[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Thanet. Sierżant Boone i żołnierze patrzyli ogłupiali na swojego dowódcę. Był ich szefem i w normalnych okolicznościach nikt, kto schował się w ciemnościach w głębi piwnicy, nie ośmieliłby się odezwać do ich dowódcy z tak bezczelnym brakiem poszanowania. Możemy tam pójść, pułkowniku zapylał sierżant Boone by go capnąć? Obaj, kapral Perry i ja, służyliśmy w Ulsterze. Coś takiego to nasza specjalność. Podpułkownik Thanet nawet nie odwrócił się, by spojrzeć na sierżanta. Po prostu rozkazał: Nie ruszaj się, póki ci nie każę. I wciąż patrzył w mrok. Dziewczyna zaraz zejdzie powiedziałem. Poszła na górę, ale zaraz zejdzie. Elmek bezustannie zmieniał kształty i miejsca. Madeleine miała rację. Prawdopodobnie szalał z radości, że dołącza do swych braci, i gwałtownie ze zwykłego podniecenia przechodził nieustanne fizyczne metamorfozy. W ciemnościach ujrzałem zarysy jakichś nieokreślonych rzeczy przeżartych chorobą i lepką zgnilizną, co przyprawiło mnie o mdłości. Gdy ludzie sierżanta Boone a, przyzwyczaiwszy się do nikłego światła, dostrzegli niektóre z tych obrzydliwych i odrażających form, co połyskując wiły się w drugim końcu piwnicy, wymienili spojrzenia pełne zdumienia i przerażenia. Przez tłumiącą wszelkie dzwięki, duszącą ciszę przebił się odgłos kroków. Madeleine zeszła po schodach i otworzyła drzwi do piwnicy, stając w progu. Miała pod pachą obie książki. Skinąłem głową w kierunku piwnicznego kąta i powiedziałem: Elmek. Objawił się. Madeleine podała mi książki. Co robi? zapytała szeptem. Czy powiedział, czego chce? Potrząsnąłem głową. Chce ciebie, ale nie wiem po co. Elmek zarechotał. Nie wiesz po co! Nawet się nie domyślasz? Czyżbyś nie wiedział, co zrobiła Joanna d Arc, to biedactwo, w zamian za nasz udział w bitwie? Czyżbyś nie mógł sobie wyobrazić, co przytrafiło się biednej Gundradzie, żonie Williama de Warrenne a? Sierżant Boone uniósł sterlinga, ale podpułkownik Thanet machnął ostrzegawczo dłonią i oznajmił: Spokojnie, sierżancie. To nie IRA. Co chcesz, abyśmy zrobili, Elmek? Dziewczyna tu jest! zawołałem. Co mamy zrobić? Piwnica znowu się zatrzęsła. Usłyszeliśmy niski, denerwujący pogłos, jakby tysiące robacznic kłębiło się nad końską padliną. Zapadły takie ciemności, że prawie nie widzieliśmy Elmeka. Chryste odezwał się jeden z żołnierzy ciemno jak w cholernym grobie. Cicho tam! warknął sierżant. Elmek szeptał chrapliwym, prześmiewczym głosem: Dziewczyna ma otworzyć po kolei każdy worek. Tylko dziewczyna może to zrobić. Tylko dziewczyna pozostaje w wierze. Musi otworzyć po kolei każdy worek i wymówić nad nim słowa wezwania. Gdy Elmek przemawiał, usiłowałem dostrzec poprzez mrok, co też napisano na tych stronach, które wielebny Taylor zaznaczył w swej cienkiej czarnej książeczce. Rozdział nosił tytuł: Siedem dokładnych metod na zidentyfikowanie złego ducha , i wyjaśniał, co należało uczynić, żeby rozpoznać prawdziwe miano demona lub diabła. Ale gdy odczytałem kolejne linijki, zacząłem tracić nadzieję. Przy pierwszej próbie należało, powołując się na moc Sammaela, arcydemona zwanego jadem bożym , zapytać diabła o jego imię. Druga próba polegała na spaleniu włosów lub łusek demona i sprawdzeniu, czy dym poszedł do góry, czy opadł na dół. Przy trzeciej próbie musiałbym sypnąć na skórę diabła najróżniejszymi ziołami ogórecznikiem, koprem i pietruszką, a także tuzinami innych, ponieważ diabły jednych roślin unikały, drugich nie. Przy czwartej próbie powinienem za pomocą srebrnej łyżeczki oblać krwią demona dwadzieścia sześć kart z literami alfabetu. Krew spadłaby na wszystkie oprócz tych, na których znajdowałyby się litery imienia demona. Piąta próba, szósta i siódma wydawały mi się równie niemożliwe do przeprowadzenia. Wszystkie składały się najwyrazniej na obrzęd egzorcystyczny. A to, z czym mieliśmy do czynienia w tej piwnicy przy Huntington Place stanowiło nader pilny okultystyczny przypadek. Madeleine syknąłem. Madeleine! Nie przeprowadzę tych prób. Są zbyt skomplikowane. Uniosła palec. Poczekaj wyszeptała. Może jest jakiś inny sposób. Jaki inny sposób? O czym ty mówisz? Musisz mi zaufać powiedziała. No to co mam robić? Przecież nie możesz pootwierać tych wszystkich worków! Muszę. Madeleine, ja& Chwyciła moje ramię w ciemności i przytrzymała je. Zaufaj mi powiedziała. Otworzywszy każdy z worków będę się starała rozpoznać znajdującego się wewnątrz diabła, a także będę usiłowała podać ci jego imię. To pomniejsze diabły. Są grozne, wojownicze i wstrętne, ale niemądre. A co mam zrobić, gdy już mi przekażesz ich imiona? zapytałem. Oczywiście zakładając, że jeszcze będziemy żyli. Przycisnęła dłonią L Invocation des Anges i powiedziała: Sprawdz każde imię w książce. Znajdziesz przy nim drugie imię, imię anioła, który jest odpowiednikiem danego diabła. Wezwij tego anioła powtarzając słowa zaklęcia. Zmarszczyłem brwi. Skąd to wszystko wiesz? Myślałem, że& Elmek prychnął: No, dziewczyno! Otwieraj mi te worki! Rozrywaj worki i wypuszczaj moich ukochanych braci! Szybko, dziewczyno, niewiele czasu pozostało! Zwiatła w piwnicy zapulsowały i stały się jaśniejsze, po czym znowu przybladły. Czułem, jak systematycznie drga całe pomieszczenie. Wydawało mi się, że bije czyjeś potworne serce. Miedzy mną i Elmekiem znalazł się teraz sierżant Boone ze swoimi ludzmi. Wszyscy unieśli karabiny. Wyraznie zmartwiony podpułkownik Thanet obrócił się w naszą stronę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|