|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przez telefon? PrawdÄ™ mówiÄ…c, nie byÅ‚o żadnego ostatnio". UznaÅ‚a, że z uwagi na bezpiecznÄ… odlegÅ‚ość może poczuć siÄ™... inaczej niż zwykle. - Dobra, bÄ™dzie osobista nuta. JeÅ›li staniesz po drugiej stronie kamery, bez trudu zrobiÄ™ z ciebie gwiazdÄ™. Nadajesz siÄ™ na serialowego detektywa z czarnego kryminaÅ‚u lub mafijnego capo di tutti capi. - Banalne - uznaÅ‚ Dawid, choć uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ szeroko. - Nie marudz, tylko sÅ‚uchaj dalej. GdybyÅ› mocno siÄ™ postaraÅ‚, mógÅ‚byÅ› być caÅ‚kiem niezÅ‚ym kumplem. A teraz coÅ› specjalnego: od biedy daje siÄ™ na ciebie patrzeć i wbrew krążącym opiniom, nie masz caÅ‚kiem otÄ™piaÅ‚ego umysÅ‚u. - Dość letnie, A. J. Brak w tym żaru, kreatywnej percepcji mojej osoby, a także... - Kupujesz czy nie, bo zamykam sklepik. - KupujÄ™, kupujÄ™... A teraz przejdzmy do nastÄ™pnego etapu figuralnej interpersonalnej... - RozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. - Cholera, jak to szÅ‚o? - Typ gamma, to najważniejsze. - DziÄ™ki. NastÄ™pny etap polega na tym, że spÄ™dzimy razem wieczór, by sprawdzić, czy twoja hipoteza o moich zadatkach na dobrego kumpla potwierdzi siÄ™ empirycznie. - OczywiÅ›cie rozumiem, jak ważny dla nauki jest ten eksperyment, niestety nie mogÄ™ wszystkiego rzucić i polecieć do Pensylwanii czy gdzie tam ciÄ™ diabli poniosÄ…. - BÄ™dÄ™ z powrotem w poÅ‚owie tygodnia. ZawahaÅ‚a siÄ™, po czym poszÅ‚a za pierwszym impulsem. - W piÄ…tek wchodzi na ekrany Podwójny blef. Hastings Reed jest moim klientem. Twierdzi, że zgarnie Oscara. - Tak miÅ‚o siÄ™ gadaÅ‚o, a ty znów o biznesie. - Mam dwa bilety na premierÄ™. Ty kupujesz prażonÄ… kukurydzÄ™. ZdumiaÅ‚a go. - A wiÄ™c randka? - Nie przeciÄ…gaj struny, Brady. - O której przyjechać po ciebie? - O ósmej. A teraz idz do łóżka. Ja muszÄ™ lecieć do pracy. - Aurora... - Tak? - PomyÅ›l o mnie czasami. - Zpij dobrze, Brady. OdÅ‚ożyÅ‚a sÅ‚uchawkÄ™ i jeszcze chwilÄ™ siedziaÅ‚a z aparatem na kolanach. Co jej odbiÅ‚o? ChciaÅ‚a oddać bilety i obejrzeć film, gdy minie caÅ‚y ten zgieÅ‚k. Nie zależaÅ‚o jej na olÅ›niewajÄ…cych premierach. A już spÄ™dzenie wieczoru z Dawidem Bradym byÅ‚o ewidentnÄ… gÅ‚upotÄ…. MogÅ‚o siÄ™ też okazać niebezpieczne w skutkach. ROZDZIAA 5 KupiÅ‚a sobie sukienkÄ™. UznaÅ‚a, że agentka aktora, który odtwarza głównÄ… rolÄ™, musi dobrze wyglÄ…dać na premierze. WiedziaÅ‚a jednak, że kupiÅ‚a jÄ… dla Aurory, nie dla A. J. W piÄ…tkowy wieczór, za pięć ósma, staÅ‚a przed lustrem i oceniaÅ‚a efekt. Tym razem nie byÅ‚ to szykowny, profesjonalny strój. Może nie powinna posuwać siÄ™ aż tak daleko? Co tam, to czarna sukienka, a czerÅ„ jest praktyczna i zawsze modna. ObejrzaÅ‚a siÄ™ z prawa i z lewa. Na pewno nie jest efekciarska. A swojÄ… drogÄ… rozsÄ…dniej byÅ‚oby wybrać coÅ› bardziej konserwatywnego niż ta jedwabna rura bez ramiÄ…czek i prawie bez pleców. Krótko mówiÄ…c, jest prowokacyjna. Jakim cudem w przymierzalni nie zauważyÅ‚a, że materiaÅ‚ tak bardzo przylega do ciaÅ‚a? Może podÅ›wiadomie dokonaÅ‚a wyboru? Może chciaÅ‚a siÄ™ poczuć trzpiotowato i idiotycznie, a nie jak renomowana agentka, osoba zamożna i z pozycjÄ…? Po prostu poczuć siÄ™ kobietÄ…. Czyli, mówiÄ…c bez ogródek, na wÅ‚asne życzenie szukać kÅ‚opotów. Ratunkiem okazaÅ‚ siÄ™ wyszywany koralikami żakiecik. WÅ‚aÅ›nie zapinaÅ‚a na szyi srebrny medalion, kiedy rozlegÅ‚ siÄ™ dzwonek u drzwi. Nie spodziewaÅ‚a siÄ™, że Dawid przyniesie jej kwiaty. WedÅ‚ug niej taki romantyczny gest nie pasowaÅ‚ do niego. Ponieważ oboje czuli siÄ™ trochÄ™ nieswojo, stali przez chwilÄ™ w milczeniu i wpatrywali siÄ™ w siebie. ByÅ‚a olÅ›niewajÄ…ca. WczeÅ›niej nie uważaÅ‚, że jest piÄ™kna, ale dzisiaj jej widok zapieraÅ‚ mu dech w piersi. - W samÄ… porÄ™ - zauważyÅ‚a, silÄ…c siÄ™ na uÅ›miech. - %7Å‚aÅ‚ujÄ™, że nie przyszedÅ‚em wczeÅ›niej. Wzięła od niego róże. MusiaÅ‚a bardzo uważać, żeby nie zanurzyć w nich twarzy. - DziÄ™kujÄ™. SÄ… Å›liczne. Może siÄ™ czegoÅ› napijesz? - Nie. - WystarczyÅ‚o mu, że mógÅ‚ na niÄ… patrzeć. - Zaraz bÄ™dÄ™ gotowa. Kiedy siÄ™ oddaliÅ‚a, rozejrzaÅ‚ siÄ™ po pokoju. MiaÅ‚a inny gust niż Clarissa. Wszystko byÅ‚o chÅ‚odne, wyważone i uporzÄ…dkowane. WnÄ™trze miaÅ‚o klasÄ™ i styl, ale nic z namiÄ™tnoÅ›ci, jakÄ… odkryÅ‚ w Aurorze. Wystrój nie zdradzaÅ‚ żadnych tajemnic, należaÅ‚ do przewidywalnej, jednowymiarowej, profesjonalnej A. J. Fields. Gdy wróciÅ‚a, byÅ‚a opanowana. UÅ‚ożyÅ‚a róże w dÅ‚ugim, wÄ…skim krysztaÅ‚owym wazonie Baccarata. - JeÅ›li chcesz, możemy pojechać wczeÅ›niej i rzucić okiem na sÅ‚awy. - WyglÄ…dasz jak czarownica - powiedziaÅ‚ prawie szeptem. - Jasna skóra, czarna suknia... Dlaczego nie pachniesz siarkÄ…? ZadrżaÅ‚y jej rÄ™ce. - MojÄ… w czternastym pokoleniu praprababkÄ™ spalono na stosie. - Od razu wiedziaÅ‚em. - PotraktowaÅ‚ jej sÅ‚owa jako żart i odpowiedziaÅ‚ w tym tonie. - To staÅ‚o siÄ™ w Salem*ð - rzekÅ‚a cicho - gdy ludzi ogarnęło szaleÅ„stwo. OczywiÅ›cie byÅ‚a w równym stopniu czarownicÄ… co Clarissa, ale byÅ‚a... wyjÄ…tkowa Z zebranych przez mamÄ™ dokumentów wynika, że w chwili Å›mierci miaÅ‚a dwadzieÅ›cia pięć lat i byÅ‚a Å›liczna. PopeÅ‚niÅ‚a bÅ‚Ä…d, ostrzegajÄ…c sÄ…siadów przed pożarem stodoÅ‚y, który wybuchÅ‚ dwa dni pózniej. - I dlatego zostaÅ‚a osÄ…dzona i skazana? - Ludzie czÄ™sto reagujÄ… gwaÅ‚townie na coÅ›, czego nie rozumiejÄ…. - W Nowym Jorku rozmawialiÅ›my z czÅ‚owiekiem, który zarabia krocie na gieÅ‚dzie papierów wartoÅ›ciowych, widzÄ…c" rzeczy, które dopiero majÄ… nastÄ…pić. - Czasy siÄ™ zmieniajÄ…. Moja prapra umarÅ‚a w biedzie i opuszczona przez wszystkich. MiaÅ‚a na imiÄ™ Aurora. - UniosÅ‚a brew, gdy nie odezwaÅ‚ siÄ™ sÅ‚owem. - Możemy już iść? Gdy wyszli, Dawid wziÄ…Å‚ jÄ… za rÄ™kÄ™. - CzujÄ™, że Aurora z Salem jest dla ciebie kimÅ› naprawdÄ™ ważnym. MiaÅ‚ racjÄ™, lecz jak wiele mogÅ‚a mu powiedzieć? Nie wszystko można ująć w sÅ‚owa, nie wszystko powierza siÄ™ nawet najbliższym. A to byÅ‚ tylko Dawid, jej znajomy, nawet nie przyjaciel. A jednak chciaÅ‚a coÅ› ujawnić z tej niezwykÅ‚ej tajemnicy. Tyle, ile mogÅ‚a, czyli niewiele. - W jakimÅ› sensie wpÅ‚ynęła na moje życie. - To znaczy? - Nie opowiadam o niej na prawo i lewo, a jednak niektórzy wiedzÄ… , że w prostej linii od niej pochodzÄ™. Zdziwisz siÄ™, ale ludzie rzadko odnoszÄ… siÄ™ do tych spraw w sposób zdystansowany, wyważony. Problem w tym, że tak naprawdÄ™ maÅ‚o kto odróżnia zabobon od badanych przez naukÄ™ zjawisk parapsychologicznych. Kiedy okazywaÅ‚o siÄ™, że Clarissa w
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|