[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drogą, jak mógł najszybciej, wyszedł na czele pozostałych 33 kohort, wśród których był i legion IX, pozbawiony znacznej liczby centurionów i zdziesiątkowany. Cezar ustawił się w dwie linie przed obozem Pompejusza i małym obozem. I nie zawiódł się na swej pierwszej myśli. Przybył bowiem prędzej, zanim Pompejusz mógł się spodziewać, i chociaż obóz był wielce obronny, z lewego rogu, gdzie się właśnie zatrzymał, w lot napadł na pompejanów i spędził ich z wałów. Bramy były zatarasowane jeżem. Tutaj krótko walczono: nasi usiłowali wedrzeć się do obozu, którego tamci bronili. Najmężniej stawał T. Pullio, ten sam, za czyją sprawą, jak wspomnieliśmy, zostało zdradzone wojsko G. Antoniusza. Nasi jednak dzielnością zwyciężyli i wyrąbawszy jeża, wdarli się najpierw do wielkiego obozu, potem i do fortu znajdującego się wewnątrz, a ponieważ schronił się tam rozbity legion, niemało z tych, co stawiali opór, poległo. Los jednak, wszechmożny w każdej rzeczy, a zwłaszcza w wojnie, przez drobne zdarzenia sprowadza wielkie przemiany. Tak się i wtedy stało. Kohorty z naszego prawego skrzydła, nie orientując się w terenie, puściły się wzdłuż wału, który, jak mówiliśmy, biegł od obozu do rzeki, i biorąc go za sam obóz, szukały bramy. Spostrzegłszy zaś, że łączy się on z rzeką i że nikt go nie broni, rozrzuciły wał i przeszły na drugą stronę, a za kohortami cała nasza konnica. W dość długi czas potem Pompejusz, uwiadomiony, co się dzieje, odwołał od robót pięć legionów na odsiecz swoim, jednocześnie jego konnica zbliżała się do naszych jezdzców, a ci z naszych, którzy zajęli obóz, zobaczyli uszykowane wojsko i wszystko nagle się zmieniło. Legion Pompejusza, pokrzepiony nadzieją prędkiej odsieczy, stanął do obrony przed główną bramą obozu, a nawet przeszedł do ataku. Konnica Cezara, schodząc ciasną drogą po nasypach, w obawie, że nie zdoła się wycofać, zaczęła uciekać. Prawe skrzydło, odcięte od lewego, widząc popłoch wśród konnicy i bojąc się, że ją zgniotą między szańcami, cofało się tędy, którędy się przedarło, a wielu, nie chcąc wpaść w ścisk, rzucało się z szańców do fosy z wysokości dziesięciu stóp: pierw- 108 szych zdeptano, następni po ich ciałach zdobywali sobie drogę do ocalenia. %7łołnierze na lewym skrzydle, gdy z wału zobaczyli nadchodzącego Pompejusza, a swoich w rozsypce, bojąc się dostać w położenie bez wyjścia, gdyż mieliby nieprzyjaciół od wewnątrz i zewnątrz, tą samą drogą, którą przyszli, zamierzali się cofnąć i taki wszczął się rwetes, strach, popłoch, że Cezar własną ręką pochwycił sztandary uciekających i kazał im stanąć. Lecz mimo to jedni, schyliwszy sztandary, pędzili dalej tą samą drogą, drudzy ze strachu wręcz je porzucali, a nikt się w ogóle nie zatrzymał. Wśród tak wielkich nieszczęść całkowitej zagładzie wojska zapobiegło to, że Pompejusz, jak sądzę, obawiał się zasadzki. Wszystko bowiem stało się nad spodziewanie tego człowieka, który przedtem widział, jak jego ludzie uciekają z obozu, który przez pewien czas nie miał odwagi zbliżyć się do szańców, a jego jezdzcy ociągali się wejść w ciasną i przez Cezara zajętą drogę. Tak dla jednych, jak i dla drugich małe rzeczy miały wielkie znaczenie. Oto szańce ciągnące się od obozu do rzeki stanęły w drodze pewnemu i całkowitemu zwycięstwu Cezara w chwili, gdy już zdobyto obóz Pompejusza, a z drugiej znów strony one osłabiły szybkość pościgu i przyniosły naszym ratunek. W dwóch tego dnia bitwach stracił Cezar 990 żołnierzy i znanych rycerzy rzymskich: Fleginata Tutikana Galia, syna senatora, G. Fleginata z Placencji, A. Graniusza z Puteolów, Marka Sakratiwira z Kapui, którzy byli trybunami wojskowymi, oraz 32 centurionów. Z tych wszystkich znaczna część po fosach, szańcach, na brzegach rzeki, zgnieciona wśród popłochu i ucieczki przez własnych towarzyszy, zginęła żadnej nie odniósłszy rany. Stracono 32 sztandary. Pompejusz w tej bitwie został obwołany imperatorem. Przyjął tytuł i pozwalał, by go i pózniej nim witano, ale nie używał go w swoich listach ani fasces swych liktorów nie zdobił wawrzynem. A Labienus uzyskał u Pompejusza, żeby mu wydano jeńców, których wyprowadził dla ostentacji przed całe wojsko i nazywając towarzyszami broni, zasypał obelgami: pytał, czy przystoi weteranom uciekać; wreszcie na oczach wszystkich kazał ich stracić. Tak oto zdrajca chciał zdobyć większe zaufanie. Pompejanie nabrali tyle otuchy i zarozumiałości, że porzuciwszy myśl o dalszej wojnie, uważali się już za zwycięzców. Nie 109 brali pod uwagę, że przyczyny tego, co się stało, były: szczupłość naszych sił, niekorzystne warunki terenu, zwłaszcza ciasnota wynikła po zajęciu obozu, podwójny popłoch wewnątrz i zewnątrz szańców, rozdarcie wojska na dwie części, które nie mogły sobie nawzajem nieść pomocy. Nie pomyśleli i o tym, że nasi nie przypuścili ostrego ataku ani nie stoczyli właściwej bitwy i sami sobie, stłoczywszy się tłumnie w ciasnym miejscu, wyrządzili więcej szkody, niż jej doznali od nieprzyjaciela. Zapomnieli pompejanie o powszednim na wojnie przypadku, że nieraz błahe przyczyny sprowadziły wielkie klęski, czy to przez fałszywe podejrzenie, czy nagły popłoch, czy przesądny skrupuł, a ileż razy spada na wojsko nieszczęście z pomyłki naczelnego wodza czy z winy trybuna! Jak gdyby zwyciężyli własną dzielnością i żadna już odmiana nie mogia się zdarzyć, po całym świecie słowem i pismem sławili zwycięstwo tego dnia. Cezar musiał wyrzec się poprzednich planów i zmienić taktykę. Zciągnął wszystkie posterunki, zaniechał oblężenia i zgromadził w jednym miejscu całe wojsko. Miał do żołnierzy przemowę, w której nawoływał, by tego, co się stało, nie brali do serca ani się nie przerażali, skoro na tyle wygranych bitew wypadła jedna przegrana, i to nie bardzo wielka. Trzeba błogosławić los, że Italię zajęli bez żadnych strat, że obie Hiszpanie uśmierzyli walcząc z tak wojowniczymi ludzmi i tak doświadczonymi wodzami, że zdobyli bliskie i zbożorodne prowincje, wreszcie trzeba pamiętać, w jak szczęśliwy sposób przeprawili się wszyscy bez szwanku, żeglując między nieprzyjacielskimi flotami, od których roiły się nie tylko porty, ale i wybrzeża. Jeśli nie wszystko wypada pomyślnie, trzeba
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|