Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Przedewszystkiem winienem cię przeprosić za mimowolny przestrach, jaki ci widok
tego gabinetu sprawił, a który wszakże nie był dla ciebie przygotowany.
Magdusia, która tu tylko co przed tobą była, wykonała przysięgę, że objawionej
jej tajemnicy nikomu nie odkryje. Ty zaś, jako istota wyższem pojęciem
obdarzona, przysięgać nie będziesz, ufność bowiem w twoim charakterze i dobrem
sercu, mamy tak wiel-
ką, że najmniejszej z twej strony nie obawiamy się zdrady. %7łeby zaś czynem
poprzeć naszą o tobie opinję, objawiam ci, że w tym liście jest napisano, to
jest, że ja nie mogąc dłużej przenieść widoku cierpień Albiny, rzucam się w
Ural. Rzeczywiście zaś mam zamiar schować się w domu i czekać chwili, w której
oboje z Rosji wyjechać będziemy mogli. Dziś w nocy list ten oddany będzie
atamanowi, jutro więc z rana całe miasto będzie poruszone, i w Uralu
najstaranniejsze zaczną się poszukiwania. Uważ więc dobrze kochana Marjo, ile
cię kochamy i jak dalece ci ufamy, kiedy mogąc cię równie jak i całe miasto w
błąd wprowadzić, względem ciebie tylko jednej, nie dopuszczamy się tego. Wypada
zatem, abyś tajemnicę tę u siebie zachowała i nikomu w świecie jej nie
powierzyła, jeżeli nie chcesz, aby te oto pistolety zakończyły moje, i drogiej
Albiny życie.
Marja, gdym ja to mówił, słuchała z uwagą, i stopniowo wracała do spokojności. W
miarę zaś, jak słowa moje tajemnicę jej wyjaśniały, zbierało jej się na płacz.
Lecz kiedy przy ukończeniu słów moich pistolety jej pokazałem, ona nie mogąc
utrzymać łez gwałtem do oczu się jej cisnących, rzuciła mi się na szyję, i
rzewnie płacząc, dziękowała za zaufanie, jakie w niej położyliśmy. Odemnie
przeszła w objęcia Albiny, i szlochając całowała ją. Nakoniec upadła przed nami
na kolana, i obejmując nasze nogi, płakała, dziękowała i zaklinała, aby jej nie
opuszczać.
 Wezcie mię z sobą!  krzyczała  ja z wami wszędzie! chcę widzieć waszą
ojczyznę, która odtąd i moją będzie... Mnie nic bez was po życiu, ja z wami
wiecznie! z wami! i z wami wiecznie być pragnę!
Takie i tympodobne słowa i wymagania nie mogły nas nierozczulić. Podnieśliśmy ją
więc z troskliwością, i pomiędzy sobą sadzając, uspokajali jak mogli.
Gdy przeszły chwile pierwszego uniesienia, ja zająłem się dawaniem obszernej
instrukcji, jak ma sobie na dal postępować, jak w towarzystwach pomiędzy swoimi
rodakami powinna ubolewać nad opłakanym stanem Albiny, jak o mnie ma się odzywać
z największą pogarda, wystawiać moją niewdzięczność i dowodzić, że moim na dnie
tylko piekła wylęgłym projekcie samobójstwa, zgubiłem tę, którą powinienem był
uszczęśliwić. Zaleciłem jej przytem najmocniej, ażeby pewnej osobie tej
tajemnicy nie powierzała.
Marja słuchała mię pilnie i z uwagą, w kwestjach wątpliwych żądała objaśnienia i
upewniwszy nas, że możemy kompletnie spuścić się na nią, dodała, że ostatnie
moje zalecenie, aby przed pewną osobą taiła, było zbyteczne, powiedziała
albowiem:
 Znam ja jego dobrze, i jestem pewną, że on nietylko was, ale i mnie by
poświęcił, byleby mu wstążeczkę do boku przypięto. Głodne wilczysko spotkanemu
jagnięciu nie tyle by zaszkodziło, ile odkrycie tej tajemnicy przyniosło by jemu
pociechy.
Te ostatnie słowa tyczące się jej męża, da mnie wyłącznie były powiedziane.
Dotąd smutna ta scena, zamieniła się w wesołą. Marja z okazanego jej zaufania
tyle była uszczęśliwioną, ile my z ułatwienia najważniejszych trudności.
Powiernica nasza mówiła nam, jak nazajutrz jeżdżąc do wszystkich swoich
znajomych domów, opowiadać będzie, że tego co się zrobiło, dawno się po mnie
spodziewała, albowiem w domu naszym często bywając, widziała mnie do wykonania
tego dzieła skłonnym. Z właściwą sobie wesołością i pojęciem mówiła nam, jak
udając się za najzaciętszą moją nieprzyjaciółkę, wystąpi publicznie z największą
złośliwością, z tą do mnie nienawiścią jaką od dawna w sercu swojem żywiła; jak
uczęszczając do nas, znosiła moją
obecność jedynie tylko dla Albiny, nie mogąc cierpieć mojego z nią prawdziwie
sołdackiego obchodzenia się.
Wszystko to prócz innym, miała opowiadać swemu mężowi, którego znana całemu
miastu nienawiść do Polaków, żony zaś jego mniemana, miała być rękojmią, że
ludzie ci z pod ziemi by nas dostali, byle tylko swojej nienawiści zadosyć
uczynić mogli.%7łona moja, tym dobrym Uralki pomysłem rozweselona, szczęśliwą
przewidywała przyszłość, i również dowcipkowała z roli, jaką jej jutro w obec
urzędników mnie poszukujących odegrać przyjdzie.
Ja zaś stosując to wszystko do ówczesnego czasu, i usposobień znanych mi osób,
opowiadaniem swojem, ie jak to wszystko się uspokoi, to w charakterze posłańca
tamtego świata, jednych do poprawy, drugich do pokuty, tym przestrogi a tamtym
rady, innych nakoniec przed sąd Boży powołując, straszyć w nocy będę 
rozśmieszałem je obydwie.
Słowem, czy to pochodziło z jednostajnego życia, gdzie ciągle o cierpieniach
mowa już nam się naprzykrzyła, czy że uchwalony projekt nową przyszłością i
nowem życiem nas zajmował, czy wreszcie, że w nas trojgu usposobienie do
wesołości było niezwykłe, czy nakoniec, że ułatwiwszy najważniejsze przeszkody,
o reszcie dobry skutek rokowaliśmy, dosyć, że siląc się na tysiączne koncepta i [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates