|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
matka sprawia wrażenie zaniepokojonej. Linda Ellis patrzyła na córkę, od której bił radosny blask, i czuła, że serce ściska się jej z troski. Ta sama aura szczęścia została kiedyś całkowicie zduszona przez mężczyznę, z którym Nicole znowu się spotykała. Jeśli ponownie do tego dojdzie, będzie to wyłącznie jej wina, gdyż nigdy nie pomyślała, ile może kosztować próba ocalenia Harry'ego. W dodatku próba nieudana. A poświęcenie Nicole może ściągnąć na nią nieszczęście. - To on - oznajmiła bezbarwnym tonem. - Masz na myśli Quina? - spytała córka; chmura niepokoju przysłoniła radosny blask jej oczu. Linda skinęła głową. Marszcząc czoło, Nicole pośpieszyła przez korytarz do kuchni, gdzie znajdował się telefon. Linda podążała jej śladem, wytrącona z równowagi kontaktem z człowiekiem, który nigdy nie chciał się z nią spotkać, nie chciał mieć nic wspólnego z rodziną Nicole. Oparła się o framugę drzwi - musiała wysłuchać tej rozmowy, musiała dowiedzieć się, do czego to wszystko może prowadzić. Nicole gwałtownie chwyciła słuchawkę, która leżała na ławie. Serce jej waliło, czuła ucisk w żołądku. - Skąd masz mój numer? - spytała. Ogarnął ją strach, że Quin wdziera się w jej prawdziwe życie. 60 Anula ous l a and c s - Znalazłem w książce telefonicznej - odpowiedział rzeczowo. - Ale telefon jest na nazwisko mamy - warknęła. - To samo nazwisko, Linda Ellis, związane jest z długami, które zapłaciłem, włączając w to hipotekę na dom w Burwood - wycedził. Nicole odetchnęła głęboko, aby się uspokoić i zebrać myśli. Oczywiście, Quin miał dość informacji, by ją odnalezć. Pozostawało jednak pytanie: dlaczego zawracał sobie tym głowę? Nigdy przedtem tego nie robił. - W naszym kontrakcie nie ma mowy o telefonowaniu do mnie do domu - stwierdziła uszczypliwie. - Dzwonię przez wzgląd na ciebie. Nie sądzę, aby spodobało ci się, gdybyś przyszła dziś do mojego mieszkania i mnie nie zastała. Nie będzie go dziś? Zmysłowe podniecenie, które próbowała przez cały dzień opanować, zmieniło się w rozczarowanie. Była zła na siebie. Pozwoliła, by Quin za bardzo zbliżył się do niej. Była tak zdecydowana powstrzymać ten proces, że w jej głosie pojawił się chłód. - Dziękuję za powiadomienie mnie, że rezygnujesz z ustalonej dwunastej nocy na rzecz czegoś innego. - Nie zamierzam rezygnować z żadnej nocy - odparował. - Właśnie to zrobiłeś. - Będę w domu jutro. - Zawarliśmy umowę: piątki i poniedziałki. W innym terminie nie możesz mną dysponować. 61 Anula ous l a and c s - Bądz rozsądna, Nicole. - Jego głos stał się oschły. - Jestem w Melbourne. Spotkanie w interesach przeciągnęło się i... - Jak zawsze, zarabianie pieniędzy jest ważniejsze od bycia ze mną - przerwała mu z goryczą. - Dobrze, Quin. To twój wybór. Ale nie oczekuj, że dostosuję się do niego. Usłyszała głośne sapnięcie. Był zdenerwowany jej nieustępliwością. Poczuła zadowolenie, że nie uległa. Jednak tę chwilę ponurej satysfakcji przerwało gwałtowne wtargnięcie Zoe, która wybiegła z saloniku, wołając: - Mamusiu! Mamusiu! Chodz i zobacz, co jest w telewizji! Nicole odwróciła się błyskawicznie, spostrzegła stojącą w drzwiach matkę i rzuciła jej błagalne spojrzenie. Babka natychmiast porwała wnuczkę w ramiona. - Ja pójdę i popatrzę - zapewniła i wycofała się z dzieckiem do saloniku. - Ale ja chcę... - Ciiii... Zamknęła drzwi, więc obie znalazły się poza zasięgiem słuchu. Nicole była w szoku; dziecinny głos córki wciąż dzwięczał w jej uszach, gdy z lękiem zastanawiała się, czy Quin to usłyszał. Serce, które na chwilę zamarło, zaczęło bić szaleńczo, kiedy znowu się odezwał. - Mamusiu? - powtórzył zaskoczony, a zaraz potem rzucił ostro: - Czyje to dziecko, Nicole? 62 Anula ous l a and c s - To córka moich przyjaciół. Wpadli, żeby... - Umyślnie westchnęła i dodała: - Ale to nie twoja sprawa. Dziękuję, że zadzwoniłeś i dałeś znać, że dzisiejszą noc mam wolną. Czy piątkowe spotkanie jest nadal aktualne, czy też mam oczekiwać, że i ono zostanie odwołane? Tym razem on westchnął. Albo raczej wciągnął powietrze przez zęby. - Do zobaczenia - powiedział szorstko i rozłączył się. Nicole niezgrabnie odłożyła słuchawkę i oparła się o blat. Tak niewiele brakowało. Czuła taką ulgę, że udało się jej szybko znalezć wytłumaczenie dla obecności Zoe, że nadal czuła drżenie w środku. Nie przyszło jej do głowy, że Quin zechce skontaktować się z nią w domu. Wcześniej nigdy tego nie robił. Ale wtedy mieszkali razem i pracowali w tym samym banku. Kiedy odwiedzała matkę, uważał, że czas, który na to poświęcała, nie ma nic wspólnego z ich związkiem, i nigdy nie starał się go zakłócić. Teraz sytuacja wyglądała inaczej i nie mogła krytykować Quina,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|