|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Miał przebite opony. Chłopcy wypowiedzieli jej wojnę. Megan westchnęła i noga za nogą powlokła się wzdłuż garażu, w stronę ulicy. - Po prostu bardzo się spóznię. - Hej! Megan zatrzymała się przy końcu podjazdu. Sean stał przy frontowych drzwiach z parującym kubkiem w ręku. Miał na sobie czarny T-shirt i dżinsy, a brązowe włosy jak zwykle nastroszone najeża. Podbródek i policzki pokrywał mu ciemny zarost. - Cześć - odezwała się niepewnym tonem. - Idziesz piechotą? -Na to wygląda - odparła Megan. - Spóznisz się. - Na to wygląda - powtórzyła. - Podrzucę cię - zaproponował. 5 - Naprawdę? Czy do Seana nie dotarła ogólnodomowa akcja wymrażania Megan? - Idz po kask - powiedział Sean. Z początku trochę dziwnie się czuła, siedząc okrakiem na motorze i obejmując Seana, z którym zamieniła wszystkiego kilka słów. Ale im dalej odjeżdżali od domu, tym bardziej Megan się odprężała i cieszyła przejażdżką. Sean odwalił kawał porządnej roboty z tym motorem. Ledwie dodawał gazu, a i tak słyszała i czuła moc silnika. Skręcił, nie zmniejszając prędkości. Megan odruchowo ścisnęła go mocniej. - Przepraszam! - wrzasnął Sean. - Nie przywykłem do pasażerów! - Nie ma sprawy! - odkrzyknęła Megan. - Ile tu jest amortyzatorów? - Dwa z przodu i jeden tylny - odparł Sean pochwili wahania. - To czuć - stwierdziła Megan. - Pokażesz mi kiedyś dane techniczne? - Taa. Jasne. - odparł Sean. - A z którego roku jest silnik? Dziewięćdziesiąty siódmy Dziewięćdziesiąty ósmy? - Dziewięćdziesiąty ósmy. - Ale włożyłem kilka nowszych części - odparł Sean jakby speszony. Megan to nie dziwiło. Niewiele dziewczyn znało się na motorach tak jak ona. Sean zatrzymał harleya przed Liceum Baker. Nieliczni uczniowie jeszcze kręcili się przed wejściem, bezczelnie ignorując pózną porę, a kilka osób pędem nadbiegało od strony parkingu żeby zdążyć przed dzwonkiem. - Dzięki wielkie. - Megan zdjęła kask i przełożyła nogę nad tyłem motoru. - Znasz się na harleyach - stwierdził Sean. - Taa, pomagałam tacie wyremontować dwa, w zeszłym roku - pochwaliła się Megan. - Oba musiał sprzedać przed wyjazd dem do Korei, ale były naprawdę fajne. - Umiesz jezdzić? - spytał Sean. - Mam tymczasowe prawko na motor - powiedziała, przygładzając włosy. - No cóż, ważne w Teksasie. Sean pokiwał głową i spojrzał na Megan chyba po raz pierwszy, odkąd go spotkała. - Zabiorę cię któregoś dnia, przejedziesz się zaproponował. - Taa? Nie trzeba... - Zabiorę cię któregoś dnia, przejedziesz się - powtórzył Sean z rozbawionym uśmiechem. - Lepiej już zmykaj. Megan się uśmiechnęła. - No cóż, dzięki raz jeszcze. Zaczęła wbiegać po schodach w tym samym momencie, kiedy reszta uczniów kręcących się przy wejściu też uznała, że już czas wejść do środka. - Hej! - zawołał Sean, odpalając silnik. Megan obejrzała się za siebie, wymachując kaskiem trzymanym w ręce. - Nie daj się moim braciom - zawołał Sean. - To banda pacanów. Znów się uśmiechnęła. Sean odjechał pędem. Miller ruszył się spod ściany przy drzwiach stołówki, kiedy Megan podeszła. Nie mogła się 5 już bardziej zdziwić, widząc, że na nią czeka, nawet gdyby stał tam nago. - Cześć, Miller - powiedziała. -Cześć - odparł i ruszył za nią do stołówki. - Znów jemy w środku? Megan przystanęła i się rozejrzała. Ria, Pearl i Jenna już siedziały przy stole. Wszystkie trzy przez cały dzień ostentacyjnie ją ignorowały. Finn zajmował miejsce w przeciwległym kącie sali ze szkicownikiem otwartym przed sobą, plecami do drzwi. Kilka koleżanek Hailey gapiło się na nią pogardliwie. Evana nigdzie nie było widać. - Czemu Evan McGowan miałby się zadawać akurat z nią, tego już zupełnie nie rozumiem - szepnęła głośno jakaś dziewczyna do koleżanki, mijając Megan. - Czy ona w ogóle spogląda czasem w lustro? - dorzuciła tamta. - Nie, lepiej wyjdzmy na zewnątrz - zwróciła się Megan do Millera. - Dzisiaj jest piękna pogoda. - Taa. Dzisiaj jest piękna pogoda - powtórzył Miller i pokiwał głową. Poszedł przodem w stronę dziedzińca: Megan i Miller zostawili swoje rzeczy na zewnątrz i wrócili do bufetu. Dwie dziewczyny stojące w kolejce przed Megan cały czas rozmawiały przyciszonym tonem, a potem roześmiały się demonstracyjnie. Megan zapłaciła za lunch i znów wyszła na zewnątrz. - Po co ci to? - Miller wskazał kask motocyklowy. - Och, nie chciał się zmieścić do szafki - wyjaśniła Megan, potrząsając butelką mrożonej herbaty. Potem zamilkła i spojrzała na chłopaka z szeroko otwartymi oczami. - Hej! Właśnie zadałeś mi pytanie!
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|