[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Å‚a uszy. ByÅ‚o to jak ujadanie monstrualnego ogara odbijajÄ…ce siÄ™ echem od Å›cian przepaÅ›ci i grożące w każdej chwili poruszeniem lawiny gÅ‚azów. Pokonawszy za- krÄ™t rzeki, ujrzeli i samo zwierzÄ™, wielkÄ… kudÅ‚atÄ… bestiÄ™ przypominajÄ…cÄ… wilka, która uniosÅ‚a Å‚eb i znów zawyÅ‚a. Woda pieniÅ‚a siÄ™ wokół potężnych Å‚ap. Spoj- rzawszy na nich, zwierzÄ™ zniknęło, zostawiajÄ…c jedynie echo wycia. Nurt rzeki przyspieszyÅ‚. Królowa odjęła dÅ‚onie od uszu. Aódz zakoÅ‚ysaÅ‚a siÄ™, jakby trafiÅ‚a na skaÅ‚Ä™, ale przewodniczka nie siÄ™gnęła po ster. Elryk ujÄ…Å‚ rumpel, lecz bezskutecz- nie. PoddaÅ‚ siÄ™ w koÅ„cu. Rzeka zmierzaÅ‚a ku przepaÅ›ci tak gÅ‚Ä™bokiej, że wkrótce zniknęło niemal wszelkie Å›wiatÅ‚o. ZewszÄ…d wpatrywaÅ‚y siÄ™ w nich wykrzywione twarze. RÄ™ce wy- ciÄ…gaÅ‚y siÄ™, by ich dotknąć. Elrykowi zdaÅ‚o siÄ™, że wszelkie Å›miertelne stworze- nie, które zmarÅ‚o kiedykolwiek, przybyÅ‚o tu, by ich straszyć. Wielokrotnie dojrzaÅ‚ w ciemnej skale i swoje wÅ‚asne oblicze, twarze Cymoril i Yyrkoona. WidziaÅ‚ daw- ne bitwy rozgrywane na nowo, wracaÅ‚y doÅ„ stare i bolesne bitewne emocje. BolaÅ‚ nad stratÄ… wszystkiego, co kochaÅ‚, rozpaczaÅ‚ nad Å›mierciÄ… i opuszczeniem i nie trwaÅ‚o dÅ‚ugo, a i jego gÅ‚os rozlegÅ‚ siÄ™ niczym wycie piekielnego ogara. KrzyczaÅ‚ tak, aż w koÅ„cu Oone potrzÄ…snęła nim i nakazaÅ‚a mu powrót od bram ogarniajÄ…- cego go z wolna szaleÅ„stwa. Elryku! To ostatnia brama! Już prawie jesteÅ›my! Trzymaj siÄ™, Książę Mel- niboné. Aż do teraz starczaÅ‚o ci odwagi i rozsÄ…dku. BÄ™dÄ… ci jeszcze potrzebne! BÄ…dz gotów! Elryk rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. ZaÅ›miewaÅ‚ siÄ™ nad swoim losem, nad losem ZwiÄ™tej Dziewczyny, Anigha i Oone. WybuchaÅ‚ radosnym Å›miechem na myÅ›l o czekajÄ…- 125 cej naÅ„ na Smoczej Wyspie Cymoril, która nie wiedziaÅ‚a nawet, czyjej ukochany jeszcze żyje, czy jest nadal wolnym czÅ‚owiekiem. Gdy Oone znów na niego krzyknęła, rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™ jej w twarz. Elryku! Zdradzasz nas! PrzestaÅ‚ siÄ™ Å›miać na tyle, by powiedzieć spokojnie, niemal triumfalnym to- nem: Tak, pani, jest jak mówisz. Zdradzam was. Nie sÅ‚yszaÅ‚aÅ›? Moim przezna- czeniem jest zdrada! Nie zdradzisz mnie! UderzyÅ‚a go w twarz dÅ‚oniÄ…, pięściÄ…. Kopnęła. Nie zdradzisz mnie i nie zdradzisz ZwiÄ™tej Dziewczyny! PoczuÅ‚ ból, nie od uderzeÅ„, ale rodzÄ…cy siÄ™ wprost w gÅ‚owie. KrzyknÄ…Å‚, potem siÄ™ rozpÅ‚akaÅ‚. Och, Oone! Co siÄ™ ze mnÄ… dzieje? To Falador stwierdziÅ‚a po prostu. Lepiej siÄ™ już czujesz? Ze skaÅ‚ wyglÄ…daÅ‚y wciąż nowe oblicza. Powietrze pulsowaÅ‚o wszystkim, cze- go zawsze siÄ™ baÅ‚ i czego najbardziej w sobie nie znosiÅ‚. Elryk trzÄ…sÅ‚ siÄ™ caÅ‚y. Nie potrafiÅ‚ spojrzeć ZÅ‚odziejce w oczy. Teraz dopiero zauważyÅ‚, że Å‚ka. Jestem Elryk, ostatni z królewskiej linii Melniboné powiedziaÅ‚. Wi- dziaÅ‚em najstraszniejsze rzeczy, goÅ›ciÅ‚em Książęta PiekieÅ‚. Czemuż odczuwam strach? Nie odpowiedziaÅ‚a i albinos wcale nie oczekiwaÅ‚ od niej odpowiedzi. Aódz znów siÄ™ zakoÅ‚ysaÅ‚a i przechyliÅ‚a. Nagle Elryk byÅ‚ znów spokojny. W geÅ›cie prostej sympatii wziÄ…Å‚ Oone za rÄ™kÄ™. Chyba znów jestem sobÄ…. Tam jest brama powiedziaÅ‚a za ich plecami Królowa Sough. JednÄ… rÄ™kÄ… Å›ciskaÅ‚a ponownie ster, drugÄ… pokazywaÅ‚a do przodu. Tam leży kraina zwana przez was BezimiennÄ…. WyglÄ…daÅ‚o na to, że zrezygnowaÅ‚a z zagadek. Tam znajdziecie PerÅ‚owÄ… FortecÄ™. Ona nie może wyjść wam na spotkanie. Kto? spytaÅ‚ Elryk. Rzeka toczyÅ‚a leniwe wody ku wielkiemu Å‚ukowi z alabastru obwiedzionego miÄ™kkimi liśćmi i krzakami. ZwiÄ™ta Dziewczyna? Można jÄ… uratować powiedziaÅ‚a Królowa. Ale tylko was dwoje ma szansÄ™ tego dokonać. Tak sÄ…dzÄ™. PomogÅ‚am jej tam pozostać, by oczekiwaÅ‚a po- mocy. Ale to wszystko, co mogÅ‚am zrobić. Niestety, jak widzicie. Nikt z nas nie jest wszechmocny powiedziaÅ‚ Elryk ze współczuciem. Nowy, jeszcze wolniejszy prÄ…d, niósÅ‚ łódz jakby z wahaniem w kierunku ostat- niej bramy. %7Å‚adna ze mnie pomoc stwierdziÅ‚a Królowa. Gdybym chociaż spróbo- waÅ‚a spisków. To ci ludzie. Przyszli. Wciąż przychodzili. ZostawaÅ‚ tylko odwrót. Szkoda, że nie znam wÅ‚aÅ›ciwych słów. ZrozumielibyÅ›cie mnie, gdybym je znaÅ‚a. Ach, ciężko zaiste! 126 SpoglÄ…dajÄ…c w jej udrÄ™czone oczy Elryk zrozumiaÅ‚, że nie z wÅ‚asnej woli po- zostaÅ‚a w tym kraju. MiaÅ‚ wrażenie, że Królowa tÄ™skni do ucieczki, a powstrzy- muje jÄ… tylko miÅ‚ość do ZwiÄ™tej Dziewczyny. Ale przecież musiaÅ‚a znalezć siÄ™ tutaj na dÅ‚ugo przed przybyciem Varadii? Nie potrafiÅ‚ ustalić kolejnoÅ›ci zdarzeÅ„ ani odgadnąć prawdy. Aódz przepÅ‚ywaÅ‚a już pod alabastrowym Å‚ukiem. Powietrze nabraÅ‚o miÅ‚ego, sÅ‚onawego smaku, jakby zbliżali siÄ™ do oceanu. Elryk postanowiÅ‚ nagle zadać gnÄ™biÄ…ce go od dÅ‚uższego czasu pytanie. Królowo, czy jesteÅ› matkÄ… Varadii? Smutne oczy spojrzaÅ‚y jeszcze boleÅ›niej i zawoalowana kobieta odwróciÅ‚a gÅ‚o- wÄ™. Jej peÅ‚na cierpienia odpowiedz wstrzÄ…snęła Elrykiem. Kto wie? zaÅ‚kaÅ‚a. Kto wie? KRONIKA CZARNEGO MIECZA CZZ TRZECIA Czy jest pan mężny, przez fatum zrodzony. By nowe ziemie zdobyć, broÅ„ starÄ… dzierżąc w dÅ‚oni, Co RozdziaÅ‚ 1 NA DWORZE PERAY Elrykowi raz jeszcze wydaÅ‚o siÄ™, że odnajduje w krajobrazie coÅ› znajomego, chociaż wiedziaÅ‚ na pewno, że nigdy nie widziaÅ‚ podobnego pejzażu. Siwa mgÅ‚a snuÅ‚a siÄ™ wokół cyprysów, palm daktylowych, drzew pomaraÅ„czowych i topól,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|