Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

domu pod swoją cnotliwą kołdrą!
 Blitilda nigdy nie używała kołdry, pozwalała sobie tylko na ascetyczną derkę z
końskiego włosia, biedulka!
- Tak żeby porządnie ją gryzło - pokiwała głową Taran. - Pewnie dbała o to, że
drapało ją tu i tam?
 Fe, cóż za obrzydliwy pomysł!
- Owszem! - Taran uśmiechnęła się szeroko. - Ale bardzo zabawny!
34
Głos nic na to nie powiedział. Jedyną odpowiedzią było tylko urażone milczenie.
Nudziarz, pomyślała Taran.
Ale bawiła się świetnie. Znalazła nową, niezwykle interesującą rozrywkę. Dopóki on
nie wie, że ona może go zobaczyć kiedy tylko zechce, nic nie stoi na przeszkodzie, by drażnić
siÄ™ z nim, ile dusza zapragnie.
I taki właśnie miała zamiar.
35
ROZDZIAA 7
Przez następne dni Taran starała się jak tylko mogła wyprowadzić swego anioła stróża
z równowagi. W myślach nazywała go aniołem stróżem, bo lepszego określenia nie znalazła.
Co dzień pożyczała sobie czarnoksięską runę Móriego, lecz w końcu stało się to zbyt
kłopotliwe i niebezpieczne. Ktoś mógł przecież złapać ją na gorącym uczynku. Sporządziła
więc sobie kopię runy. Aby dodać jej mocy, położyła ją na księdze z runami ojca i
wymruczała niezrozumiałe zaklęcia. Zaklęcia nie wywarły oczywiście żadnego skutku, ale
może stało się to za przyczyną magicznej księgi? W każdym razie znak działał. Wprawdzie
nie tak dobrze jak oryginalna runa ojca, ale ściskając ją w dłoni dostrzegała kątem oka
kontury swego opiekuna.
To jej wystarczyło.
Chyba tylko dlatego, że tak bardzo chciała spędzać dni w samotności, rodzina nagle
uświadomiła sobie, że Taran zaniedbano. Wspomniał o tym przy obiedzie Dolg. Jego
niezwykły badawczy wzrok długo spoczywał na dziewczynie, aż Taran zrobiło się
nieprzyjemnie. Dolg stwierdził:
- Powinniśmy poświęcić naszej siostrze więcej uwagi. Ona się nudzi, podczas gdy my
tak bardzo jesteśmy zajęci przygotowaniami do wyjazdu.
Gdyby wspomniał o tym kilka dni wcześniej, z wdzięcznością rzuciłaby się mu na
szyję. Teraz gotowa była go udusić.
- Miewam się doskonale - zapewnił? pospiesznie.
- Naprawdę? - spytał Dolg, a Taran nie śmiała, spojrzeć mu w oczy.
Postanowili jednak zaangażować ją do codziennych obowiązków, aby nie czuła się
odsunięta.
- Jedzcie sobie - oświadczyła lekkim tonem. - O mnie się nie martwcie, ja tu sobie
będę siedzieć. Dobrze mi z samą sobą i z moją robótką. Och, naprawdę, naprawdę się mną nie
przejmujcie!
Nie mogli się powstrzymać od śmiechu, słysząc jej słowa. Wszyscy wiedzieli, że
Taran nigdy w życiu nie miała w ręku żadnej robótki.
I ona się roześmiała z nadzieją, że zapomną o swych szlachetnych postanowieniach.
Odkryła, że jej niewidzialny opiekun nic potrafi odczytywać wszystkich jej myśli, jeśli
nie życzyła sobie wprost, aby jej wysłuchał. Ucieszyło ją to, bo dzięki temu mogła myśleć
swobodniej.
36
NawiÄ…zanie z nim kontaktu - to znaczy doprowadzanie go do granic rozpaczy -
przychodziło jej najłatwiej w lesie lub innych miejscach poza obszarem miasta. Gdzie indziej
jednak również zachowywała się wobec swego anioła stróża bezlitośnie. Gdy na ulicy słała za
młodymi przystojnymi mężczyznami powłóczyste spojrzenia, za każdym razem czuła pełne
irytacji szarpnięcie za ramię.
Pewnego dnia w odwiedziny przyszli znajomi Erlinga z dawnych czasów.
Przyprowadzili ze sobą także syna, młodzieńca nieszczególnie zabawnego, lecz Taran
ukradkiem uwodziła chłopca, który na przemian czerwienił się i bladł, a coś w powietrzu
wokół dziewczyny okropnie się denerwowało.
 Może pójdę z nim do łóżka , skierowała Taran myśl do konkretnego adresata.
 Nawet sobie tego nie wyobrażaj! rozległy się zjadliwe słowa w jej głowie.  To
przecież jeszcze dziecko! W dodatku wcale nie jest interesujący!
Taran uśmiechnęła się pod nosem. W ostatnim zdaniu dawało się wychwycić cień... no
właśnie, czego?
 Oczywiście, że tego nie zrobię , odparła uspokajająco.  Chciałam tylko usłyszeć
twoje zdanie .
Odpowiedziało jej prychnięcie prosto do ucha.
Innym razem adorował ją pewien znajomy, starszy pan. Taran z czystej złośliwości
pozwalała mu na to aż do chwili, kiedy chciał ją zaciągnąć do ciemnego pokoju.
Granica została przekroczona.
 Pomóż mi , poprosiła.  Zabierz tego obrzydliwca!
Nikt chyba nigdy nie działał równie szybko i skutecznie. Kiedy natarczywy zalotnik
podniósł do góry kieliszek z wódką, jednocześnie obejmując Taran za ramiona, coś się stało.
Kieliszek wyślizgnął się z jego rąk, a zawartość chlusnęła mu w twarz i zalała eleganckie
ubranie.
Taran wybuchnęła głośnym śmiechem, lecz jej towarzysz wcale nie uważał tego za
zabawne. Wkrótce wyszedł pomimo gorących usprawiedliwień dziewczyny.
Taran dotychczas nie ośmieliła się spojrzeć wprost na swego niezwykłego opiekuna.
Dopóki nie zdawał sobie sprawy, że ona go widzi, miała nad nim przewagę.
Taran najlepiej czuła się w lesie. Tam mogła się drażnić ze swym aniołem stróżem i
dręczyć go, ile dusza zapragnie, wprowadzając w życie najbardziej absurdalne pomysły, by
go przestraszyć. Odczuwała radość słysząc, że się o nią boi, ale nie tylko. Bardzo ją to też
wzruszało.
37
Pewnego dnia uświadomiła sobie, że go lubi. On się o nią troszczył! Zajmował się nią
jak nikt przedtem, chociaż miała najlepszą rodzinę na świecie, której wszyscy członkowie
bardzo się kochali i dbali o siebie nawzajem. Jedynie w ostatnich dniach Taran poczuła się
odsunięta na bok, tylko dlatego, że pozostali pochłonięci byli przygotowaniami do
emocjonującej podróży, w której nie pozwolono jej brać udziału.
Po zastanowieniu przyznała, że jest niesprawiedliwa. Przecież Erling, babcia Theresa, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates