|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Powinien był przewidzieć, że jeszcze za wcześnie na seks. Był tu dopiero od tygodnia i nie przytrafiło się im wystarczająco wiele okazji, żeby się ze sobą chociażby oswoić. %7łeby przywrócić utraconą magię ich związkowi, potrzebował jakiś czas pozdobywać swoją żonę, pouwodzić ją; jednym słowem sprawić, żeby go znów pokochała. - Boli mnie nawet tam, gdzie nie podejrzewałem, że mam mięśnie - poskarżył się Sarge, gdy kończyli kolację. Joshua pojechał po niego tuż po incydencie w sypialni i Claire była zadowolona, że dał jej czas na uporządkowanie w samotności swoich emocji związanych z ich małżeństwem. - To dobrze - odparł Joshua. - To znaczy, że uruchomili ci odpowiednie partie mięśni. - Moim zdaniem to zalegalizowana forma tortur - narzekał Sarge. 84 RS Claire uśmiechnęła się i zaczęła sprzątać ze stołu. Sarge mógł sobie zrzędzić, ale nabrał kolorów i wydawał się ożywiony jak nigdy dotąd. - Umówiłem się, że jedna z tych fikuśnych furgonetek będzie zabierała mnie rano na rehabilitację i odwoziła po południu do domu - ciągnął Sarge. - W ten sposób nie będę nikogo fatygował, a w dodatku, jak mi powiedzieli w szpitalu, jest to usługa bezpłatna. - To świetnie, Sarge - odparła Claire. - A teraz może przenieślibyście się do bawialni i dali mi tu posprzątać? - Tak, chętnie posłucham telewizji - ucieszył się Sarge. Claire odetchnęła z ulgą, gdy panowie zostawili ją samą. Już w zeszłym tygodniu krępowała ją obecność Joshuy, a po dzisiejszym incydencie nie wiedziała, gdzie się podziać. Tymczasem Joshua sprawiał wrażenie, jakby się nic nie wydarzyło. Zachowywał się swobodnie zarówno bezpośrednio po tym niespodziewanym wydarzeniu, jak i teraz, kiedy wrócili z Sarge'em ze szpitala. Zanim zdołała sprzątnąć ze stołu, Joshua wrócił do kuchni. - Pomogę ci - powiedział, biorąc dwie ostatnie szklanki. - Nie trzeba - sprzeciwiła się, nie chcąc nawet przez moment zostać z nim sama. Czuła się zbyt bezbronna wobec jego uroku. Wstawił szklanki do zlewu obok innych brudnych naczyń. - To może ty opłuczesz, a ja włożę do zmywarki? Cóż miała powiedzieć? Niezręcznie byłoby odmówić, toteż zaczęła spłukiwać naczynia i po kolei mu je podawać. - To dobry znak, że Sarge sam załatwił sprawę przejazdu do szpitala - powiedział. - Znów chce być niezależny. 85 RS - Bardzo ułatwi mi to pracę w ratuszu, kiedy nie będę musiała się martwić o jego dojazdy na rehabilitację i z powrotem - przyznała. - Wiesz, martwię się o niego. Od wylewu przestał być sobą. Wciąż się jej zdawało, że za każdym razem, gdy Joshua brał naczynie z jej rąk, przytrzymywał jej dłoń o sekundę za długo. - Sarge szybko wydobrzeje, Claire. Jest z tych, którzy się nie dają. Skoro już rozpoczął terapię, błyskawicznie wstanie z wózka. Machinalnie przytaknęła jego wywodom. Chciała jak najszybciej skończyć i wyjść z kuchni, byle być jak najdalej od Joshuy. Jednak nawet kiedy przeszli do pokoju, jego obecność wciąż ją niepokoiła. Oglądając telewizję, czuła na sobie jego wzrok, a gdy ich spojrzenia się spotykały, widziała w jego oczach pożądanie. Ucieszyła się, gdy Sarge poprosił ją o odstawienie go do łóżka. Kiedy już go ułoży, będzie mogła się ukryć w swojej sypialni. Skończyła mu pomagać i wróciła do bawialni. - Myślę, że też już się położę - powiedziała do Joshuy, który przeniósł się z fotela na kanapę. Naburmuszył się, wyraznie rozczarowany. - Tak wcześnie? Myślałem, że wspólnie obejrzymy telewizję. Zawsze lubiłaś wieczorem to robić. Mógłbym uprażyć trochę kukurydzy z podwójnym masłem - kusił. Jak miło byłoby zwinąć się w kłębek w jego ramionach na kanapie i oglądać głupie filmy, pogryzając popcorn. Ile wieczorów spędzili tak zaraz po ślubie? Setki? - Dzięki, ale naprawdę jestem zmęczona. Dobranoc, Josh. - Dobranoc, Claire. - Rozczarowanie, brzmiące w jego głosie, ukłuło ją w samo serce, więc czym prędzej odwróciła się i popędziła do sypialni. 86 RS Przebrana w nocną koszulę podeszła do okna i przez chwilę podziwiała zapadający zmierzch: ciemnoczerwone obłoki, które, przesuwając się po niebie, pochłaniały resztki dziennego światła. Po chwili jej myśli nieubłaganie powędrowały ku realnej terazniejszości, i boleśnie sobie uświadomiła, że nadal jest bardzo zakochana w swoim mężu. Bóg jeden świadkiem, że nie chciała powrotu tego uczucia i walczyła z nim od pierwszej chwili, gdy ujrzała Josha ko- piącego pod Smoczym Drzewem. Cofnęła się od okna i usiadła na brzegu łóżka, tego samego, na którym omal nie kochała się po południu z Joshuą, przy okazji się przekonując, że łącząca ich więz fizyczna jest równie silna i żywa jak pięć lat temu. Wbrew jej przypuszczeniom, że miłość umarła zaraz po odejściu Josha. Początkowo chciała ulec impulsowi pożądania. Wiedziała jednak, że byłby to najgorszy błąd, jaki by mogła popełnić, i który szybko by się obrócił przeciwko niej. Pochyliła się i otworzyła szufladę nocnego stolika, z której wyjęła małe zdjęcie, przedstawiające ich trójkę. Joshua trzymał Sammy'ego na ręku, drugą ręką otaczał ramiona Claire. Fotografia szczęśliwej rodziny. Niestety, nieaktualna; chłopiec umarł, mężczyzna odszedł, a kobieta została sama wraz z gorzkimi wspomnieniami. Przeciągnęła drżącym palcem po twarzyczce Sammy'ego, po czym szybko cofnęła palec i włożyła zdjęcie z powrotem do szuflady. Nie chciała wpatrywać się w nie zbyt długo, bo bała się emocji, które by mogło wyzwolić. 87 RS Joshua powiedział, że Sarge jest z tych, którzy się nie dają. Ona również. Przetrzymała śmierć syna i odejście męża i przysięgła sobie, że już nigdy nie przywiąże się do czegoś, co można utracić. Wiedziała, że Joshua marzy o dzieciach, i dlatego postanowiła więcej ich nie mieć. Nie wiedziała dokładnie, co go przywiodło z powrotem do Mayfield. Przypuszczała, że pewnie samotność oraz to, że ich małżeństwo pod wieloma względami było martwe. Wyjaśniło się również, że nie miałby nic przeciwko temu, by znów żyli jak mąż i żona. Ale ona nie mogła mu
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|