Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cluxambuqua), nie potrafił znalezć nic bardziej pokrzepiającego jak
anegdoty Brantôme'a i boskiego Aretina.
Wiedział, że prawie wszyscy proboszcze Peru są łotrami. Musiał
odwoływać się do swych subtelnych epikurejskich zasad, by
zachować spokój: powtarzał stale swe ulubione złote myśli, że
niesprawiedliwość i nieszczęście na świecie są czymś stałym, że
teoria postępu jest złudą, że biedni, którzy nigdy nie zaznali
szczęścia, są nieczuli na zły los. Jak wszyscy bogacze nie mógł
uwierzyć, że biedni (popatrzcie na ich domy i ich ubrania!) mogą rze-
czywiście cierpieć. Jak wszyscy ludzie żyjący w zbytku wierzył, że
tylko ludzie oczytani mogą wiedzieć, iż są nieszczęśliwi. Razu
pewnego, gdy zwrócono mu uwagę na nadużycia w jego
arcybiskupstwie, omal nie zabrał się do tej sprawy. Usłyszał na
przykład, że proboszcze w Peru przyjęli jako zasadę pobierać dwie
miary mąki za zwykłe rozgrzeszenie, a pięć za rozgrzeszenie całko-
wite. Zatrząsł się z gniewu. Ryknął na swego sekretarza, żeby
przyniesiono materiały pisemne, i zapowiedział, że podyktuje
wstrząsający list do swych pasterzy. Niestety nie było atramentu w
kałamarzu, nie było atramentu w sąsiednim pokoju, nie można było
znalezć atramentu w całym pałacu. Ten stan rzeczy tak
zdenerwował biedaka, że poczuł się chory od tych różnych gniewów i
postanowił na przyszłość powściągać swoje oburzenie.
Pomysł zaproszenia na kolację arcybiskupa był tak doskonały,
że don Andrés poczÄ…Å‚ myÅ›leć o jeszcze innych nazwiskach. ByÅ‚ coraz
bardziej związany z Wujem Pio, ale czekał, aż Camila sama o nim
wspomni. A po pewnym czasie Wuj Pio przyprowadził ze sobą
pogromcę mórz  kapitana Alvarado. Zwykle goście bawili już w
pałacu kilka godzin, nim po przedstawieniu w teatrze zjawiała się
Camila. Przybywała koło pierwszej w nocy promienna, obwieszona
klejnotami i bardzo zmęczona. Czterej mężczyzni witali ją jak wielką
królową. Przez jakąś godzinkę brała udział w rozmowie, ale potem,
coraz bardziej skłaniając się ku ramieniu don Andresa, milcząco
patrzyła na uśmiechnięte twarze. Rozmawiali przez całą noc i
podświadomie czuli się bliżsi utęsknionej zawsze Hiszpanii,
wmawiając sobie, że tego rodzaju sympozjum jest właśnie typowe
dla wzniosłych hiszpańskich dusz. Rozmawiali o duchach i o jasno-
widztwie, o Ziemi, zanim się na niej pojawił człowiek, o możliwości
zderzenia się planet i o tym, czy w momencie śmierci można
zobaczyć duszę odlatującą jak gołąb. Zastanawiali się, czy jeżeli
Chrystus ponownie zjawi się w Jeruzalem, wieść o tym szybko
dotrze do Peru. Rozmawiali  póki znowu nie zabłysło światło
słoneczne  o wojnach, królach, poetach i uczonych, o dalekich
obcych krajach. Każdy z nich wlewał do rozmowy swój zapas
mądrych, smutnych opowieści i swego żalu nad ludzkim plemie-
niem. Złote światło dnia wstającego nad Andami padało przez
wielkie okno na stosy owoców, poplamione brokaty obrusów na
stołach i słodkie myślące czoło Perichole, która spała z głową na
ramieniu swego protektora. Następowała długa chwila milczenia i
nikt nie chciał zrobić pierwszego ruchu, by odejść. Spojrzenia
wszystkich spoczywały na Perichole, na tej zadziwiającej, przecudnej
ptaszynie, która żyła między nimi. Ale Wuj Pio rzucał na nią
spojrzenia przez całą noc, szybkie błyski czarnych oczu, pełne
czułości i obawy, i uwielbienia dla tej kobiety ucieleśniającej wielką
tajemnicę i sens jego życia.
Wuj Pio nie przestawał czuwać nad Camilą. Dzielił
mieszkańców tego świata na dwie grupy: na tych, którzy kochali, i
tych, którzy nie kochali. Był to podział arystokratyczny, bo uważał,
że ci, co nie mają serca do miłości (albo raczej do cierpienia z
miłości), w ogóle nie żyją i z pewnością nie będą żyli po śmierci. Są
rodzajem marionetek, napełniających świat śmiechem, łzami i
gadaniną bez znaczenia i znikających próżno we mgle niepamięci.
Prócz tego rozgraniczenia ludzi Wuj Pio miał własną definicję
miłości, niepodobną do żadnej innej i zawierającą całą gorycz i dumę
jego cudacznego życia. Uważał miłość za rodzaj okrutnej choroby,
przez którą wybrani muszą przejść w póznej młodości i z której
powstają bladzi i osłabieni, ale przygotowani już do spraw życia.
Uważał, że owi ozdrowieńcy po prostu w żaden sposób nie mogą
popełnić pewnych błędów. Niestety, nie znaczy to, że nie popełniają
błędów innego rodzaju, ale przynajmniej (sądząc z licznych
przykładów) już dobrze rozumieją cały bieg życia i nigdy już nie
spojrzą na jakąkolwiek istotę ludzką, od księcia do służącego, jak na
obiekt czysto mechaniczny. Wuj Pio stale czuwał nad Camilą,
ponieważ wydawało mu się, że dotychczas nie przeszła przez
chorobę nieszczęśliwej miłości. Przez pewien czas po wprowadzeniu
aktorki do pałacu wstrzymywał dech i czekał. Camila urodziła
wicekrólowi troje dzieci, ale się nie zmieniła. Wiedział, że pierwszą
oznaką, iż naprawdę podbiła świat, będzie mistrzostwo niektórych
efektów gry. Pewne kwestie w sztukach, które będzie odczuwać
jakiegoś dnia prosto, łatwo i z tajemną radością, ponieważ połączą
siÄ™ one z nowÄ…, bogatÄ… wiedzÄ… jej serca. A jednak tego rodzaju
kwestie ujmowała coraz bardziej powierzchownie, żeby nie
powiedzieć  z zakłopotaniem. Widział teraz, że już się znudziła don
Andresem i wróciła do potajemnych przygód miłosnych z aktorami,
matadorami i kupcami z miasta.
Coraz bardziej niecierpliwiło ją aktorstwo i inny robak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates