[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wzglÄ™du na okolicznoÅ›ci. Fredlund próbowaÅ‚ ich przekonać: - Wiem, wiem, Gôrtiven może siÄ™ wydawać przerażajÄ…ce i takim jak tej nocy jeszcze nigdy nie widziaÅ‚em tego miejsca. Ale to tylko zÅ‚udzenie. BywaÅ‚em tu wielokrotnie i wiem, że jedyne, czego możemy siÄ™ obawiać, to wilk, niedzwiedz, ryÅ› albo rozgniewany Å‚oÅ›. 92 - Nie - pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ… Móri. - Dzisiejszej nocy zjawiÅ‚y siÄ™ tutaj inne istoty, które nie powinny tu przebywać. Czekali w niepewnoÅ›ci. Tiril miaÅ‚a wrażenie, że duszki już siÄ™ na nich czajÄ…. - Przyjdzie nam siÄ™ wobec tego rozdzielić? - zmartwiÅ‚ siÄ™ Erling. - I tak nie możemy w ten straszny teren zabrać koni. Ale muszÄ™ mieć ze sobÄ… Móriego. Inaczej... - Co takiego? - dopytywaÅ‚a siÄ™ Tiril. - Bez niego sobie nie poradzisz? Milczenie Erlinga znaczyÅ‚o, że zgadÅ‚a. - NaprawdÄ™ chcecie tam wejść? - upewniaÅ‚ siÄ™ Móri. - OczywiÅ›cie! - Dobrze, pójdÄ™ wiÄ™c z wami - westchnÄ…Å‚. I oni także odetchnÄ™li z ulgÄ…. Za Mórim poszli Tiril i Arne. Znalezli bezpieczne miejsce dla wierzchowców, Móri odmówiÅ‚ nad nimi zaklÄ™cie, odpÄ™dzajÄ…ce dzikie zwierzÄ™ta i strachy. RozpoczÄ™li wspinaczkÄ™ po wielkich, oÅ›lizgÅ‚ych gÅ‚azach. Fredlund, idÄ…cy przodem, odwróciÅ‚ siÄ™ i zawoÅ‚aÅ‚ w dół do innych: - WyszliÅ›my prawie prosto na Stenkällan, Kamienne yródÅ‚o. Musimy je minąć. W starożytnoÅ›ci byÅ‚o to zródÅ‚o ofiarne, skÅ‚adano tu ofiary pogaÅ„skim bożkom. - Co skÅ‚adano w ofierze? - spytaÅ‚a Catherine. - No cóż, nie wiem i nie chcÄ™ wiedzieć - krótko odparÅ‚ Fredlund. Droga pod górÄ™ do Stenkällan kosztowaÅ‚a wiele wysiÅ‚ku. Tu rozpoczÄ…Å‚ siÄ™ prawdziwie zaklÄ™ty las. W jasnym blasku księżyca wszystko ukazywaÅ‚o siÄ™ z niezwykÅ‚Ä… ostroÅ›ciÄ…. UwydatniaÅ‚a siÄ™ chropowatość kory sosen, na mchu pokrywajÄ…cym gÅ‚azy Å›wiatÅ‚o księżyca i cienie tworzyÅ‚y zagmatwane wzory. Tiril wydaÅ‚o siÄ™, że widzi potworne wizerunki wykrzywionych demonów i zawoalowanych dam. Daleko w dole spostrzegÅ‚a jezioro, jakby czekajÄ…ce, że któreÅ› z nich potknie siÄ™ i spadnie, by mroczna woda mogÅ‚a pochÅ‚onąć czÅ‚owieka, intruza. GÅ‚adkie zbocza sprawiaÅ‚y wrażenie utworzonych z lodu i szkÅ‚a. NiezwykÅ‚y byÅ‚ widok Móriego bez szerokiej mnisiej opoÅ„czy . ZostawiÅ‚ jÄ… przy koniach. Tiril widywaÅ‚a go bez peleryny już wczeÅ›niej, lecz nieczÄ™sto i nigdy dÅ‚ugo. OdnosiÅ‚o siÄ™ wrażenie, że Móri chce ukryć swÄ… osobowość pod pÅ‚aszczem z islandzkiej ciemnobrunatnej owczej weÅ‚ny. Móri - jego imiÄ™ znaczyÅ‚o brunatny jak ziemia i ,upiór . WspinaÅ‚ siÄ™ przed niÄ…, czasami posuwaÅ‚ siÄ™ po wÄ…skich półkach skalnych. Tiril nawet na moment nie spuszczaÅ‚a zeÅ„ wzroku. W chÅ‚odnym blasku księżyca stanowiÅ‚ niecodzienny widok, byÅ‚ tajemniczy i zmysÅ‚owy zarazem. Biodra miaÅ‚ wÄ…skie jak u pantery, a czarne jak 93 wÄ™giel wÅ‚osy opadaÅ‚y na potężne ramiona. CiemnÄ… bluzÄ™ przytrzymywaÅ‚ pas. Pod niÄ… nosiÅ‚ biaÅ‚Ä… koszulÄ™ z dużym koÅ‚nierzem i szerokimi rÄ™kawami. UsÅ‚yszaÅ‚a, że Catherine na widok Móriego wzdycha z zachwytu. - MuszÄ™ go zdobyć - syknęła baronówna. - ZburzÄ™ mur tej jego lodowatej cnotliwoÅ›ci. Tiril nic siÄ™ na to nie odezwaÅ‚a. Zacisnęła zÄ™by, przeklinajÄ…c pod nosem. Przed nimi wyrosÅ‚a kolejna skalna Å›ciana, którÄ… musieli sforsować. I nagle nie widziaÅ‚a już Fredlunda ani Móriego, znalezli siÄ™ na poÅ‚ożonym wyżej wystÄ™pie. PozostaÅ‚a czwórka z caÅ‚ych siÅ‚ staraÅ‚a siÄ™ dotrzymać im kroku. Tiril miaÅ‚a wrażenie, że w ustach czuje smak krwi, lecz oczywiÅ›cie byÅ‚a to przesada. Okrążali wÅ‚aÅ›nie sporÄ… kaÅ‚użę, która utworzyÅ‚a siÄ™ na dużej półce skalnej, kiedy dobiegÅ‚ ich jakiÅ› gÅ‚os. Tiril i Catherine już wczeÅ›niej sÅ‚yszaÅ‚y ten mocny obcy akcent. - Co robicie w moim lesie? Znów zjawiÅ‚ siÄ™ leÅ›nik. Arne pisnÄ…Å‚ przerażony. Erling już siÄ™ wyprostowaÅ‚, szykujÄ…c do odpowiedzi, ale Catherine go uprzedziÅ‚a: - Ponieważ jest akurat peÅ‚nia księżyca, wyruszyliÅ›my na poszukiwanie Tistelgorm, legendarnego zamku, chyba o nim sÅ‚yszeliÅ›cie. Mężczyzna zwróciÅ‚ na niÄ… surowe spojrzenie. ZmierzyÅ‚ jÄ… wzrokiem od stóp do głów. Catherine natychmiast wykorzystaÅ‚a okazjÄ™. WyginaÅ‚a siÄ™ uwodzicielsko, aż Tiril siÄ™ za niÄ… zawstydziÅ‚a. - Tistelgorm? Zamek nie istnieje - rzekÅ‚ krótko. Wyraznie usÅ‚yszeli teraz obcy akcent. Tiril domyÅ›laÅ‚a siÄ™, że to może być duÅ„ski, niemiecki bÄ…dz holenderski. - Wcale nie jesteÅ›my tacy pewni - odpowiedziaÅ‚a Catherine. - Mamy... Erling przerwaÅ‚ jej: - OczywiÅ›cie wiemy, że to tylko legenda. Ale mamy ochotÄ™ przeżyć przygodÄ™, nic poza tym. - A gdyby zamek istniaÅ‚... - ostrożnie spytaÅ‚a Tiril. - Gdzie by siÄ™ znajdowaÅ‚? Straszne oczy popatrzyÅ‚y na niÄ… z uwagÄ…. - JesteÅ›cie na wÅ‚aÅ›ciwym obszarze - odrzekÅ‚. Jeszcze raz spojrzaÅ‚ na Catherine, jak siÄ™ Tiril wydaÅ‚o, z namysÅ‚em, i odchodzÄ…c rzuciÅ‚ przez ramiÄ™: - Zakłócacie spokój leÅ›nym zwierzÄ™tom, wynoÅ›cie siÄ™ stÄ…d! - Odejdziemy - wyjÄ…kaÅ‚ Arne, zdrÄ™twiaÅ‚y ze strachu. Gdy leÅ›nik zniknÄ…Å‚ im z oczu, Erling wzdrygnÄ…Å‚ siÄ™ i powiedziaÅ‚: 94 - Cóż za okropny czÅ‚owiek! - To prawda - zgodziÅ‚a siÄ™ Tiril. - Tak myÅ›licie? - zdziwiÅ‚a siÄ™ Catherine. - Moim zdaniem jest niezwykle interesujÄ…cy. WidzieliÅ›cie spojrzenie, jakie mi posÅ‚aÅ‚? PÅ‚onęło w nim tÅ‚umione pożądanie! - Mnie siÄ™ wydawaÅ‚o, że raczej biÅ‚ z niego gniew - chÅ‚odno zauważyÅ‚ Erling. - Ależ skÄ…d! W tym wzroku tkwiÅ‚a obietnica i pytanie. On jeszcze wróci, wierzcie mi! - Pewnie jego także zechcesz zaciÄ…gnąć do łóżka? - To by dopiero byÅ‚o przeżycie - przyznaÅ‚a Catherine. - Zazdrosny? Erling odwróciÅ‚ siÄ™ na piÄ™cie. - Chodzmy, musimy ich dogonić. Tiril ogarnęło nieprzyjemne uczucie, że tych dwoje coÅ› Å‚Ä…czy. Ale Erling? Jej drogi przyjaciel? Nie, nie mogÅ‚a w to uwierzyć. - A co ty o tym myÅ›lisz, Arne? - zwróciÅ‚a siÄ™ do maÅ‚omównego chÅ‚opaka. - On byÅ‚ straszny - szepnÄ…Å‚ chÅ‚opiec, żeby przypadkiem nie usÅ‚yszaÅ‚a go Catherine. - Panna Catherine jest dla niego zbyt dobra. No cóż, pod tym wzglÄ™dem siÄ™ nie zgodzimy, pomyÅ›laÅ‚a Tiril. RozgniewaÅ‚a siÄ™ na siebie. Dlaczego przez Catherine wychodzÄ… na wierzch jej najgorsze cechy? Tiril zawsze
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|