|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
najbardziej złożonymi systemami, a więc i najmniej przewidywalnymi, są ludzie. Któż zdoła powiedzieć, co uczynimy i dlaczego? Przesunął drewno pogrzebaczem; snop iskier wzbił się do komina. - Od dziecka odczuwałem niezwykły głód nauki. Nigdy nie miałem jej dość. Najbardziej pociągał mnie ten rodzaj wiedzy, którą ojciec uważał za bezużyteczną. Co dwa miesiące z bijącym sercem wypatrywałem samochodu z dostawą książek, kiedy inni chłopcy uganiali się za zającami. Potem na jakiś czas się nasyciłem. Zamilkł na chwilę. Ember zastanawiała się, do czego Yute zmierza. Obserwowała go kątem oka. - Wolontariusze z VISTY przekonywali ojca, że mój talent zmarnuje się w tundrze. Wyobraz sobie czternastoletniego Indianina w maleńkiej wiosce za kołem podbiegunowym błagającego ojca, żeby pozwolił mu wyjechać na studia do Fairbanks. Ojciec powiedział: Talent, który odciąga cię od domu, to żaden talent . Matka przekonała go w końcu, żeby mnie puścił, bo wiedziała, że życie w Swift Fork to dla mnie męczarnia. Wyjechałem więc do college u. Mogłem nasycić swój apetyt książkami i myślami innych ludzi. Ale tęskniłem do domu tak bardzo, że aż wymiotowałem. Kiedy byłem na pierwszym roku, matka umarła wydając na świat moją siostrę. Ember zwróciła głowę w jego stronę. Yute patrzył na nią smutnymi oczami, w których odbijał się ogień. - Ja wiem, co to znaczy czuć się innym, samotnym. Gdyby ktoś przyszedł wtedy do mnie i powiedział: Yute, jesteś inny niż wszyscy. Chcę przy twojej pomocy dowiedzieć się, dlaczego jesteś taki, jaki jesteś , to z radością chwyciłbym tę szansę jak ostatnią deskę ratunku. Popełniłem błąd, bo wydawało mi się, że ty zapragniesz tego samego. Wstał i przesunął dłonią po włosach. - Systemy złożone... Nie przewidziałem, że Chena zechce zatrzymać cię przy sobie. Odwrócił się i zaczął chodzić po pokoju. - Zwaliło mnie to z nóg, ale uznałem, że mogę jedynie czekać, aż przyjdziesz do mnie sama dowiedzieć się, kim jesteś. Czekałem. Czekałem wiele lat. I wreszcie przyszłaś. Ale zaraz postanowiłaś odejść. Nie mogłem być przy tobie, kiedy dorastałaś, a teraz znikałaś z mojego życia, być może na zawsze. Musiałem cię zatrzymać. Ember, przykro mi. Nie mogłem na to pozwolić. Patrzyła na niego zmrużonymi oczami. - Nie spodziewam się, że przyjmiesz moje przeprosiny. Myślałem głośno, sam przed sobą próbowałem wytłumaczyć motywy swojego postępowania. Nigdy bym nie przypuszczał, że zrobię coś takiego. Wciąż chodził powoli od ściany do ściany. - Chciałbym tylko, żebyś mnie zrozumiała. Zawsze pociągała mnie nauka, a w niej wszystko to, co wiąże się z ewolucją człowieka, zwłaszcza z neandertalczykami. To tak jakby mój umysł miał wbudowaną antenę wykrywającą każdy sygnał prowadzący do odkrycia prawdy o nich. Przez wiele lat wmawiałem sobie, że moją ambicją jest zostać największym na świecie autorytetem w tej dziedzinie. Ale w ciągu ostatnich dwóch dni zrozumiałem, że to moja prywatna obsesja, która nie ma nic wspólnego z karierą i rozwojem nauki. Jego głos był cichy, lecz przepełniony emocjami. - Ember, muszę dowiedzieć się jak najwięcej o neandertalczykach, o tobie. To moje przeznaczenie. Nie wiem dlaczego, ale tak właśnie jest. Zerknął na nie ruszony posiłek. - Więc jeśli nadal nic nie zjesz, będę musiał założyć ci rurkę przez nos i gardło do żołądka, żeby karmić cię płynami. Nie zmuszaj mnie do tego. Ember popatrzyła mu w oczy. Perspektywa wpompowywania rosołu do nosa nie wyglądała zachęcająco. Poza tym czuła straszny głód. Sięgnęła chciwie po jabłko. - Jestem bardzo silnie uczulona na różne rodzaje żywności - powiedziała z pełnymi ustami. Kłamała z rozmysłem. To była jej nowa strategia. - A więc umiesz mówić. - W łagodniejszych przypadkach dostaję drgawek, ale czasami zdarza mi się zaciśnięcie tchawicy. Wiele razy trafiałam na pogotowie z powodu jakiegoś składnika w ciastku albo kanapce. - Coś podobnego! - Raz nawet przestałam całkiem oddychać i musieli mnie reanimować. - Co ty powiesz. - Naprawdę. Nie widzę tutaj odpowiedniej dla mnie żywności. - Powiedz dokładnie, co jesz w domu, a wszystko ci przywiozę z miasta. - Musiałbyś być dietetykiem. - Ember próbowała sobie przypomnieć wszystkie alergie dietetyczne, o jakich słyszała. - Chleb razowy, bezglutenowy. Nie toleruję żadnych sztucznych konserwantów i barwników, zwłaszcza glutaminianów, bo kiedyś o mało nie doprowadziły mnie do śmierci. Potrzebuję czystej wody, bez fluoru. O paście do zębów nie muszę chyba wspominać. I jeszcze... - Napisz listę. Kupię wszystko w sklepie ze zdrową żywnością, w którym się zaopatruję. - A ubrania? Nie mogę nosić przez cały czas tej samej bielizny. Nie wiem, jak długo masz zamiar mnie tu trzymać. - Przywiozłem trochę odzieży dla ciebie. Zaraz przyniosę. Ember miała gotowy plan. - Powiedziałeś, że jeśli zgodzę się współpracować, uczynisz wszystko, żebym czuła się tu dobrze. - Tak powiedziałem i dotrzymam słowa. - Mam bardzo silną fizyczną i psychiczną potrzebę ruchu. Codziennie. Już dostaję kręćka, bo nie mogę się swobodnie poruszać. - Nie mogę cię wypuścić na zewnątrz. - Chcę pojezdzić na rowerze. Nie będę próbować ucieczki, obiecuję. - Położyła ręce na ustach, a potem na sercu. - Przyrzekam na oddech Matki Ziemi, że nie ucieknę. Jeśli słyszałeś o Quanoot-cha, wiesz, że dla Quanootów to przysięga, której nie wolno złamać. - Ale ty nie pochodzisz z plemienia Quanoot. Co to za sztuczka? - Wychowałam się wśród Quanootów. Rozumiem ich tradycję, bo wśród nich wzrastałam. - Ale nie należysz do ich plemienia. - W takim razie przyrzekam na kości mojej matki, na krew rodziców w moich żyłach - nie ucieknę. - Ktoś może cię zauważyć. Przykro mi, ale musisz się zadowolić gimnastyką izometryczną albo innymi ćwiczeniami w tych czterech ścianach. Odwrócił się. - Zgoda. Kup mi tor do pedałowania w miejscu. - Rower stacjonarny? - Nie znoszę tych zabawek, zle się na nich czuję. Przywiez mi mój rower. Będę jezdzić na rolkach. W ten sposób nie stracę kondycji. Yute przesunął ręką po twarzy. - A jeśli kupię ci tor... Zgodzisz się na przeprowadzenie serii testów psychologicznych? - Dowiesz się wszystkiego o moim sposobie myślenia. - Badania krwi, biopsje... To potrwa kilka miesięcy, ale jeśli zgodzisz się na pełną współpracę... - Przywiez mi mój rower i rolki firmy Shimano, to może będę ci nawet robić śniadanie. Ember widziała, jak rozluzniają się mięśnie jego twarzy i ramion. - Umowa stoi. Rozdział 33
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|