Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głowę i kiwa potwierdzająco. Potem podniósł dłoń i poruszył lekko palcami: to był następny z
ich umówionych znaków. Oznaczał trzepot skrzydeł.
Powoli, ostrożnie skręciła za róg, a Nandon za nią. W bladym świetle, jakieś dziesięć metrów
dalej, zobaczyli krążące w górze skrzydlate stworzenie. Dusque nie widziała zbyt dobrze' ale
stwierdziła, że rozpiętość skrzydeł zwierzęcia dorównuje jego wzrostowi, a głowa jest uzbrojona
w groznie wyglądający dziób. Znalezli borgla! Kołował nad niewielkim kopczykiem. Dusque i
Tendau stali bez ruchu i przyglÄ…dali siÄ™, jak nietoperz nurkuje raz za razem w stronÄ™ stosu, a
potem wzbija się znóv w powietrze. W końcu zakończył swój dziwny taniec i znikną| w głębi
korytarza. Odczekali chwilę, zanim odważyli się odetchnąć nieco swobodniej. Nic nie
wskazywało na to, że stwór zamierza wrócić, więc ostrożnie podkradli się bliżej.
Dusque przyklękła i przyjrzała się obiektowi zainteresowania nietoperza: wyglądało na to, że są
to szczątki squalla. Te pochodzące z Chandrili małe futrzaste ssaki miały długie uszy i poruszały
się wielkimi susami. Widocznie trafili na resztki posiłku borgla. Wokół walało się więcej
podobnych szczątków. ' Dusque przesunęła dłonią po szyi martwego zwierzątka i po* czuła coś
mokrego. Podniosła rękę do światła i zmarszczyła brwi - na jej palcach lśniła krew. Ciekawe,
pomyślała. Zakrwawiona szyja, czyli najprawdopodobniej rozszarpana tętnica, ale, wokół ciała
nie było wiele krwi, ledwie kilka lśniących plamek. To mogło oznaczać tylko jedno: borgl, który
zabił squalla, nie jest zwykłym drapieżnikiem, ale hematofagiem - istotą, która żywi się krwią
swoich ofiar. Dusque pokazała Nandonowi zakrwawioną dłoń, co oznaczało:  Musimy być
ostrożni!", , a potem wstała i ruszyła w głąb tunelu.
Gdzieś po prawej rozległ się szeleszczący dzwięk, przypominający trzepot skrzydeł. Dziewczyna
cofnęła się pod ścianę, potem zrobiła kilka kroków naprzód i ostrożnie wyjrzała zza
załomu korytarza. Kawałek dalej kłębiło się małe stadko skrzydlatych stworzeń. Przypominały
to, które widzieli wcześniej, jednak były od niego zdecydowanie mniejsze. Z miejsca za zakrętem
Dusque miała na nie świetny widok.
Nie było mowy o pomyłce - mieli przed sobą małe borgle. Miały błoniaste skrzydła i pokryte
futrem ciała, wydłużone pyski i spiczaste uszy. Dusque nie zauważyła, czy ich łapy są uzbrojone
w pazury, ale zakładała, że tak. Uznała, że wie, dlaczego na razie nikt nie zdołał ich oswoić: to
przez to, że żywiły się krwią. Jeżeli w ogóle istniała szansa na wyszkolenie tak agresywnego
stworzenia, należało je zacząć tresować w bardzo młodym wieku, możliwie jak najwcześniej.
Jedno z piskląt w grupie wydało nagle z siebie wysoki skrzek i poleciało w głąb korytarza. Kiedy
reszta ruszyła za nim, badaczka postanowiła zaryzykować.
Uwolniła ramię z uścisku Tendaua i powoli podkradła się do miejsca, nad którym przed chwilą
latały małe borgle. Na podłodze odkryła resztki czegoś w rodzaju nieporządnego gniazda. Młode
już odleciały, ale Dusque z radością odkryła walające się tu i ówdzie kępki puchatego futra.
Szybko wyjęła pojemniczki na próbki i umieściła w nich sierść zwierząt; pokazała Tendauowi
podniesiony triumfalnie kciuk i zaczęła się wycofywać. W pewnej chwili kątem oka zauważyła
ostry błysk - w świetle jej latarki, w niszy na przeciwległym krańcu tunelu coś zalśniło.
Zaciekawiona, podeszła bliżej i stanęła u wylotu następnej odnogi korytarza, schodzącej pod
kątem w dół. Miała przed sobą przedmiot, który przyciągnął jej uwagę - była to kość, ogołocona
do czysta z resztek tkanki. W głębi tunelu zobaczyła ich więcej. Do tej pory nie natrafili w
jaskiniach na żadne żywe stworzenie poza nietoperzami (o dziwo, nie było tu nawet owadów),
więc uznała to za interesujące. Skoro borgle żywiły się krwią, kości musiało zostawić inne
zwierzę... Ale co tu mogło żyć oprócz nietoperzy? - zachodziła w głowę. Wreszcie głód wiedzy
wziął górę nad rozsądkiem i Dusque postanowiła zaryzykować mały rekonesans. Obejrzała się na
Nandona; Ithorianin stanowczo pokręcił głową:  Wracaj!", ale dziewczyna tylko wskazała wylot
tunelu i zniknęła w środku.
Na skórze czuła teraz silniejszy powiew chłodnego powietrza - widocznie korytarz był z drugiej
strony otwarty. Latarka nie na wiele się tu przydawała - ciemność była tak gęsta, że zdawała się
pochłaniać światło. Poczuła dreszcz strachu; włoski na karku stanęły jej dęba. Postanowiła
jeszcze raz przemyśleć plan, który kazał jej się aż tu zapuścić, gdy nagle poczuła silne uderzenie.
%
Tłumiąc okrzyk zaskoczenia, odwróciła się i zobaczyła, że to tylko Tendau wpadł na nią w
ciemność. Chociaż nie mógł tego zobaczyć, uśmiechnęła się z ulgą i podjęła wędrówkę w głąb
szybu. Z przyjacielem u boku czuła się dużo lepiej, jednak jej pewność siebie malała z każdą
chwilą, w miarę jak trafiali na więcej kości. Nie miała pojęcia, jak duża jest jaskinia,; ale szczątki
były teraz dosłownie wszędzie. %7łałowała, że przed zapuszczeniem się w labirynt nie pomyśleli z
Nandonem o zamaskowaniu wydzielanych przez ich ciała zapachów. Po chwili w ciemności
rozległ się odgłos przypominający łopot skrzydeł - i oboje jak na komendę zamarli.
W przeciwieństwie do trzepotu błoniastych skrzydeł borgli, ten dzwięk był bardziej powolny,
głośniejszy, wręcz majestatyczny. Właściciel tych skrzydeł musiał być blisko. Dusque czuła się
rozdarta między chęcią ujrzenia go a narastającym strachem. W końcu pokręciła głową. Po co
właściwie zostałaś naukowcem? - spytała siebie w duchu. Chyba po to, żeby poznawać nowe
istoty i uczyć się ich zwyczajów. Nie zamierzała stchórzyć - nie w takiej chwili. Przywołała się
do porządku i zrobiła kilka kroków w mrok, cały czas trzymając się blisko ściany. Wiedziała, że
Tendau jest tuż za nią. Po chwili wyczuła, że ściana się kończy; teraz ich oczom ukazał się
upiorny widok. W nikłym świetle latarki pośrodku pieczary bielił się stos kości, prawie tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates