Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

2,5cm długości z każdej strony. Układam płytki na mojej płycie do pracy, nadal
skupiona na obrazie w mojej głowie.
Kwadraty ułożone pionowo i poziomo przecinają jeden drugi, tworząc
pewnego rodzaju mapę wyciśniętą za moimi oczami. Po dobrej godzinie, albo
więcej mam ich całe mnóstwo. Umieszczam je na mojej płycie w taki sposób w
jaki wydaje mi się, że ma sens.
W końcu mam coś co przypomina krzyżówkę bez liter. Siadam na moim
stołku i studiuję kształt - z górnej prawej strony płytki tworzą wielką literę T; z
dolnej lewej strony tworzą kształt wielkiej litery L. Wiele płytek jest
umieszczonych po środku - ich część wygląda prawie jak schody - ale nie jestem
pewna czy wszystko dobrze umieściłam.
Przykrywam wszystko brezentem i potem wracam do mojego pokoju, mój
umysł jest bardziej zrelaksowany, pomimo nagłego przypływu pytań. Ale wciąż
mam nadzieję, że zasnę.
Następnego dnia w szkole. Ben, zatrzymuje swój motocykl przede mną na
parkingu. Wyłącza silnik i zdejmuje kask.
- Nadal spotykasz siÄ™ dzisiaj z Adamem? - pyta.
- Zdecydowanie - mówię mu. - I zdecydowanie przydałaby mi się twoja
pomoc. Znaczy, wiem, że to jest naprawdę trudne dla ciebie
- Ale jesteś tego warta. - Sięga, żeby dotknąć mojej twarzy. Ciepło jego
ręki przenika całe moje ciało. - Zrobię co tylko będę mógł.
- Więc bądz ze mną szczery. - Biorę jego dłoń i całuję jej wnętrze. - W
przeciwieństwie do niektórych ludzi, ja nie umiem czytać w myślach. I wiem, że
o wielu rzeczach mi nie mówisz.
Ben kiwa głową, ale nadal nie wyznaje całej prawdy.
7 http://afod.files.wordpress.com/2009/01/xacto.jpg
- Zmieniłeś zdanie w sprawie pójścia ze mną po szkole? - kontynuuję.
Jego ciemno szare oczy przeszukują moją twarz, jakby naprawdę rozważał
pytanie.
- Naprawdę myślę, że Adam będzie mniej czujny, kiedy będziecie tylko we
dwoje. Będziesz mogła dowiedzieć się więcej. Poza tym, co ja niby mam robić?
- Uśmiecha się z przymusem. - Poprosić go, żeby potrzymał mnie za rękę?
- Nie - też uśmiecham się wymuszenie. - Ale możesz dotknąć jego kluczy
albo czegoÅ›.
- Ty to możesz zrobić - upiera się. - I będę tutaj czekał, kiedy wrócisz.
Ben zsiada z motocykla i sięga, żeby wziąć moje książki. Kiedy to robi,
zauważam jakiś napis nagryzmolony na okładce jednego z jego zeszytów: słowa
UWA%7Å‚AJ NA SIEBIE wielkimi czarnymi literami.
- Co to? - pytam, wskazując na wiadomość. Czuję jak wszystko przekręca
mi się w żołądku.
Ben waha się, tak jakby był w pełni świadomy, że jestem kompletnie
przestraszona.
- To coś, co zapisałem wczoraj pózno w nocy, kiedy wyszedłem z twojego
domu& kiedy nie mogłem zasnąć. Te słowa nie chciały wyjść z mojej głowy,
więc zapisałem je, gdyby przypadkiem okazały się istotne.
- Nie chciały wyjść z twojej głowy?
- Przypominało to, co przydarzyło ci się na lekcji garncarstwa - mówi. -
Może ścierasz się ze mną bardziej niż zdajesz sobie sprawę.
- Nie rozumiem - mówię, dotykając głowy, gdzie czuję teraz tępy ból.
- Ta fraza wskoczyła do mojej głowy, jak tylko cię dotknąłem wczoraj -
wyjaśnia. - Na lotnisku. Przypuszczam, że to wiadomość dla mnie - że może
muszę uważać na siebie - ale potem przypomniałem sobie wybuch twojej cioci.
Czy przez przypadek wspomniała jakieś inne wybrane frazy podczas twojego
wyjazdu?
- Nie przypominam sobie.
- Więc może to tylko rezultat tego, że potrzebuję więcej niż czterech
godzin snu w nocy. - Wciska zeszyt pomiędzy książki, żeby nikt nie mógł go
zobaczyć. - Brakuje mi jeszcze tego, żeby ktoś oskarżył mnie o włóczenie się i
świecenie nękającymi wiadomościami.
Kusi mnie, żeby dowiedzieć się więcej o tej wiadomości - żeby zobaczyć
czy znowu jest celowo tajemniczy - ale jest już 8:11 i ratuje go przysłowiowy
dzwonek. Przynajmniej na razie.
Jest po zajęciach. Kimmie, Wes i ja siedzimy w aucie Wesa pod barem
kanapkowym, gdzie Adam nalegał, by się spotkać. - Myślałam, że wspominał o
kawie.
- Bo wspominał, ale tutaj pewnie podają też świetne jedzenie.
- Albo przynajmniej uważają tak szczury - mówi Kimmie, ściągając swoje
okulary w kształcie kocich oczu, by lepiej rozejrzeć się po okolicy.
Wes psika sobie dwa razy w usta miętowym odświeżaczem, którego
zapach przypomina mi starą damską torebkę. - Zamierzasz powiedzieć mu o tej
całej sprawie z dotykiem?
Potrząsam głową, starając się jednocześnie jak najbardziej odsunąć ją od
jego miętowego wydechu. - Nie powiem mu też, w jaki sposób moja ciotka
narysowała jego portret.
- Nie jesteś jeszcze gotowa, by ujawnić się z tym dotykiem, co? - Wskazuje
na nalepkę w kształcie serca, na desce rozdzielczej, na której jest napisane:
MIAOZ JEST ODPOWIEDZI. DAJ SZANS UROZMAICENIOM.
- I tak jej w to nie uwierzy - mówi Kimmie. - Kto by uwierzył? Czy Adam
w ogóle wie o mocach Bena?
- Nie - przypominam jej. - Oprócz nas, nikt nie wie. I niech tak zostanie.
- Więc, jak masz zamiar go przekonać, że jest na celowniku i już jest
przeszłością, więc może zacząć kopać sobie grób? - pyta Wes.
- Chcę się po prostu trochę rozeznać - mówię im. - Będę robić mentalne
notki, zadawać mnóstwo pytań i zobaczę, czy nic się nie dzieje.
- Wydaje mi się, że to będzie świetny czas dla mnie - mówi Wes. - Jestem
pewien, że Adam będzie przerażony.
- Nie chodzi o rozrywkę - mówię - Chodzi o to, by sprawdzić, czy nie
dzieje się z nim nic złego.
- Powtarzam - Wes ziewa. - Jestem pewien, że to będzie świetne.
Ignoruję go i otwieram drzwi samochodu. Wes czeka, aż wejdę do sklepu,
nim zjeżdża z krawężnika.
Adam już jest w środku.
- Hej - mówi, wstając od jednego ze stołów znajdujących się z tyłu.
Wygląda niezle, nawet lepiej niż zapamiętałam. Jego pofalowane, brązowe
włosy są bardziej zmierzwione niż były, gdy widziałam go po raz ostatni, a jego
ramiona wydajÄ… siÄ™ szersze.
Idę w jego stronę, zauważając, jak małe jest to miejsce, wystylizowane na
bistro, z obrusami w kratę i plakatami z miejskim krajobrazem na ścianach.
Wielka tablica z menu za ladą i przygotowywanie posiłków przez kucharzy, na
pełnym widoku dla klientów.
- GÅ‚odna? - pyta Adam, wskazujÄ…c mi moje miejsce.
W tej samej chwili, jeden z kucharzy dzwoni dzwonkiem, pokazując, że
zamówienie Adama jest już do odbioru - wielka miska karbowanych frytek i sos
tatarski. - Pozwoliłem sobie zamówić dla nas przystawkę - żartuje. - Ale możesz
zamówić sobie coś innego, jeśli chcesz.
- To jest idealne - mówię, zdejmując płaszcz.
Adam każe mi usiąść i podsuwa mi talerz i serwetkę, po czym zaczyna
opowiadać, jak to przychodzi tu z kumplami ze studiów niemal każdego
wieczoru.
- Więc, nawiązałeś wiele znajomości w szkole? - pytam, chcąc skierować
rozmowÄ™ na bardziej osobiste tematy.
Kończymy rozmawiać o tym, jak mu idzie semesrt, jak wykonywał referat
na zajęciach z rysunku i jak przeraża go to, że teraz musi mieszkać sam.
- Na początku myślałem, że nie mogę sobie na to pozwolić - mówi. - Ale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates