Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Andrzejewski Bramy raju
spyta cię, czy przejeżdżał tędy samotny rycerz, powiedz mu, że tak, przejeżdżał
przed paroma godzinami, pytał się o drogę do Chartres i natychmiast odjechał, a
wy, panie? - spytałem cicho, nigdy jeszcze, ojcze, w życiu nie skłamałem, ale w
tej chwili nie myślałem, że muszę skłamać, czułem tylko radość, że mogę uczynić
to, czego ode mnie żąda, w twoim szałasie zaczekam - powiedział - mój giermek
wie, że lubię niekiedy być sam, w Chartres mnie odnajdzie, skryjcie się, panie -
powiedziałem, ponieważ już słychać było tętent konia, i kiedy on wszedł do mego
szałasu, tętent szybko się przybliżał, niebawem na wzgórzu wznoszącym się ponad
ogniskiem ukazał się na skraju puszczy i w poświacie księżyca jezdziec na białym
koniu, chwilę tam stał, widziałem, że podniósł rękę do czoła i uważnie się
dokoła rozejrzał, po czym galopem zjechał po łagodnej pochyłości, wydało mi się
przez chwilę, że wjedzie wprost na mnie, lecz nie dalej niż o parę kroków ode
mnie ściągnął lejce tak gwałtownie, iż wierzchowiec pod nim, wspiąwszy się
przednimi kopytami, przysiadł na zadzie, jezdziec był niewiele starszy ode mnie,
najwyżej szesnaście lat mógł mieć, był ciemnowłosy, smagły i silnej budowy, miał
na sobie krótką srebrzystą tunikę, obcisłe nogawice z zielonego płótna, skórzane
ciżmy, krótki mieczyk u pasa, na ramionach płaszcz purpurowy, smukły rumak wciąż
się pod nim niecierpliwie rwał, lecz on wyprostowany trzymał się go mocno i
chociaż w bezustannym ruchu, ani na chwilę nie odrywał ode mnie stojącego przy
ognisku swych ciemnych, pochmurnie patrzących oczu, ty krzyknąłeś? - spytał, tak
- odpowiedziałem, jak się nazywasz?, Jakub - powiedziałem, a ja jestem Aleksy
Melissen - powiedział - przejeżdżał tędy samotny rycerz?, przed paroma
godzinami, jeszcze za dnia, i co?, pytał o drogę do Chartres, i co? - powtórzył
natarczywie, tam jest Chartres - wskazałem ręką, dawno odjechał? - spytał,
natychmiast - odpowiedziałem - musiał się spieszyć, tamten wciąż nie odrywał ode
mnie swych ciemnych, pochmurnych oczu, jesteś pewien, że ów rycerz naprawdę
odjechał?, nie wierzysz?, wierzę - powiedział i wyminąwszy mnie podjechał pod
szałas, czemu miałbym nie wierzyć - powiedział głośniej, niż mówił do tej pory -
Ludwik z Vendôme, hrabia na Chartres i Blois, nie ma powodu, aby ukrywać siÄ™
przed swoim wychowankiem i spadkobiercą, po czym nagle schylił się ku ziemi i
podniósłszy rzemienny harap leżący na trawie, przy wejściu do szałasu, podjechał
z tym harapem w ręku do mnie, miałeś słuszność - powiedział - mój pan istotnie
musiał się śpieszyć, bowiem nawet tej zguby nie zauważył, patrzyliśmy przez
chwilę na siebie w milczeniu, nie znałem, ojcze, do tej pory uczucia nienawiści,
lecz jego w tej chwili nienawidziłem, do zobaczenia, Jakubie - powiedział -
jeszcze siÄ™ spotkamy, i smagnÄ…wszy harapem swego wierzchowca pomknÄ…Å‚ zboczem ku
pastwiskom leżącym w dole, tam odwrócił się i podniósł rękę w moją stronę, lecz
ja nie poruszyłem się, stałem przy ognisku, płomienie już wygasły i tylko
resztki żaru świeciły słabym poblaskiem, tamten szybko się teraz oddalał,
niebawem tylko biały i jak gdyby ponad ziemią pomykający kształt jego konia
majaczył, po czym i on zaniknął w przymglonej przestrzeni, była cisza, wysokie
dzwięki lutni snuły w oddali skoczną melodię taneczną, wciąż stałem przy
dogasającym ognisku, aż naraz, nie słysząc kroków, tak musiały być ciche,
ujrzałem u swych stóp cień zbliżającego się człowieka, stał chwilę za mną bez
słowa, aż wreszcie powiedział półgłosem: dziękuję ci, Jakubie, wtedy
powiedziałem, i jeszcze chyba ciszej niż on: domyślałem się w was szlachetnego
rycerza, ale nie przypuszczałem, że jesteście panem tak potężnym, wówczas on,
wciąż stojąc za mną, lecz nie dalej niż o pół kroku, zawołał: ja panem potężnym? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates