[ Pobierz całość w formacie PDF ]
osobowości. Proszę też zapisać imiona kotów drukowanymi literami. Qwilleran pomyślał, że musi koniecznie opowiedzieć o tym Mildred. %7łona Rikera stawiała tarota, stosowała też inne praktyki okultystyczne. Posłusznie spełnił prośbę Elizabeth: JAMES MACKINTOSH QWILLERAN KAO K'O-KUNG a. k. a. KOKO YUM YUM dawniej nazywana FREY - Proszę zauważyć, że moje nazwisko pisze się przez Qw - powiedział. - To ważne - zgodziła się Elizabeth. - Każdej literze odpowiada cyfra. Popracuję nad tym w domu. A teraz muszę już wracać, bo matka będzie się denerwowała. Pańscy mali przyjaciele są uroczy. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy. - Yow! - rozległo się donośnie spod biurka. - Koko dziękuje za komplement - przetłumaczył Qwilleran. Ale kot miał na myśli co innego. Kiedy przekonał się, że na niego patrzą, zaczął popychać nosem welwetowe pudełko, aż zrzucił je na podłogę. Qwilleran podniósł je. - To jego najnowszy popisowy numer. Układam kamienie domina frontem do stołu, a Koko wybiera coś na chybił trafił. Często udaje mu się wyciągnąć parę szóstek czy piątek, które są wysoko punktowane. Proszę usiąść i nic nie mówić - rozłożył zestaw kamieni na stole i zachęcił Koko, żeby wybrał jeden. Cztery kamienie, które wylądowały kolejno na podłodze, nie były punktowane wysoko: 0-1, 1-2, 1-4 i 3-4. Elizabeth roześmiała się po raz pierwszy w obecności Qwillerana. - Myśli pan, że koty mają poczucie humoru? - spytała. - Myślę, że Koko doskonale się bawi, kiedy robi ze mnie głupca. Bawiła się czterema kostkami wyciągniętymi przez syjamczyka. - Jest mądrzejszy, niż pan sądzi - stwierdziła. - Sumy oczek na każdej z kostek dają kolejno jedynkę, trójkę, piątkę i siódemkę. Jeśli dopasować je do liter alfabetu, otrzymamy A, C, E i G. Po przestawieniu liter wychodzi słowo CAGE, to moje drugie nazwisko. Qwilleran poczuł gęsią skórkę na szyi. Pomyślał, że to musi być zbieg okoliczności. - Chciałbym posłuchać więcej na temat numerologii - powiedział mimo to. - Może zjemy razem lunch w hotelowej restauracji? - Z przyjemnością! - odparła, a w jej oczach zamigotały iskierki. Jim pomyślał, że tej dziewczynie nie dolega nic, czego nie można wyleczyć ograniczeniem kontroli macierzyńskiej oraz kilkoma kawałkami czekolady. Wychodząc, zauważyła na ścianie lśniące skórzane maski. - Ma pan piękne maski teatralne! - powiedziała, a potem zachichotała. - Jedna wygląda jak mój brat William, a druga jak Jack. Kiedy powóz odjechał sprzed Czterech Oczek , Qwilleran przypomniał sobie pewien epizod ze swoich pierwszych lat szkolnych. Nauczycielka, panna Heath, prezentowała uzębienie w tajemniczym uśmiechu, który mógł oznaczać dobre lub złe wiadomości. Qwilleran, chociaż niechętnie, grywał w domu w domino i w myślach nazywał ją panną Para Szóstek. Uczniowie siedzieli na miejscach wyznaczonych alfabetycznie. James Qwilleran siedział więc przed grubasem o nazwisku Archibald Riker. Kiedy się nudzili, chłopcy zabawiali się wymianą wiadomości pisanych szyfrem. Każdy kryptograf odczytałby go z łatwością. Zrobiłaby to nawet panna Para Szóstek, gdyby przechwyciła kartkę. Chłopcy ponumerowali litery alfabetu od 1 do 25. Pewnego dnia, kiedy nauczycielka stała tyłem do klasy, Qwilleran rzucił przez ramię kulkę papieru, na której napisał: 17-1-15-15-1 8-5- 1-20-8 14-1 22-9-5-12-11-9--5 11-13-24. Arch rozszyfrował wiadomość i dostał ataku śmiechu. Ostatecznie wysłano go na korytarz, żeby napił się wody. Czterdzieści lat pózniej wciąż śmiał się w duchu na widok osoby prezentującej w uśmiechu całe uzębienie. Po latach dorobił się kota, który wykazywał zainteresowanie parą szóstek. Takie imię nosiła również łódz Nicka Bamby; czy to znaczyło, że Koko chciał wracać do domu? A może dwanaście oczek oznaczało literę L? Tylko co to mogło mieć wspólnego z całą sprawą? Kao K'o-Kung wybierał dziwne sposoby porozumiewania się. Często po prostu pojawiał się w myślach Qwillerana. Tym razem jednak nic takiego się nie wydarzyło. Poranna porcja mięsa leżała nietknięta. Wola zwycięstwa walczyła w Qwilleranie ze zdrowym rozsądkiem i ostatecznie przegrała. Nie mógł przecież pozwolić kotom głodować tylko dlatego, że zapłacił za pięć kilogramów mięsa z góry. Postąpił impulsywnie. Otworzył puszkę kurczaka bez kości. Zniadanie wzgardzone przez syjamczyki wylądowało w pobliżu śmietnika, gdzie urzędowały bezpańskie koty. Zauważył Nicka, który robił coś przy fundamencie. - Mamy problem z pleśnią - wyjaśnił. - Wziąłem tygodniowy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|