Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

piersią. - Teraz trochę na to za pózno. Rozumiem, że napastnik miał nóż.
- Nie pamiętam - szepnęła. - Ale tak, musiał mieć nóż.
- I nie była pani napastowana seksualnie?
- Nie. - Uśmiechnęła się przez łzy. - Nie na darmo dbam o kondycję.
Trafiłam go kolanem dokładnie we właściwe miejsce i uciekłam. Przedtem
jednak zdążył mnie dotkliwie pobić i zranić.
- Dlatego właśnie musi pani zgłosić napaść. - Marcus pokiwał poważnie
głową. - Kolejna ofiara tego bandyty może mieć mniej szczęścia. Ja zaraz
zaczynam wizyty domowe, ale jestem gotów zabrać panią na policję, a
gdyby spotkała się pani z przykrościami ze strony męża, proszę przysłać go
do nas. Niech porozmawia z doktor Croft albo ze mnÄ….
- Dobrze - zgodziła się niechętnie. - Wiem, że Bill bardzo się zmartwi, ale
i tak mi nie wybaczy tego stroju. Spał, kiedy wróciłam do domu, a potem
opatuliłam się kołdrą po sam czubek nosa, więc niczego nie zauważył. A
jego przewidywania spełniły się, niestety, co do joty.
- Rozumiem oba punkty widzenia - odparła Caroline.
- Mąż, jak się okazuje, nie bez powodu martwił się o pani bezpieczeństwo,
ale z drugiej strony kobieta powinna mieć prawo do tego, żeby chodzić
spokojnie po ulicy niezależnie od stroju.
Marcus czekał na Caroline przy drzwiach.
- Zjesz lunch na miejscu czy wyjdziesz do miasta? -spytał.
- Pójdę do domu - odparła. - A dlaczego pytasz? Wzruszył ramionami.
- Tak sobie. Do zobaczenia - rzucił i wyszedł.
Przebijając się przez korek, Caroline myślała, że jeśli Marcus zamierzał ją
namówić na miłą pogawędkę przy kawie i kanapkach, to musi zaczekać.
Nadal nie mogła mu wybaczyć sobotniego popołudnia.
Chłopcy byli jeszcze w szkole, a Stephanie właśnie dziś wybrała się po
zakupy, tak więc Caroline mogła spokojnie pogawędzić z Hetty.
- Stephanie jest zachwycona Marcusem - oznajmiła gosposia, stawiając na
stole talerz z omletem i filiżankę kawy.
- Owszem - westchnęła Caroline.
- Wydawało mi się jednak, że wy...
- istotnie, wiele nas łączy - odparła gorzko. - Praca, samotne
wychowywanie dzieci. Ale on chyba za mnÄ… nie przepada. KiedyÅ› siÄ™
spotykaliśmy i Marcus sądzi, że sprawiłam mu zawód.
- I ma racjÄ™?
- Tak, ale byłam wtedy bardzo młoda i naiwna.
- Naprawdę? - Hetty aż uniosła brwi ze zdziwienia i Caroline musiała się
uśmiechnąć.
- Czy to znaczy, że nie możesz sobie tego wyobrazić?
- Dla mnie jest pani po prostu czułą matką i świetną lekarką, a jeśli ten
mężczyzna nie jest ślepy, powinien w pani dostrzegać dokładnie te same
cechy.
- Może i dostrzega - zgodziła się bez przekonania. - Zresztą jest w
podobnej sytuacji. Sam wychowuje córkę i nie ma mi chyba za złe tego, co
robię obecnie. Dawne urazy przesłaniają mu całkowicie pole widzenia.
- W takim razie koniecznie powinien iść do okulisty -odparła gniewnie
Hetty i zajęła się zmywaniem.
Caroline siedziała jeszcze przez chwilę nad nie dokończonym omletem.
%7łałowała, że Marcus jest taki idealny. Można by sądzić, że nigdy się nie
myli. Nie znała nikogo równie opanowanego jak on. A jednak... był taki
moment, gdy tę zbroję obojętności przebiła namiętność i oboje przywarli do
siebie, jakby nikt poza nimi nie istniał na świecie.
To jednak trwało zaledwie chwilę i Marcus bardzo szybko odzyskał
równowagę.
Czyżby już zawsze musiała się pocieszać tą jedną chwilą uniesienia?
Chwilą, która miała się nigdy nie powtórzyć?
Kiedy wróciła do pracy, Ali son i Geoffrey kłócili się zażarcie i żadne z
nich nie zamierzało dać za wygraną. Z dyskusji wynikało, że Geoffrey nie
stosował się do przepisu mówiącego wyraznie o tym, by przepisywać
pacjentom jak najtańsze leki, jeśli nie spowoduje to oczywiście uszczerbku
na ich zdrowiu. Alison wykryła finansowe szaleństwa Geoffreya i zwróciła
mu na nie uwagÄ™.
- Chyba pani zapomniała, że jestem starszym wspólnikiem i wypisywałem
recepty, kiedy pani jeszcze była w powijakach - odparł arogancko.
- Za to teraz rozumuje pan jak dziecko - zrewanżowała się natychmiast.
- Za dużo sobie pani pozwala, panno Spence! - powiedział Geoffrey,
marszczÄ…c groznie brwi.
- Nie sądzę. Moja praca polega na kontrolowaniu finansów firmy i niczym
innym się nie zajmuję. Ustaliliśmy już dawno, że jeśli mniej kosztowne
lekarstwo działa równie skutecznie jak droższe, wybierzemy tańsze. Caroline
i Marcus wywiÄ…zujÄ…ce z tej umowy, a...
- A ja nie?! - wybuchnÄ…Å‚.
- Niestety, nie.
- Coś podobnego! - prychnął i poszedł szybko do swego gabinetu.
Caroline i Alison wymieniły smętne uśmiechy. Caroline pomyślała, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates