Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przy czym wybierali sobie wedle upodobania albo moje usta, albo tyłek, podczas gdy ja
pozosta--wałem zupełnie bezbronny.
Była to okropna kombinacja niewygody z upokorzeniem; co gorsza, dręczyło mnie też
poczucie winy, bo przecież zhańbiłem się, będąc złym konikiem. Nie mogłem znalezć dla
siebie pocieszenia. Byłem zły. I przysiągłem sobie w duchu już nigdy nie zawieść; ten cel,
choć trudny, nie był nieosiągalny.
A jednak nic z tego nie wyszło. W ciągu następnych miesięcy miejscowi chłopcy i dziewczęta
wielokrotnie używali mnie w ten sam sposób, a ja nigdy nie zdołałem powstrzymać orgazmu.
Co najmniej w połowie przypadków zostałem przyłapany i następnie ukarany.
Ale znacznie surowsza kara miała dopiero nadejść: przyłapano mnie na tym, że z własnej
woli, z czystej słabości i dla spokoju ducha, wdałem się w pieszczoty i całusy z Tristanem.
Znajdowaliśmy się w stajni, a ja byłem pewien, że nikt się nie dowie. Niestety, zauważył nas
jeden ze stajennych, przechodząc obok, i nagle znalazł się Gareth. Nałożył mi wędzidło,
wypchnął ze stajni na zewnątrz i zaczął okładać mnie dość mocno pasem.
Poczułem wstyd, kiedy Gareth zapytał, jak mogłem postąpić w ten sposób. Czyżby nie
zależało mi na tym, by jego usatysfakcjonować? Kiwnąłem głową na znak zgody, a po twarzy
pociekły mi łzy. Chyba nigdy jeszcze nie zależało mi na sprawieniu komuś przyjemności tak
bardzo jak teraz. Gareth założył mi uprząż, a ja zastanawiałem się, jaką obmyślił dla mnie
karę. Nie musiałem długo czekać na wyjaśnienie.
Fallus przeznaczony dla mnie został najpierw zanurzony w gęstym bursztynowym płynie
przyprawionym jakąś substancją, która wywołała okrutne swędzenie mego odbytu, gdy tylko
wepchnięto w niego ten pal. Gareth poczekał chwilę, dopóki nie zacząłem się wić, kołysać
biodrami i szlochać.
- Ten fallus zachowujemy zazwyczaj dla apatycznych koników - powiedział. - Dzięki niemu
są stale pobudzane. Przez całą drogę kołyszą biodrami i ocierają się, kiedy tylko mogą, aby
jakoś złagodzić to swędzenie. Ale ty, mój pięknisiu, nie potrzebujesz tego fallusa dla
odzyskania werwy. W twoim przypadku jest to kara za niesubordynację. Nigdy więcej nie
popełnisz tych drobnych grzeszków z Tristanem.
Wypchnął mnie na podwórze i zaprzągł do powozu, który zdążał ku wiejskim rezydencjom, ja
zaś, roniąc haniebne łzy, starałem się utrzymywać biodra w bezruchu. Daremnie. Inne koniki,
widząc to, zaczęły mnie wyśmiewać, szepcząc zza wędzideł:  Lubisz tak, Laurent?" albo:  I
jak, Laurent, przyjemnie?" Nie zareagowałem na to pogróżkami, jakie przychodziły mi do
głowy. Nie było nikogo, kto by się nimi przejął.
Kiedy wreszcie wyruszyliśmy w drogę, dręczące mnie napięcie stało się nie do zniesienia.
Zacząłem kołysać biodrami, wyginać się na wszystkie strony, starając się uśmierzyć
swędzenie, które to narastało, to słabło i rozchodziło się po całym ciele gwałtownymi falami.
Upływ czasu niczego nie zmieniał. Nie było ani lepiej, ani gorzej. Miotanie się pomagało
tylko chwilami. A niejeden z wieśniaków śmiał się, patrząc na mnie; doskonale znał powód
moich haniebnych ruchów. Nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z tak dotkliwą i
wyczerpujÄ…cÄ… torturÄ….
Kiedy wróciliśmy do stajni, byłem wyzuty z sił. Zdjęto ze mnie uprząż, pozostawiono jednak
fallus, padłem więc na czworaki do stóp Garetha i z wędzidłem między zębami począłem
jęczeć żałośnie.
- Czy będziesz już grzeczny? - zapytał, trzymając się pod boki. Kiwnąłem z przekonaniem
głową.
- Stań tu na progu - polecił - i chwyć się tych haków na belce.
Posłusznie uniosłem ręce i zacisnąłem dłonie na hakach, stając na palcach. Gareth stanął za
mną, ujął lejce przymocowane do mego wędzidła i zawiązał mi je ciasno na głowie.
Następnie poczułem, że wyciąga ze mnie fallus  i ten posuwisty ruch sprawił mi ulgę.
Kiedy Gareth wyjął go całego, otworzył dzbanek z olejem, którym szybko namaścił cały
fallus. Przygryzłem wędzidło z całej siły, ale i tak nie zdołałem powstrzymać się od jęków.
I nagle fallus ponownie wtargnął we mnie, w rozognione swędzące ciało, a ja niemal umarłem
z czystej ekstazy. Fallus " wnikał we mnie i cofał się, tam i z powrotem, tam i z powrotem,
łagodząc to nieznośne pieczenie i jednocześnie doprowadzając mnie do szału. Akałem jak
przedtem, ale tym razem ze szczęścia. Podrzucałem biodrami w tym samym rytmie, w jakim
fallus wbijał się we mnie, i nagle, wśród gwałtownych nie kontrolowanych spazmów,
wystrzeliłem w powietrze.
- O to chodziło - powiedział Gareth, rozwiewając w jednej chwili mój lęk. - O to właśnie
chodziło.
Oparłem głowę o swoje uniesione ramię. Teraz to czułem: należałem do niego, byłem
bezgranicznie mu oddanym niewolnikiem. Wiedziałem, że moje miejsce jest przy nim, w tej
stajni, w tej wiosce. Nie było we mnie żadnego podziału i on to rozumiał.
Nawet nie jęknąłem, kiedy uwięził mnie znowu pod pręgierzem.
Tej nocy, ulegając innym konikom, znajdowałem się jakby w letargu i w milczeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates