Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zapłacić podatek spadkowy, pózniej znowu kiedyś ekstabulację  słowem, nie
zostałoby się było na wychowanie chłopca, które potrwa jeszcze przecież z lat
dwanaście. Tem bardziej, gdy nieboszczka nie umiała ograniczać się w wydatkach,
i oprócz procentu, nadwerężała potrochę i niewielki swój kapitalik!
 No, proszę  rzekł komornik  nie byłbym nigdy przypuszczał tego. %7łyła bardzo
skromnie, i zarabiała zawsze w jakich czterdzieści reńskich miesięcznie.
Przyznam się, że nie pojmuję, jakim sposobem mogła wydawać więcej... Tem ci
więcej gdy przychodził jej jeszcze w pomoc procent, przy znanej akuratności pana
dobrodzieja w interesach, niewątpliwie bardzo regularnie płacony. Procent ten
wynosił...
 Trzysta sześćdziesiąt reńskich rocznie.
 No, to zawsze trzydzieści reńskich miesięcznie  tego nieboszczka nie
wydawała, ręczę panu dobrodziejowi słowem uczciwego człowieka, że tego nie
wydawała! Nie pojmuję, gdzie mogła podziewać tyle pieniędzy...
 I ja przyznam się, jak honor kocham, tak nie pojmuje! prawił dalej pan
Klonowski z wielką stanowczością.  Ale te baby mają szczególny talent do
trwonienia pieniędzy. Wyobraz sobie pan dobrodziej, przeszłego miesiąca moja
jejmość dobrodziejka, wyjeżdżając do Lwowa, wzięła ze sobą okrągłych tysiąc
reńskich. Bawiła tydzień, i jak honor kocham, nie przywiozła ani grajcara!
Na ten temat mówił długo p. Klonowski, tak długo, że zdawało mi się, iż rozmowa
o moich i matki mojej interesach nie wróci więcej na porządek dzienny. Ale
brakło nakoniec swady memu
opiekunowi, i nastała chwila milczenia, którą przerwał p. Wielogrozki,
powtarzając w zamyśleniu:
 Trzysta sześćdziesiąt reńskich! To jeżeli się nie mylę, po pięć od sta,
reprezentuje siedm tysięcy dwieście reńskich kapitału. A jednak, jeżeli mię
pamięć nie zawodzi, słyszałem zawsze o dziewięciu tysiącach...
 Tak, masz pan komornik słuszność  ale ja z góry oświadczyłem Moulardowi, gdy
mię prawie gwałtem zmuszał do przyjęcia swego kapitału, że mu lichwiarskich
procentów płacić nie mogę. Cztery od sta, to jeszcze ujdzie między uczciwymi
ludzmi...
 Panie dobrodzieju, odparł śmiejąc się trochę komornik, z Jakiegoż to złotego
wieku pochodzą pańskie wyobrażenia o lichwiarskich procentach? Ja, odkąd
pamiętam, między bardzo uczciwymi ludzmi słyszałem o sześciu, o dziesięciu, o
dwunastu od sta, że już nie powiem więcej. Towarzystwo kredytowe, kasa
Oszczędności biorą po pięć od sta  toż listy zastawne niosą...
Pan Klonowski chrząknął tym razem, i poprawiał się z krzesłem. Nie rozumiałem i
trzeciej części całej tej rozmowy, ale nie wiem dla czego wydało mi się, że
komornik indaguje delikatnie mojego opiekuna, i że obydwom dyskusja ta jest
bardzo niemiłą, każdemu z innych powodów.
Opiekun mój nie został dłużnym komornikowi odpowiedzi na jego uwagi o wysokości
stopy procentowej w tej części Europy. Wstał z krzesła, ucałował p.
Wielogrodzkiego w obydwa policzki tak głośno, że łoskot pocałunków rozszedł się
w około, i począł zwierzać mu się stłumionym głosem:
 Otóż to jest właśnie, kochany komorniku, co nas rujnuje, oto powód, dla
którego ziemia nasza powoli przechodzi w cudze ręce! Kto pożycza na wysoki
procent, ten nigdy nie uiści się z długu, a powoli, powoli, coraz mniej nas,
szlachty osiadłej i posiadającej rolę, pracującej jak Bóg przykazał! Obcy
spekulant zajmuje nasze miejsce, niedługo wszyscy  wodę będziemy nosili żydom!
Toż, panie dobrodzieju, ziemia nie niesie przy najlepszem gospodarstwie więcej,
jak trzy od sta, zkąd to wziąć cztery, pięć, sześć od sta na raty bankowe ? Nie
 ja inaczej pojmuję obowiązki obywatelskie! Pan Bóg postawił mię na straży tego
kawałka roli, który posiadam, abym go zostawił moim dzieciom, i wychował ich na
uczciwych ludzi  ja ziemi ojczystej w ręce zagranicznych spekulantów nie oddam,
choćbym miał sam boso chodzić za pługiem! I dla tego to powiedziałem
nieboszczykowi Moulardowi: cztery procent, więcej dać ci nie mogę, bo kraść,
mości dobrodzieju, nie pójdę, a ziemia i tyle mi nie da!
 Bardzo to trafne i zdrowe zdania, które pan dobrodziej wypowiada, odparł z
westchnieniem komornik  daj Boże, aby wszyscy podług nich postępowali! To też,
jak widzÄ™, zasady pana dobrodzieja niosÄ… owoc nie lada, i musi tam w Hajworowie,
i w Janówce, i w Krasnopolu, ziemia djablo pocić się na procent od swojej
wartości, skoro pani dobrodziejka może, chwała Bogu, za tydzień wydać we Lwowie
tysiączek... na szpilki, a tabula cięgle czysta!
 Praca, panie dobrodzieju, praca, oszczędność i praca! Człowiek nie dośpi, nie
doje, a swojego pilnuje! A przytem, od czegóż i głowa na karku! U mnie inwentarz
wyborowy, gospodarstwo racjonalne, nawóz, ja się należy, daje się ziemi, czego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates