[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Och, tak tylko odparł lekko Perry, ale zaczął się uśmiechać tak nieszczerze i nieprzyjemnie, że po raz pierwszy poczułam ukłucie strachu. Zajmę się recepcją powiedziałam. Możesz wracać do swojej pracy. Nie uśmiechnęłam się, a mój głos był bezbarwny; teraz było już za pózno na udawanie. Przez okropną minutę sądziłam, że sobie nie pójdzie, że ten okropny mrok w głowie Perryego sprawił, że nie jest już w stanie trzymać swojego życia w ryzach. Do zobaczenia pózniej powiedział Perry bez uśmiechu. Gdy odszedł, miałam gęsią skórkę na ramionach. Roe, czy on powiedział ci coś nieprzyjemnego? spytał pan Buckley. Wyglądał tak wojowniczo, jak tylko mógł wyglądać drobny, starszy pan z białymi włosami. Nie. To raczej sposób, w jaki to powiedział odparłam. Chciałam być szczera, ale przy tym nie martwić ojca Lizanne. Ten chłopak ma w głowie węże oznajmił pan Buckley. Chyba ma pan rację. A teraz, co do tego nowego grafiku& Wkrótce znów byliśmy zajęci i wszystko wróciło do normy. Pomyślałam jednak, że Perry Allison naprawdę ma węże w głowie i że częste telefony jego matki do biblioteki mają na celu sprawdzenie, czy wszystko jest w porządku. Sally Allison wiedziała o tych wężach i bała się, że mogą się wyślizgnąć przez coraz większe dziury w stanie psychicznym Perryego. Pan Buckley i ja pracowaliśmy aż do zamknięcia, ogarniając falę klientów w każdym wieku, przychodzących, żeby zrobić zadanie domowe, i oddających książki po skończonej pracy. Zajęcie to sprawiało, że znów czułam się sobą, zwłaszcza że moja praca miała sens. Przy moim samochodzie czekał Arthur Smith. Tak bardzo chciałam już jechać do domu i miałam tak mało czasu, żeby się przygotować na spotkanie, że początkowo na jego widok byłam bardziej zirytowana niż ucieszona. Nie chciałem przeszkadzać ci w pracy, skoro to nie było konieczne powiedział poważnie. W porządku, Arthurze. Masz dla mnie jakieś wieści? spytałam z nadzieją, że może w laboratorium ustalili, co było w tych czekoladkach. Nie, jeszcze nie przysłali wyników. Masz trochę czasu? No& dobrze, kilka minut. Ku mojemu zadowoleniu nie wydawał się zaskoczony tym, że nie mam czasu. No to chodzmy do mojego samochodu albo przejdzmy się kawałek. Wybrałam spacer, bo z pewnych powodów nie chciałam, żeby Lillian zobaczyła mnie na parkingu siedzącą w samochodzie z jakimś mężczyzną. W wieczornym chłodzie poszliśmy więc w dół ulicy. Z uwagi na krótkie nogi nie jestem w stanie nadążyć za niektórymi ludzmi, tak że muszą znacząco zwalniać. Arthur jednak dobrze się przystosowywał. Czego się spodziewałaś po tym niedzielnym spotkaniu? spytał nagle. Nie wiem, czego się spodziewałam. Cudu. Miałam nadzieję, że ktoś będzie miał pomysł, jak pozbyć się tego całego koszmaru. A zamiast tego ktoś poszedł i zabił Morrisona Pettigrue. Udane spotkanie, co? Ta śmierć została zaplanowana przed spotkaniem. Gryzie mnie to, że siedziałem w tym samym pokoju z kimś, kto zabił tego człowieka, na kilka godzin przed tym, i nic nie czułem. Nawet świadomość tego, że morderca był w tym pokoju& przerwał, gwałtownie pokręcił głową i szedł dalej. Czy inni policjanci wierzą, że to wszystko jest dziełem jednej osoby? Nie jest mi łatwo przekonać niektórych detektywów, że te dwie sprawy są podobne do starych morderstw. A od czasu zabójstwa tego Pettigrue w ogóle już nie chcą słuchać, choć gdy zobaczyłem tę scenę, to sam im powiedziałem, że to wygląda jak zabójstwo Jean-Paula Marata. Prawie zaczęli się śmiać. Jest tylu prawicowych świrów, którzy mogliby chcieć zabić zdeklarowanego komunistę, że tylko jeden czy dwóch detektywów jest skłonnych uznać, że wszystkie te wypadki są ze sobą powiązane. Dziś w bibliotece widziałam Lynn Liggett. Pewnie mnie sprawdzała. Sprawdzamy każdego, kto mógłby być pośrednio zaangażowany odparł Arthur sucho. Liggett po prostu robi to, co do niej należy. Ja mam się dowiedzieć, gdzie byłaś w niedzielę wieczorem. Po spotkaniu? Kiwnął głową. W domu. W łóżku. Sama. Wiesz, że nie miałam nic wspólnego ze śmiercią Mamie, czekoladkami ani morderstwem Morrisona Pettigrue. Wiem. Widziałem cię, gdy znalazłaś ciało pani Wright. Poczułam, jak zalewa mnie idiotyczna fala ciepła i wdzięczności, że ktoś mi wierzy. Było już pózno, a ja musiałam się przygotować. Jest coś jeszcze, o co chciałeś mnie zapytać? odważyłam się. Jestem rozwiedziony i nie mam dzieci oznajmił Arthur znienacka. Zaskoczona, kiwnęłam głową. Starałam się wyglądać na inteligentnie zaciekawioną. Jednym z powodów, dla których się rozwiodłem& moja żona nie była w stanie zaakceptować, że gdy pracuje się w policji, to czasem coś wypada, dlatego nie zawsze byłem w stanie wywiązać się ze wszystkich naszych planów. Nawet w Lawrenceton, choć to nie jest Nowy Jork czy Atlanta, no nie? Umilkł, jakby czekając na odpowiedz. Zgadza się powiedziałam niepewnie. No więc, chciałbym się z tobą umówić. Jego niebieskie oczy zwróciły się ku mnie i zrobiły piorunujące wrażenie. Tylko że czasem coś może wypaść i będziesz zawiedziona. Musisz to zrozumieć na samym początku, jeśli też chcesz się ze mną spotykać. Nie wiem, czy chcesz, ale chciałem to wszystko jasno powiedzieć. Pomyślałam sobie: a) to godna podziwu szczerość, b) czy ten facet ma ego, czy co?, c) skoro powiedział nie wiem, czy chcesz , to była dla niego nadzieja, choć przypuszczalnie
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|