Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

między nimi ani jednego zainteresowanego tymi sprawami. Kiedy próbuję im wytłumaczyć, że nie
mogą żyć wyłącznie sprawami tego świata i muszą pamiętać o przyszłym życiu, uważają, że jestem
staroświecka i dziwaczna. Ale teraz, Sheilo, opowiedz mi o Bucku i o tym, dlaczego musiałaś uciec.
Powiedz wszystko, dziecko. Będę się starała zrozumieć.
Sheila zaczęła bardziej szczegółowo opowiadać historię swojego życia, skupiając się najbardziej na
ostatnich czterech czy pięciu latach, a kończąc dokładnym opisem pospiesznej ucieczki z Junction
House.
Starsza pani słuchała zamyślona, a gdy Sheila skończyła opowieść, powiedziała:
- Myślę, że musi się za tym kryć coś więcej niż tylko to, co można wnioskować ze słów Bucka. Zdaje
mi się, że on zna
jakiś sekret twojego ojca, a może chodzi o jakiś majątek. Czy Andy... czy mój syn nie zostawił czegoś
wyjeżdżając? %7ładnych dokumentów, nic cennego?
- Owszem - odrzekła Sheila - zostawił małe pudełko z rzeczami. Mama zawsze strzegła ich bardzo
starannie i chowała przed każdym wyjściem z domu. Przywiozłam je ze sobą. Jest w mojej walizce,
owinięte w starą koszulę nocną mamy. Jest tam jeden papier, który tata złożył bardzo starannie i
wsunął do srebrnej obsadki pióra. Pamiętam, że zrobił to dzień przed tym, jak zniknął po raz ostatni.
Powiedział mamie, żeby nigdy nie rozstawała się z tym papierem, nawet jeżeli ktoś przyniósłby list od
niego samego z prośbą, żeby go oddała.
- Czego dotyczył ten dokument? Pieniędzy? Majątku? A może to było jakieś zaświadczenie czy
umowa?
- Nie wiem - rzekła zakłopotana Sheila. - Nie sądzę, żeby chodziło o majątek. Była to mała kartka
białego papieru, jak twój papier listowy, i tata bardzo dokładnie ją zwinął, żeby zmieściła się do
obsadki. Usłyszałam, jak mówił mamie, że nawet gdyby zależało od tego jego życie, wolałby, żeby za-
trzymała ten papier, bo jego życie nie jest nic warte. Po jego śmierci miała go przesłać tobie. Może
powinnam była dać ci go od razu, ale musiałam przemyśleć tyle spraw, a poza tym nie mamy
pewności, że nie żyje. Mama sądziła, że któregoś dnia wróci. Ale teraz nawet nie wiedziałby, gdzie
mnie szukać.
- Sądzę, że domyśliłby się - rzekła babcia zdecydowanie. - Dokąd miałabyś się udać po śmierci mamy,
jeśli nie tutaj? Ale powiedz mi, czy nigdy nawet nie zaglądałaś do tego dokumentu? Nie wiedziałaś,
czego dotyczył? Dlaczego nie zapytałaś mamy?
- Raz zaczęłam pytać - odrzekła Sheila smutno - ale mama urwała rozmowę. Ona chyba wiedziała, bo
powiedziała:  Nie teraz. Może kiedy indziej". Nigdy więcej o tym nie myślałam. Wtedy wydawało mi
się to ważne, a potem bałam się, że jeżeli wyjmę ten papier, mogę nie poradzić sobie z włożeniem go
z powrotem. Wiedziałam, że tata długo się nad tym męczył. Poza tym bardzo niewiele było
momentów, kiedy byłam pewna, że nikt mnie nie zobaczy. W moich drzwiach nie było zamka.
- Nie było zamka? - powtórzyła zaskoczona babcia. -1 Buck Hasbrouck mieszkał w tym samym
domu?
- Nie, nie mieszkał tam - uspokoiła ją Sheila, blednąc na samo wspomnienie. - Miał przy kabarecie
pokój, z którego korzystał, kiedy pojawiał się w Junction. Kiedy tata był w domu, Buck przychodził
do nas od czasu do czasu i zawsze wraz z jego wizytami wszystko się psuło. Mama sądziła, że to on
sprowadzał tatę na złą drogę. Ale w ostatnim tygodniu przed moim wyjazdem kręcił się po okolicy
codziennie, każdego wieczora przychodził do restauracji, zamawiał coś do jedzenia i próbował ze mną
rozmawiać. Zdawało mi się, że chodziło mu o coś bardzo konkretnego.
- Może o ten dokument? - zapytała babcia, przypatrując się wnuczce uważnie.
- Nigdy nie przyszło mi to do głowy - rzekła zaskoczona dziewczyna. - Może i tak. Nigdy nie
przywiązywałam wielkiej wagi do tego papieru. Od zniknięcia taty ani go nie widziałam, ani o nim nie
myślałam, póki podczas pakowania nie wyjęłam pudełka i nie włożyłam go do walizki, zamiast
zostawić w skrzynce z książkami. Cieszę się, że to zrobiłam, gdyż pózniej nie miałabym czasu na
wydostanie go. Ledwie zdążyłam się przebrać i wyjść przez okno.
- Och, dziecko! - wstrząsnęła się starsza pani. - Tylko pomyśleć, co przeżyłaś!
- Nie przejmuj się tym, proszę! - rzekła Sheila, śmiejąc się cicho. - To już skończone i zapomniane.
Myślę, że Bóg mi pomagał.
- Z pewnością! - uroczyście potwierdziła babcia, a po minucie czy dwóch dodała:
- Gdy tylko wrócimy do domu, wyjmiemy ten papier i dowiemy się, o co chodzi, po czym schowamy
go dobrze, niezależnie od tego, czy będziemy potrafiły go zrozumieć! Teraz zapomnijmy o tym na
chwilę i porozmawiajmy o strojach. Potrzebne ci niemal wszystko i chcę, żebyś to sobie uświadomiła,
zanim wejdziemy do sklepu. Jesteś moją wnuczką i chcę, żebyś była odpowiednio ubrana. Jeżeli
dostaniesz napadu dumy i zaczniesz protestować, pamiętaj, że ubieram cię także ze względu na siebie
samą. Chcę, żebyś wyglądała dobrze i myślę,
że znam się na tym lepiej od ciebie, zważywszy że tak długo przebywałaś z dala od świata.
- Rozumiem, babciu - odpowiedziała Sheila. - Nie mogę przynosić ci wstydu. Ale chyba nie
potrzebuję zbyt wielu rzeczy, prawda? Wystarczy kilka zwykłych sukienek i jedna elegancka. I tak
bardzo bym chciała, żebyś pozwoliła mi jakoś zarobić i oddać ci pieniądze.
Starsza pani machnęła ręką zniecierpliwiona, po czym rzekła:
- Dziecko, czy i w niebie będziesz się tak zachowywać? Powiesz Bogu, żeby nie dawał ci tego, co ma
do ofiarowania? Przecież On obdarowuje cię wszystkim, czego potrzebujesz w tym życiu i
przygotował dla ciebie niebieską chwałę.
Sheila zaśmiała się, spoglądając na babcię z czułością.
- Czy to prawda?
- Prawda - zapewniła starsza pani gorąco. - A po co niby Bóg oddał swego jedynego Syna dla naszego
zbawienia?
- Och, wiem. To jeden z pierwszych wersetów, jakich się nauczyłam, gdy byłam mała.  Tak Bóg
umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał, aby każdy, kto w niego wierzy, nie umarł, ale
miał życie wieczne." Ale czy naprawdę tak jest, babciu? Czy ty...
Jej głos załamał się przed końcem zdania.
- Tak. Kocham cię dla ciebie samej. Nawet gdybym cię nie poznała i nie wiedziała, jaka jesteś dobra,
kochałabym cię ze względu na mojego syna, gdyż jesteś jego dzieckiem. I tak jak Bóg pragnie
obdarować nas chwałą w Jezusie Chrystusie, ja chciałabym ci dać to, czego potrzebujesz. Nie widzisz,
że sprawia mi to przyjemność?
- Och, to cudownie, babciu, ale...
- Tak właśnie jest - ucięła starsza pani. - Poza tym jest jeszcze jedna rzecz: duża suma pieniędzy, która
właściwie należy do twojego ojca jako jego spadek po moim mężu. Powierzono mi ją, gdyż twój
ojciec uciekł z domu, a dziadek nie chciał dawać mu pieniędzy, póki nie byłby pewien, że nie
spowoduje przez to jeszcze większej krzywdy. Te pieniądze czekają na twego ojca, o ile wróci, a ich
część miała być przezrfaczona dla jego dzieci. Z tej właśnie przyczyny napisałam do ciebie. Twój
ojciec powiadomił mnie o twoim istnieniu dopiero jakieś cztery lata temu, chyba mniej więcej w tym [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates