Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zródło opasane było także ogrodzeniem i na wszystkie strony ciekły z niego strumyki najdziwniej
zużytkowane. Jedne obracały młynki, tartaki i hamernie, na drugich pozakładano praczkarnie dla rodu
ludzkiego, na wielką skalę, inne użyto do kotłów jakichś, w których się jedzenie warzyło, do
mieszania gliny. A że woda ta miała własność, że wszystko czyniła, co chciano, a siłę miała w sobie
nieprzełamaną  niestety!  zamiast użyć jej na cel inny, ludzie ją po swojemu obrócili na
najpodlejsze użytki. yródło jak jabłoń było od dawna wydzierżawione towarzystwu akcjonariuszów,
a ci panowie sprzedawali je, na co kto chciał i życzył, byle grosz wyciągnąć, nią troszcząc się wcale,
jak się woda obróci, choćby w najbrudniejsze pomyje. Jedni się w niej myli, żeby byli piękni, drudzy
pławili konie, żeby je drożej sprzedać, inni wymywali plamy z zabrukanych szat młodości& nikt już
nie pił tej wody i nie czuł do niej pragnienia. Zafarbowana, zamydlona, śmierdząca, zawalana
ohydnie, wstręt wzbudzała, tak wielki tłum w niej się babrał& a czysty jak łza strumyk nie opodal od
krynicy zmienił się w błotnistą kałużę.
yródło żywota stało się sadzawką nieczystości. Królewicz ujrzawszy to, rzewnie zapłakał, a gdy
mu %7łydek w podejrzanej szklaneczce przyniósł do napicia zaczerpniętego napoju, odepchnął zródlaną
wodę, zsunął się z konia bezsilny, rozkazał rozbić namioty.
Może oddalenie od Kuki, może znużenie podróżne czy inne powody takim smutkiem serce jego
przejęły, że mu się życia, przygód i wszystkiego odechciało. Upadłszy na ziemię, ledwie do niej
głowę przyłożył, usnął snem twardym i głębokim. Gdy się przebudził i otworzył oczy, nierychło mógł
się opamiętać i przypomnieć, gdzie się znajduje i co go otacza  dwór cały spał jeszcze, słońce
świeciło jasno, a u zródła kręcili się już kupczyki i przekupnie, roznosząc wodę w wiadrach,
cebrzykach i kubkach. Na duszy dziwnie tęskno zrobiło się królewiczowi, mimowolnie przyszedł mu
na myśl chybiony cel podróży, daremnie opuszczony dom rodzicielski, Stołpiec, ojciec, matka,
śliczna Lala z uśmiechem na ustach, zielone lasy okolicy, szerokie łąki, kwiatami usłane, i spokój,
którego od niepamiętnych czasów państwo króla Gwozdzika używało. Wyjął zwierciadło i spojrzał
w nie, a tak wpatrzywszy się zadumał, że o wszystkim, co go otaczało, zapomniał. Liziłapa widząc,
skąd wiatr powiał, stanął na ustroniu i jął sobie wzdychać i oczy przecierać udając także żal wielki
po domowej strzesze, której nie miał, i krewnych, których nie zostawił.
 Otóż i podróż nasza skończona  rzekł przeciągając się Waligóra  dalej już nie wiem, dokąd
by i po co. yródło żywota w arendzie u %7łydów młyny obraca, złota jabłoń uschła, skarby ktoś przed
nami zdobył, olbrzymi śpią, Cerber na fluksją chory& trzeba powracać do domu!
 A! do domu! Do domu  zawołał Rumianek  bo widzę jasno, że nie wiem, czegośmy po
świecie szukali, gdy wszystko, czego dusza i serce pragnąć mogą, tam jest! Nawet&  dodał
wahając się i rumieniąc  czyż nasza Lala nie śliczniejsza stokroć od tych, któreśmy po drodze
spotykali?
Liziłapa z rozczuleniem potwierdził to zdanie, utrzymując, że to było zawsze głębokim jego
przekonaniem wewnętrznym.
 Więc cóż dalej? Zwijać obóz i do domu powrócić.
 Gdyby jaka jeszcze bliższa się droga trafiła!  dorzucił ktoś z ludzi, wzdychając.
 Ale jestże jaka?
 Mnie się zdaje, że być musi  odparł zagadniony.  Jechaliśmy bardzo krężno, a %7łydek spod
jabłoni powiadał, że stąd na proszki do Stołpca półtora tylko dnia drogi.
 Czyżby to być mogło!  krzyknął uradowany Rumianek.  Jak to? A te kraje, przepaście,
wąwozy, doliny, góry, wszystkośmy więc nadaremnie z takim trudem przebywali?
 Może& aby nabyć doświadczenia, zapracować na tęsknotę i lepiej ocenić, co się w domu
porzuciło?  rzekł Waligóra.
 A więc w drogę i do domu!  zawołał królewicz niespokojny.  Jednego się tylko teraz
lękam, czy tam wszystkich zastaniemy szczęśliwych, zdrowych& żywych& i czy mi kto Lali nie
porwał  dodał po cichu.
 Pokochałem ją  myślał w duchu  dopiero przy rozstaniu, a teraz czuję, że rozpadam się za
nią, że bez niej żyć nie mogę& że ona jedna życiem moim.
Siedli więc co najśpieszniej na koń i przez grobelkę, którą tam %7łydzi, nosząc ziemię ze starego
cmentarza, na stawie od zródła żywota usypali, puścili się nową i krótszą drogą do królestwa
Gwozdzikowego.
Była to droga czysto poleska, przez bory i brody, ogromnym lasem sosnowym wiodąca, kręta,
smutna, ale dla nich weselsza od pierwszej, bo do domu doprowadzić obiecywała. A choć w tym
pustkowiu piaszczystym nie widać było żywej duszy, królewicz jechał wesoło i razno, dopytując
tylko, jak jeszcze byli daleko.
Bardzo się zdziwili, gdy na wieczór wybrnąwszy z lasów, postrzegli na uboczu znajomy już sobie
kraj, w sąsiedztwie Stołpca będący i na dzień drogi tylko od niego oddalony.
Poznali go zaraz po wielkiej fabryce królika Nowaka, który tam miał młyn, kuznię i co było
potrzeba do przerabiania starych na młodych ludzi. Nie zawsze mu się to udawało i wielu bardzo,
nieostrożnie sobie z nimi poczynając, gdy przychodziło do przyszrubowywania głów i przystawienia
serc, życia pozbawiali, bo ich już potem żaden balsam wskrzesić nie mógł, ale jednak tłum był
zawsze wielki pacjentów i odbyt we młynie znaczny, a przedpotopowy Niemiec, sprowadzony
umyślnie, zajmował się preparacją i dzierżawił Instytut Antropoiczny (jak go nazwał), po kilkuset z
niego ludzi wypuszczając całkiem odmiennych od tych, jakich przyjmował do przerobienia. Niektórzy
z nich powracali do domów tak doskonale zapomniawszy wszystkiego swojego, że nie poznawali
potem rodziców i krewnych, brzydzili się krajem i nazad do owego Niemca na butersznity i fasolę
powracali.
Przerabiano tam ludzi w różny sposób i na rozmaite ceny, odmładzano tandetnie za małą opłatę lub
staranniej, gdy kto sypnÄ…Å‚, a za znaczne quantum robiono nawet, co siÄ™ nazywa, wielkich ludzi z lada
trutniów i gałganów na nic nieprzydatnych. Niemiec był dziwnie sprytny.
Z dala jednakże od tego laboratorium stanęli obozem, nad rzeczułką, aby kogo pokusa nie wzięła
dać się przerabiać, a królewicz dobywszy zwierciadełka, którym się i w podróży pocieszał, cały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates