|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dyskusji. Mam nadzieję, że zapewnicie panu Garrisonowi ochronę. Mój czas jest ograniczony. %7łyczę panom miłego dnia. Nikt nie zaprotestował, kiedy Chińczyk wyszedł z pokoju... ROZDZIAA DWUNASTY Spotkanie zostało przerwane wiadomością o próbie zamachu na samolot Garrisona. Pracownicy komórki MI6 przyjechali na spotkanie pociągiem. Obserwator rządowy swoim samochodem. Może panów podwiezć. Zaoszczędzicie panowie sporo czasu, a przy okazji obgadalibyśmy to i owo...? zaproponował obserwator po wyjściu z domu przewodniczącego. Dziękujemy bardzo. Pracownik MI6 zgodził się od razu. Po chwili cała trójka wsiadła do wysłużonego rovera. Obserwator zjechał z podjazdu, kierując się na miejską drogę. Przewodniczący patrzył, jak odjeżdżają. Nie był zadowolony. Wściekły na funkcjonariusza MI6 (pomimo, że wykonywał on tylko swoją pracę); wściekły na tajemniczą osobę, która starała się strącić samolot Garrisona; wściekły na swoje pomyłki, ale przede wszystkim wściekły na Charona Gubwę, który mierzył chyba za wysoko. Przewodniczący od dawna wykorzystywał go jako swoje zródło informacji; uważał to za rzecz naturalną. Charon, ze swej strony, nie pozostawał mu dłużny i również czerpał zyski z tej znajomości. Tak samo jak Garrison, Gubwa zajmował się interesami, itd. Przewodniczący nie brał sobie zbytnio do serca owego itd , ale właśnie to uczyniło Gubwę bogatym. Bardzo bogatym; oczywiście nie na taką skalę jak Garrison. Ale któż mógł być bogaty jak Garrison? Przewodniczący zdawał sobie sprawę z tego, że jego przyjaciel był (delikatnie mówiąc) dziwnym człowiekiem. Jednak zważywszy na jego zasługi w zbudowaniu imperium informacyjnego, na niejedno przymykał oko. Skąd jednak to nagłe zainteresowanie tym najbogatszym człowiekiem świata? Może Charon pracował dla niego? Nie, to raczej mało prawdopodobne. On myślał tylko o sobie. Chociaż... W ostatnim czasie przewodniczący zauważył coś dziwnego. Był niemal pewien, że Gubwa pracuje dla kilku zagranicznych agencji. Jednak cała organizacja Charona miała jedną zasadniczą wadę. Przewodniczący znał jej cele i wiedział, gdzie mieści się kwatera główna. Nie zastanawiał się nad tym zbyt długo, żeby jego myśli nie dotarły do niepożądanych osób. Nie chciał zdradzać się z tym, że kręci sznur na szyję Gubwy. A przynajmniej, nie przed zgromadzeniem wszystkich koniecznych środków. Zamczysko powstało pod koniec 1944 roku. Na wieść o pogłoskach, że Hitler posiada bombę atomową, dowództwo armii wybudowało sieć bunkrów pod Londynem. Podziemne schrony, z których można by było kierować ostatnimi działaniami wojennymi. Do końca lat sześćdziesiątych używało ich wojsko. Potem koszty utrzymania wzrosły i ostatni z nich, obszerny schron, miał zostać zamknięty. Olbrzymie, ciemne, zapylone miejsce wykute w skale, w połowie naturalnego uskoku. Charon Gubwa kupił go i uczynił swoim domem i kwaterą główną. To miejsce zawsze otaczano ścisłą tajemnicą; Gubwa utrzymał tę tradycję. Przewodniczący wiedział jednak, gdzie się to miejsce znajduje. Od tego czasu minęło dziesięć lat, pamiętał doskonale. Na wspomnienie tego wydarzenia wstrząsnął nim dreszcz. Pomyślał o wielkiej stalowej studni skrytej we wnętrzach Ziemi. Zamek zawsze wywoływał u niego podobne skojarzenia. Nie widział całego schronu, ale to, co zobaczył, wystarczyło mu aż nadto. Zdał sobie sprawę, że nie powinien był dopuścić do uzyskania przez Gubwę takiej władzy. A dlaczego tego nie zrobił? To proste ten człowiek miał więcej wtyczek niż centrala telefoniczna! Jeśli zapragnął, mógł dowiedzieć się wszystkiego o każdym i o wszystkim i mógł przekazać te informacje. W zamian za to przewodniczący miał chronić go przed ciekawskimi, przynajmniej do czasu, kiedy Charon sam o to będzie mógł zadbać. Robił jednak trochę więcej, nawet wiele więcej. Kiedy z hukiem nadeszła era komputerów, znacznie przyczynił się do rozwoju systemu inwigilacji Gubwy. Umożliwił mianowicie dostęp do sieci komputerowych. Zdawał sobie sprawę z tego, że może w każdej chwili odciąć ten dostęp. Nie przewidział tylko ogromnego wpływu technologii komputerowej na każdy aspekt ludzkiego życia. Ułatwił Gubwie rozbudowę własnego systemu kontroli i zabezpieczeń. Machiny, która mogła obrócić się w rezultacie przeciwko niemu samemu, jego wydziałowi. Nie było jak dotąd takiego przypadku, ponieważ nie wystąpił jeszcze przeciwko Gubwie. Od pewnego czasu przestała mu się jednak podobać ta zabawa... Oczywiście, gdyby szef przewodniczącego odkrył kiedykolwiek jego grzechy młodości, łącznie z faktem, że nie był o niczym informowany, pan przewodniczący nie miałby czego szukać w swoim resorcie. Ale któż miał o tym donieść? Wiedzieli tylko on i Gubwa. Naturalnie najlepszym rozwiązaniem byłoby udanie się tam, na dół z grupą zaufanych ludzi i urządzenie krwawej jatki, a następnie zatarcie wszelkich śladów powiązań między nim i Gubwą. Postanowił, że tak się stanie, jeśli ten człowiek wywinie jeszcze kilka podobnych numerów. Oczywiście przewodniczący wiedział, że Gubwa wysłał swojego przedstawiciela na spotkanie. Sam się na to zgodził. Nie spodziewał się jednak kretyna mówiącego o ocaleniu życia Garrisona! Sposób
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|