nadaną do nich z Ministerstwa Marynarki
Wojennej w Moskwie. Wiadomość wymagała natychmiastowego potwierdzenia,
jednak wiązało się to z przerwaniem ciszy w eterze, która bezwzględnie obowią-
zywała podczas misji wywiadowczych.
Kiedy informacja została rozszyfrowana, dyżurny oficer łączności z nocnej
wachty natychmiast obudził Gorowa, który usiadł na swojej koi i z uwagą prze-
studiował bladożółtą kartkę papieru.
Informacja rozpoczynała się od szczegółowych ustaleń co do zajęcia przez
okręt odpowiedniej pozycji, po których następował rozkaz spotkania się za dwa-
dzieścia cztery godziny ze statkiem badawczym Piotr Wawiłow, który znajdował
się w tej samej części Morza Zródziemnego. Jak dotąd, treść wiadomości przyjem-
nie rozbudziła ciekawość Gorowa. Wynurzenie i bezpośrednie spotkanie o półno-
cy, na środku morza, było znacznie bardziej intrygującym i tradycyjnym zadaniem
szpiegowskim niż te, które zazwyczaj wykonywał w dobie rozwiniętych syste-
mów nasłuchu elektronicznego. Jednak dalsza część informacji postawiła go na
nogi, wprawiajÄ…c w bezwiedne dygotanie.
PANA SYN W POWA%7Å‚NYM STANIE SZPITAL KREMLOWSKI STOP
PACSKA NATYCHMIASTOWA OBECNOZ W MOSKWIE KONIECZNA
STOP TRANSPORT ZORGANIZOWANY STOP KAPITAN
%7Å‚UKÓW PRZEJMIE DOWODZENIE OKRTEM STOP
POTWIERDZI ODBIÓR
82
POTWIERDZI ODBIÓR
O północy Gorow przekazał kontrolę nad okrętem w ręce %7łukowa, a sam prze-
siadł się na Piotra Wawiłowa; z jego pokładu został zabrany przez helikopter do
Damaszku w Syrii, gdzie wsiadł na pokład rosyjskiego odrzutowca należącego do
korpusu dyplomatycznego, którym odleciał do Moskwy. Na lotnisku Szeremietie-
wo znalazł się szesnastego czerwca o piętnastej.
W holu portu lotniczego czekał na niego urzędnik z Admiralicji o nazwisku
Borys Okudżawa. Oczy Okudżawy były tak szare jak woda w pralni. Olbrzymi
pryszcz zniekształcał lewą stronę jego nosa.
 Samochód już czeka, towarzyszu Gorow.
 Co z KolÄ…? Co siÄ™ dzieje z moim synem?
 Nie jestem lekarzem, towarzyszu Gorow.
 Coś pan musi wiedzieć.
 Lepiej nie traćmy czasu. Wszystko wyjaśnię w samochodzie.
 Nie musi się pan do mnie zwracać per  towarzyszu  stwierdził Gorow,
gdy przebiegali przez bramÄ™ lotniska.
 Przepraszam. To z przyzwyczajenia.
 Czyżby?.
Chociaż zdyskredytowano ekonomiczne i społeczne założenia komunizmu
i ujawniono grabieże i masowe morderstwa, jednak wciąż jeszcze spora rzesza
wyznawców pragnęła powrotu starego systemu. W dalszym ciągu mieli oni wpły-
wy w wielu dziedzinach gospodarki i zarządzania państwem. Kontrolowali mię-
dzy innymi przemysł zbrojeniowy, a wraz z nim produkcję rakiet, wyrzutni i gło-
wic nuklearnych. Według nich odrzucenie ideologii marksistowskiej wynikało
wyłącznie z faktu, że władza została przejęta przez siły nieco bardziej demokra-
tyczne, co nie miało jednak wpływu na zmianę dawnych poglądów, które w głębi
serca wyznawali. Starali się okazywać szczere zaangażowanie w tworzenie nowej
Rosji, ale tak naprawdę wciąż czekali na zmartwychwstanie państwa radzieckie-
go.
Kiedy opuścili zatłoczoną salę odpraw i wyszli na zewnątrz, gdzie przywitała
ich ciepła aura wiosennego popołudnia, Okudżawa odezwał się ponownie.
 Podczas następnej rewolucji powinniśmy wywalczyć więcej wolności,
a nie mniej. Nie posunęliśmy się wystarczająco daleko. U władzy pozostało zbyt
wielu przedstawicieli starej nomenklatury. NazywajÄ… siebie wieszczami demokra-
cji i zwolennikami kapitalizmu, jednak w rzeczywistości blokują przemiany przy
każdej okazji.
Gorow nie wdał się tym razem w dyskusję. Borys Okudżawa nie był do-
brym aktorem. Zdradziła go nadmierna gorliwość, z jaką przemawiał: groteskowy
pryszcz na jego nosie zaczerwienił się, jakby był zainstalowanym przez Boga de-
83
tektorem prawdy, nieomylnie zdradzającym schowanego pod skórą diabła.
Niebo było zasnute szaroczarnymi chmurami. W powietrzu czuło się nadcho-
dzÄ…cy deszcz.
Przed budynkiem pozwolono handlować kilku straganiarzom. Niektórzy roz-
łożyli towar na drewnianych stołach, inni mieli ruchome wózki. Sprzedawali pa-
pierosy, słodycze, mapy turystyczne, pamiątki. . . Przynajmniej część handlarzy
musiała niezle prosperować, jednak wszyscy byli niechlujnie ubrani. Jeszcze nie
tak dawno majętność była przestępstwem, za które groziło więzienie, a czasami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates