Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zrobiłam krok w jego kierunku, ale wymknął mi się, pokazał język i uciekł na
górę. Chciałam puścić się za nim w pogoń, ale właśnie na podjezdzie zatrzymał
się samochód taty.
Teraz zbierzemy się wokół stołu, jakbyśmy byli szczęśliwą rodziną, tato odmówi
modlitwę dziękczynną za wszystkie błogosławieństwa. Mama usiądzie przy stole i
będzie paplać o Marfie, tato będzie miał usta jak zasznurowane i uda, że nie
chce nawet słyszeć o Coral, dopóki nie zniknie w bawialni ze swoim albumem  sam.
 Niedobrze mi  wymamrotałam na głos.  Niedobrze mi się robi od tego
wszystkiego.
W tym domu nic nigdy się nie zmieni. Jutro w szkole będę musiała stawić czoło
złośliwym kłamstwom, kiedy w dodatku wszyscy, włącznie z panią Marchum, uważają,
że jestem dziwką. Janna i inne dziewczyny, nawet Cate, będą mnie ignorowały, a
Linda spojrzy na mnie, jakbym była oślizgłym glonem.
A najgorsze, co mogło mi się przydarzyć, to sprawa Louisy, najlepszej osoby w
całym świecie, która nie dostała posady, na jaką zasługiwała. I to dlaczego? Bo
nie była drobna i zgrabna, natomiast była  według własnej opinii  smętną kurą.
I ja miałam stawić czoło wszystkim kłopotom i iść swoją drogą. Tak, jasne,
oczywiście.
Szkoda, że nikt mi nie chciał powiedzieć  dokąd.
191
Rozdział 10
Następnego dnia, kiedy wysiadałam przed szkołą z autobusu, Janna na mój widok
odwróciła z obrzydzeniem głowę i udając, że rozmawia z Melanie, powiedziała
głośno:
 Nie znoszę dziwek. Melanie zaśmiała się i dorzuciła:
 Zwłaszcza zakłamanych.
Dorni kiwnęła z aprobatą głową. Tylko Cate nie zareagowała. Była bardzo blada i
wyglądała na nieszczęśliwą. W promieniach słońca jej skóra wydawała się prawie
przezroczysta.
Chciałam krzyczeć na cały glos  nie jestem dziwką", ale nie zamierzałam dać im
dodatkowej satysfakcji. Mając w pamięci słowa Wielkiej Lou, przeszłam obok nich
z podniesioną głową. Kiedy je mijałam, Dorni stwierdziła, że coś paskudnie
śmierdzi i wszystkie się roześmiały. W każdym razie Janna i Melanie, bo reakcji
Cate nie zauważyłam.
Rozmowę mogli usłyszeć wszyscy znajdujący się w pobliżu. Wchodząc do sali, w
której uczniowie drugich klas zdawali codzienny raport, czułam na sobie
wszystkie spojrzenia. Przez resztę dnia było to samo. Stale towarzyszyły mi
szepty. Tuż przed lunchem głowa rozbolała mnie do tego stopnia, że byłam bliska
wymiotów. W łazience zastanawiałam
192
się, czy nie pójść do pielęgniarki, i wtedy właśnie weszła Cate.
Już miałam powiedzieć  cześć", ale powstrzymałam się w samą porę. Skoro
wszystkie zamierzały mnie lekceważyć, to diabli z nimi. Były głuche na wszystkie
tłumaczenia, a ja też miałam dosyć upokarzania się. Zamierzałam opuścić łazienkę,
kiedy usłyszałam, że Cate jęczy.
Oparła się oburącz o umywalkę i zwiesiła głowę. Mój gniew ustąpił miejsca lękowi.
 Co z tobą?!  zawołałam.
Nie odpowiedziała. Zachwiała się i osunęła na podłogę. Krzyknęłam i podbiegłam
do niej. Leżała twarzą do podłogi, a kiedy ją odwróciłam, była blada jak trup.
Przez białą skórę jej szyi dostrzegłam pulsującą tętnicę. Po chwili zajęczała
znowu i zaczęła mrugać oczyma.
 Nie, proszę, nie  błagała.  Nie mów nikomu, Sunny.  Zaprotestowałam, ale
mi przerwała.  Już... w porządku. Po prostu... po prostu... pomóż mi usiąść.
Pomogłam, wyczuwając pod cienką skórą kruche kości.
 Nie skaleczyłaś się?  zapytałam pospiesznie, ale ona tylko oparła się o
ścianę i zamknęła powieki. Miała zapadnięte oczy i prawie białe usta.
 Zawołam pielęgniarkę  powiedziałam.
 Nie!  wyrzuciła z siebie, ale ja już biegłam do gabinetu lekarskiego, gdzie
pielęgniarka wysłuchała mojego bezładnego sprawozdania i zaraz poszła do
łazienki, wyprzedzając mnie po drodze. Weszłam w chwilę po niej. Cate nadal
siedziała oparta o ścianę, a pielęgniarka mierzyła jej puls.
193
 Mówiłam ci, że wszystko jest w porządku. Miałaś nikogo nie wołać 
powiedziała Cate. Jej nieprzytomne oczy oskarżały mnie o zdradę.  Po prostu zle
się poczułam, to wszystko. Już mi lepiej.
Zapytałam pielęgniarkę, czy rzeczywiście z Cate wszystko jest w porządku, ale
nie zwracała na mnie uwagi.
 Muszę zadzwonić do twojej matki  mówiła.
 Proszę, miech pani nie niepokoi Magdy, błagam. Ona ma dzisiaj zdjęcia. To dla
niej bardzo ważne  prosiła Cate.
Rozległ się dzwonek, obwieszczając koniec pierwszego lunchu. Zostawiając Cate [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates