[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Już dobrze. Miał atak anginy i zaszkodziło mu tabasco. - Zbliżyła się, nie spuszczając z niego wzroku. - Bardziej martwię się o nas. O nas? Od kiedy jesteśmy razem? Odkąd wyciągnąłeś mnie z wody. - Wzięła go za rękę i przy- cisnęła ją do piersi. Wiesz, że jesteś w moim sercu. Od tego pierwszego dnia? Brad zachichotał. No, może nie od pierwszego. Przysunęła się, dotykając jego twarzy. Wyglądasz zupełnie inaczej w nowej fryzurze i bez brody. Lepiej? Mm, inaczej. - Uśmiechnęła się, przesuwając dłoń po klapach marynarki. - Włożyłeś smoking? Postanowiłem zrobić wszystko, żeby cię oczarować. Nie musisz tego robić. Oczarowałeś mnie od pierwszej chwili, i wcale nie wyglądem, lecz mądrością. - Wzięła oddech, a Brad poczuł błysk nadziei. - Znałam wielu bardzo S R przystojnych mężczyzn, którzy tak naprawdę nie mieli nic po powiedzenia. Ty jesteś inny. Masz swoją pasję. Lubisz ludzi. Dlatego się w tobie zakochałam. Brad chwycił jej dłoń. Zakochałaś się... Tak. - Uśmiechnęła się. - Tylko nie tak szybko to zrozumia- łam. Nie tak szybko. - Brad także się uśmiechnął. Hej, nie igraj z ogniem. - Przyciągnęła go do siebie, trzymając za klapy marynarki. - Myślałam, że włożysz smoking na wy- stąpienie przed komisją. To nie jest już potrzebne. Ty też nie jesteś mi potrzebna. - Po- trząsnął głową. - Przepraszam, tracę rozum, kiedy jesteś blisko mnie. Tak? - Zbliżyła wargi do jego ust. Właśnie tak. - Patrzył na jej błyszczące rozchylone wargi, pragnąc porwać ją w ramiona. Ale musiał powiedzieć jej coś ważnego, zanim całkiem oszaleje. A więc nie jestem ci potrzebna? - spytała z nadąsaną miną. Och, jesteś! Chciałem powiedzieć, że nie są mi potrzebne konsultacje. - Nigdy nie były. I tak jesteś fantastyczny. Ujął jej twarz i przesunął kciukiem po ustach. Jesteś jedyną kobietą, która nigdy nie chciała mnie zmieniać. Ale musisz pozbyć się tego smokingu - powiedziała, pociąga- jąc go za krawat, który wiązał przez godzinę. Z przyjemnością. A dlaczego? Bo przedtem bardziej mi się podobałeś. - Rzuciła krawat na koc i zaczęła rozpinać koszulę Brada. - O wiele bardziej. S R Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, moja damo. -Pomógł jej rozpiąć guziki przy koszuli. Zaczekaj. - Zatrzymała się na ostatnim guziku. - Dlaczego nie potrzebujesz już konsultacji? A komisja? Dostanę grant z innego zródła. Fundacja Kingmana będzie wspierać moje badania naukowe. - Uniósł jej brodę.- I za to muszę ci podziękować. Nie rozumiem. Opowiedziałam tylko Mortiemu o wycieczce statkiem wielorybniczym. Tylko? Jesteś prawdziwą specjalistką od kreowania wizerunku. Za to muszę ci specjalnie podziękować. Całował długo, dziękując po tysiąckroć, a Parris nie zostawała mu dłużna. - Kocham cię - szepnął. - Kocham cię taką, jaka jesteś. Serce zabiło jej radośnie. Brad był mężczyzną, który dotrzy- mywał słowa. On jej nie okłamie. Ja też cię kocham. Wszystko jedno, co mam na sobie? -Wszystko jedno. - Uśmiechnęła się szeroko. - Ale mam dla ciebie niespodziankę. Trochę nie pasuje do tego, co włożyłeś dziś na siebie. - Rozpięła guziki białego żakietu i rzuciła go na piasek. Miała teraz na sobie T-shirt z napisem Jestem fanką ryb" i wystrzępione dżinsowe szorty. Przez całe popołudnie biegała po sklepach z pamiątkami, żeby kupić taki podkoszu- lek, ale ten wysiłek był wart zachwytu, jaki widziała teraz w oczach Brada. - Zadziwiasz mnie, Parris Hammond. - Roześmiał się. -I tak będzie zawsze, mój drogi. Zmieniłam się przy tobie na lepsze. - Przycisnęła dłoń do serca. - A może na gorsze - dodała z błyskiem w oku, pociągając za swój T-shirt. - A ja tak się dla ciebie wystroiłem! S R - Ale tak naprawdę nic się nie zmieniłeś. Roześmiał się i jednym, ruchem zrzucił z siebie koszulę, - %7łebyś wiedziała, Parris. Zerknęła na T-shirt z napisem Kałamarnice są najlepszym przyjacielem mężczyzn" i wpadła w objęcia Brada. To cu- downe! Nie było już księżniczki i łowcy kałamarnic. Była ona i Brad, i właśnie zaczynało się dla nich nowe życie, tu, nad brzegiem oceanu. Merry z westchnieniem wyprostowała się w fotelu. Zamknęła telefon komórkowy i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Znów się udało. Dziewiętnasty happy end. Jeszcze dwa i skończy się wreszcie jej katorga. Odzyska młodość i nie będzie musiała męczyć się w gorsecie i przeciwżylakowych rajstopach. Już niedługo zniknie klątwa. Wprost trudno uwierzyć, że udało jej się połączyć Parris z Bradem. Następne zadanie z pewnością okaże się łatwiejsze. A jeśli nie, to przecież jest w zanadrzu zestaw magicznych przedmiotów - tablica do przekazywania znaków i czarodziej- ska kula. S R
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|