Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żonę, ja mam kilka listów do napisania.
 Dobrze. Zgodnie z wolÄ… drogiej cioci... Geor-
gino, idz po kapelusz i koniecznie nałóż coś cieplej-
szego. Spotykamy się za pół godziny.
Georgie uniosła głowę znad talerza, wypowie-
działa się jednak ciotka Harriet:
 A teraz pewnie powinna ci zasalutować, co?
 spytała niby mimochodem.
Miała rację. On Georgie nie zapraszał, tylko
wydawał rozkazy. Nawet Marcus, zwykle wierny
jego sojusznik, z dezaprobatą pokręcił głową.
 Proszę, wybacz, Georgie  powiedział Anthony
pospiesznie.  Zachowałem się jak grubianin. Czy
pozwolisz zaprosić się na przejażdżkę?
Orzechowe oczy otwarły się szerzej ze zdumienia.
A to zabolało. Czyżby był już aż tak wielkim gburem,
że zwykłe przeprosiny stanowią dla niej wstrząs?
 Naprawdę chcesz jechać ze mną?  spytała
cicho.
 Tak.  I zmusił się do rozwinięcia swojej
wypowiedzi:  Oczywiście tylko wtedy, jeśli sprawi
ci to przyjemność.
Uśmiechnęła się trochę z ociąganiem, jakby wy-
konywała czynność niemal zapomnianą. Tym swo-
im dawnym uśmiechem. Uroczym, niby nieśmia-
łym, a jakże promiennym.
308 Elizabeth Rolls
 A ja i panna Devereaux wybieramy siÄ™ na
przejażdżkę wierzchem  oznajmił Marcus.  Quin-
lanie? Dołączysz do nas z małżonką?
 Naturalnie  odpowiedziała za męża Cassie.
 Saro? Wybierzesz siÄ™ z nami?
 Nie, kochanie. Dotrzymam towarzystwa cioci
Harriet. Chcę napisać list do moich synków.
W głosie Sary słychać było smutek.
 Następnym razem przywiezcie chłopców ze
sobą, Saro  odezwał się Anthony.  Miejsca jest
dosyć, a Timms we wszystkim pomoże.
Sara rozpromieniła się.
 Dziękuję, Anthony. Bardzo tęsknię za nimi,
choć jestem o nich spokojna. Mamy cudowną
guwernantkę. A chłopcom na pewno bardzo tu się
spodoba.
 Mam nadzieję. Dobierzemy im też parę kucy-
ków, żeby mogli sobie pojezdzić.
Cassie wstała.
 Idę się przebrać  oznajmiła mężowi.  I na
wszelki wypadek zdejmę pierścionek. Lepiej uważać,
jeśli dosiada się jednego z dzikich koni Anthony ego!
 Jadę z wami  powiedział John.  Williamie, a ty?
Brat wzruszył ramionami.
 Sam nie wiem... Może lepiej zostanę  wyma-
mrotał. Wyglądał na skwaszonego.
Cassie, w połowie drogi do drzwi, nagle od-
wróciła się.
 A po południu strzelamy z łuku, czy tak,
kuzynko?
Anthony miał już odpowiedz na końcu języka,
Dama do towarzystwa 309
gdy nagle uświadomił sobie, że Cassie zwróciła się
do Georgie.
Georgie skinęła głowa.
 Naturalnie, lady Quinlan. Ufton zapewnił, że
porozstawia tarcze w parku, a pod jednym z drzew
podane będą chłodne napoje. Panowie natomiast
zamierzają po południu ustrzelić trochę zwierzyny?
Spojrzała pytająco na męża, on w odpowiedzi
skinął głową.
 Bardzo dobrze siÄ™ spisujesz,moje dziecko  sko-
mentowała bezceremonialnie ciotka Harriet.  An-
thony, a ty, na litość boską, zabierz to śmierdzące
stworzenie z mojej nogi! Ona leży tu przez cały czas!
Anthony zajrzał pod stół. Stella, wtulona w brzeg
spódnicy, spała sobie słodko z pyskiem opartym na
trzewiku starszej pani.
 Proszę o wybaczenie, droga ciociu. Ona była
pewna, że to moja noga.
Z ust Georgie wydobył się cichy śmiech. Serce
Anthony ego aż podskoczyło z radości. Po czterech
długich latach po raz pierwszy usłyszał śmiech Georgie.
Mały powóz toczył się żwawo wzdłuż skarpy.
Konie były świeże, wypoczęte. Georgie, przygląda-
jąc się, jak silne, sprawne ręce Antony ego zmuszają
konie do posłuszeństwa, od dłuższej chwili rozmyś-
lała nad pewnym incydentem podczas śniadania.
 CoÅ› ciÄ™ trapi, Georgie?
 Może i nie trapi, ale zastanawia. Dlaczego pan
Sinclair kopnął lady Quinlan? Czy ona miała zamiar
powiedzieć coś niestosownego?
310 Elizabeth Rolls
 Nie mam pojęcia.
 Ale...
 Cokolwiek zresztą by to było, nie powinno cię
obchodzić.
Czyli wyrazne przesłanie w stylu: trzymaj się od
tego z daleka. Trudno, nie będzie więc już dłużej
nalegać na wyjaśnienie. Teraz zresztą musi zebrać
siły, aby poruszyć pewną bardzo delikatną kwestię.
Drżąc nieco, wzięła głęboki oddech i postanowiła
poruszyć właśnie tę kwestię.
 Anthony? Ciotka Harriet wspomniała przy stole,
że powinnam nosić ten naszyjnik z pereł. Ja jednak...
 Prze... przepraszam... Co? Jak?!
W głosie Anthony ego było tyle zdumienia, jakby
niebył wstanieuwierzyć, żeonaporuszyłatękwestię.
 Ja pojmujÄ™ twoje wzburzenie, Anthony. Po
tym wszystkim, co się stało...
 Nie chodzi o wartość pieniężną  przerwał jej
Anthony gniewnym głosem.  Chociaż, nie ma co
ukrywać, była znaczna. Najbardziej boli strata cze-
goś, co było drogie mojej matce. Dostała ten naszyj-
nik w prezencie ślubnym od męża, ja dałem go tobie
i miałem nadzieję, że kiedyś przekażemy go naszej
synowej...
Georgie zbladła.
 Strata? Anthony! O czym ty w ogóle mówisz?
 O czym? O tym, że naszyjnika nie ma. Prze-
padł! Może ty wiesz coś o tym, Georgie?
 Przepadł? I ja mam coś o tym... Boże wielki!
Anthony! Co ty sugerujesz?
ZaklÄ…Å‚.
Dama do towarzystwa 311
 Do diabła, Georgie! Moje zachowanie na balu
było odrażające, wcale tego nie kwestionuję. Przera-
ziłem cię, wiem, ale nie mogłaś znalezć innego
sposobu, żeby opłacić podróż do Anglii?
Georgie zaniemówiła na moment, słysząc tak
niesprawiedliwe oskarżenie. Była porażona okrutną
prawdą: Jej mąż uważa ją nie tylko za ladacznicę, ale
i za złodziejkę.
 Zna... znalazłam inny sposób  wykrztusiła po
chwili.  Sprzedałam obrączkę mojej matki.
Anthony wstrzymał konie i zaciągnął hamulec
w powozie. Spojrzał na białą jak papier twarz
Georgie, potem na jej dłoń. Prawą, na której zawsze
nosiła obrączkę swojej matki. Na tej dłoni nic nie
błyszczało, nie było żadnego klejnotu.
Spojrzał w orzechowe oczy, pełne teraz gniewu
i żalu.
 Dziwi mnie, że nie pojechałeś za mną, to
znaczy... za naszyjnikiem  powiedziała z goryczą.
 Skoro byłeś taki pewien...
Doskonale zdawał sobie sprawę, że powinien
przeprosić. Ale gniew przeważył.
 Jechać za tobą?  warknął.  A niby dokąd?
Myślałem, że nie żyjesz! Nie mogłaś do mnie
przynajmniej napisać, że jesteś w jakimś bezpiecz-
nym miejscu?
 Przecież ja zostawiłam dla ciebie list! Napisa-
łam, że jadę do mojej matki chrzestnej, do Devon.
Podałam jej nazwisko, napisałam dokładnie, gdzie
ona mieszka. Ale ty... ty nie przyjechałeś. Byłam
pewna, że mnie już nie chcesz, dlatego więcej się nie
312 Elizabeth Rolls
odzywałam. Przecież wtedy, kiedy byłeś tak na mnie
rozgniewany, powiedziałeś, że popełniłeś wielki
błąd, żeniąc się ze mną!
 Naprawdę zostawiłaś list?
 Naturalnie, że zostawiłam!
Anthony był w stanie tylko potrząsnąć głową.
Gardło ściskało zbyt wielkie wzruszenie. Zresztą
teraz nie chciał już o nic pytać, pragnął tylko
przytulić Georgie do serca, ukoić ból, nękający ich
oboje przez tyle lat.
Wyciągnął rękę, ale Georgie odsunęła się gwał-
townie.
 Nie dotykaj mnie! Swoje uczucia wobec mnie
wyraziłeś już dostatecznie jasno!
 Georgie!
Powiał wiatr. Konie zarżały niecierpliwie. An-
thony zaklął, zwolnił hamulec i chwycił za cugle.
 Na litość boską! Przecież my musimy sobie
wszystko dokładnie wyjaśnić! Powiedziałaś, że zo-
stawiłaś list?
Georgie skinęła głową. Anthony znów zaklął
i popędził konie. Przecież on całe ich brukselskie
mieszkanie wywrócił do góry nogami, szukając
czegokolwiek, co pomogłoby dojść, dokąd udała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates