|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nas to kosztuje. Pogasił wszystkie lampy. To nie Londyn, rozumiesz. Po raz ostatni ogarnął spojrzeniem pogrążony w ciemnościach salon. Przez szpary w zasłonach wpadało tylko blade światło księżyca. Pan domu skinął głową i wyszedł, starannie zamykając za sobą drzwi. a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r Rozdział VII Trzej panowie dotarli do klubu golfowego, ale Hugo nadal nie mógł zapomnieć Klarysie figla z testowaniem porto. Dałaby sobie wreszcie spokój z takimi kawałami burczał, torując sobie drogę do baru. Pamiętasz, Roly, ten telegram, który rzekomo przysłano mi z Whitehall? Miałem niby to otrzymać tytuł szlachecki! Przy obiedzie wspomniałem o tym w zaufaniu Henry emu i dopiero kiedy zauważyłem jego spłoszony wzrok, a Klarysa zaczęła chichotać, domyśliłem się, że to jej sprawka. Czasem jest okropnie dziecinna. Tak, rzeczywiście. I uwielbia grać jakieś role. Zresztą naprawdę była z niej kiedyś dobra aktorka w szkolnym kółku dramatycznym. Myślałem, że potraktuje rzecz poważnie i wstąpi na prawdziwą scenę. Potrafi tak przekonywająco wmawiać ludziom największe kłamstwa, a przecież na tym właśnie polega praca aktora. Sir Rowland oddał się na chwilę wspomnieniom, po czym ciągnął: Najlepszą szkolną przyjaciółką Klarysy była niejaka Jeanette Collins, córka słynnego piłkarza. Sama też miała fioła na punkcie futbolu. No i pewnego dnia Klarysa zadzwoniła do niej i zmienionym głosem podała się za rzeczniczkę prasową pewnej drużyny. Powiedziała Jeanette, że wybrano ją na nową maskotkę drużyny, ale pod warunkiem, że jeszcze tego samego dnia przebierze się za królika i stanie przed stadionem w Chelsea, kiedy kibice zaczną się gromadzić przed kasą. Jeanette jakimś cudem zdobyła kostium i pognała na stadion, gdzie została wyśmiana przez setki ludzi, a podstępna przyjaciółka zrobiła jej zdjęcie. Biedna dziewczyna była tak wściekła, że nie sądzę, by ich przyjazń przetrwała. No tak burknął z rezygnacją Hugo, po czym skupił całą uwagę na poważnym problemie wyboru dań z karty. Tymczasem do opuszczonego przez Hailsham Brownów salonu wśliznął się przez ogrodowe drzwi Oliver Costello, uchylając tylko tyle zasłony, żeby wpuścić trochę księżycowej poświaty. Omiótłszy pokój promieniem kieszonkowej latarki, podszedł do biurka, zapalił stojącą na nim lampę i podniósł zapadkę skrytki. Nagle drgnął i zgasił światło. Stał przez chwilę nieruchomo, jakby czegoś nasłuchiwał, po czym wyraznie uspokojony, znowu zapalił lampę i powrócił do przerwanej czynności. Za plecami intruza zaczęła się z wolna uchylać płyta regału. Costello zamknął szufladkę, ponownie zgasił światło i w tym momencie ktoś ukryty za płytą wymierzył mu cios w głowę. Nieproszony gość upadł na podłogę za sofą. Płyta tym razem szybko wróciła na swoje miejsce. Pokój na moment pogrążył się w ciemności. Od strony hallu nadszedł Henry Hailsham Brown, zapalił kinkiety i wrzasnął: Klaryso! Włożył okulary i napełnił papierośnicę papierosami ze szkatułki na stoliku. Jestem, kochanie powiedziała, wchodząc, jego żona. Chcesz kanapkę przed wyjściem? Nie, lepiej już wyruszę odparł, wygładzając nerwowo marynarkę. Ależ będziesz o wiele za wcześnie! Przecież droga nie zajmie ci więcej niż dwadzieścia minut. Nigdy nic nie wiadomo. Mogę złapać gumę albo co& Nie mów takich rzeczy upomniała go Klarysa, poprawiając mu krawat. Wszystko idzie jak po maśle. A co z Pippą? zaniepokoił się nagle Henry. Czy na pewno nie wtargnie tu, kiedy sir John i Kalen& to jest, pan Jones będą rozmawiać w cztery oczy? a a T T n n s s F F f f o o D D r r P P m m Y Y e e Y Y r r B B 2 2 . . B B A A Click here to buy Click here to buy w w m m w w o o w w c c . . . . A A Y Y B B Y Y B B r r Nie, nie ma strachu. Pójdę do jej pokoju i urządzimy sobie święto. Upieczemy kiełbaski, które miałam podać na jutrzejsze śniadanie, i zjemy czekoladowy krem. Henry uśmiechnął się czule do żony. Jesteś dla niej bardzo dobra, kochanie. To jedna z tych rzeczy, za które jestem ci najbardziej wdzięczny. Zamilkł na chwilę. Ja& nigdy nie potrafiłem dobrze wyrazić& ale po tylu nieszczęściach& teraz wszystko się zmieniło& Wziął żonę w ramiona i ucałował ją namiętnie. Przez chwilę trwali w uścisku, potem Klarysa odsunęła się łagodnie, ale nie puściła jego ręki. Dałeś mi dużo szczęścia, Henry. A z Pippą wszystko jest na dobrej drodze. To śliczne dziecko. Henry popatrzył na nią z miłością. No, jedz już po swego pana Jonesa. Popchnęła go lekko w stronę drzwi. Pan Jones& Nadal uważani, że nie mogliście wybrać śmieszniejszego pseudonimu. Wychodził już, kiedy go zapytała: Wejdziecie przez frontowe drzwi? Mam je zostawić nie zamknięte? Nie odparł po namyśle. Chyba przez ogród. Lepiej włóż płaszcz. Jest bardzo zimno. I szalik też ci się przyda. Wziął posłusznie płaszcz z wieszaka, Klarysa zaś, odprowadziwszy go do drzwi, dodała na pożegnanie: I jedz ostrożnie, dobrze? Tak, tak. Zawsze jeżdżę ostrożnie. Zamknąwszy za mężem drzwi, Klarysa poszła do kuchni, żeby dokończyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|