|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
drobno pocięte buraki, mogą spowodować zakłócenia i zmienić odczyt. Usunięcie usterki najmowało co najmniej czterdzieści osiem godzin (pózniejszy raport stwierdzał, że po dokładnym przeszukaniu w walizkach obu mężczyzn odnaleziono skrawki buraków). Jensen i Levine zdecydowanie odrzucili oskarżenie o przemyt narkotyków i zwrócili się o pomoc do amerykańskiego konsulatu. Sprawa miała potrwać co najmniej kilka dni; Karen Ross zatelefonowała do Travisa. Szef ERTS-u uznał, że cała sprawa śmierdzi holenderskim śledziem". Za wszelką cenę należało należało wyruszyć dalej jak najszybciej. --Są przekonani, że wpadliśmy w pułapkę -- powiedział. -- Nie damy się zatrzymać. --Kto zajmie się problemami geologicznymi? -- spytała Karen. --Ty -- odparł Travis. --A elektroniką? --Wszyscy uważają cię za geniusza -- oświadczył Travis. -- Musisz pozyskać Munro. Z jego pomocą dasz sobie radę. O zmierzchu nad pastelowymi dachami Tangieru rozległo się przeciągłe zawodzenie muezinów, nawołujące wiernych do wieczornej modlitwy. Dawniej na szczycie minaretu pojawiał się duchowny, dziś Zastępował go głośnik odtwarzający nagranie. Technika zdominowała nawet tradycje islamu. Karen Ross siedziała w fotelu ustawionym na tarasie okazałego budynku, należącego do kapitana Munro. Obok pochrapywał zmęczony długim lotem Peter. Czekali już trzy godziny i Karen zaczęła się niepokoić. Z wnętrza domu dobiegał do nich zniekształcony powiewami wiatru szmer rozmów prowadzonych w jakimś orientalnym języku. Na taras weszła prześliczna marokańska pokojówka, jedna z wielu usługujących w tej rezydencji. Niosła telefon. Stanęła przed Karen i złożyła ceremonialny ukłon. Miała nie więcej niż szesnaście lat, oliwkową cerę i fiołkowe oczy. --To jest pani telefon do Houston -- powiedziała szkolną angielszczyzną. -- Posłuchanie zaraz się zacznie. Karen trąciła zaspanego Petera. --Posłuchanie zaraz się zacznie -- powtórzyła. Elliot był zdumiony wystrojem wnętrza. Spodziewał się surowego, wojskowego stylu i ze zdziwieniem spoglądał na kunsztowne mauretańskie łuki oraz fontanny migoczące w promieniach słońca. Potem zobaczył grupę Niemców i Japończyków, którzy z nachmurzonymi minami wpatrywali się w Karen. Kobieta zatrzymała się na chwilę, po czym powiedziała przepraszam" i podbiegła w stronę wysokiego młodzieńca o jasnych włosach. Przywitała go serdecznym pocałunkiem i rozpoczęła przyjacielską rozmowę. Peter zmarszczył brwi, lecz po chwili zauważył, że Japończycy -- ubrani w jednakowe czarne garnitury -- także nie byli zachwyceni tym spotkaniem. Uśmiechnął się życzliwie w ich stronę, jakby w pełni akceptował zachowanie Karen. --Kto to był? -- spytał, kiedy wróciła. --Richter -- odpowiedziała. -- Najlepszy topolog w Europie Zachodniej. Zajmuje się przede wszystkim ekstrapolacją przestrzeni i może się pochwalić znakomitymi wynikami... -- Uśmiechnęła się lekko. -- Prawie tak dobrymi, jak moje. --Pracuje dla konsorcjum? --Oczywiście. Jest Niemcem. --Dlaczego z nim rozmawiałaś? --Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności -- odparła. -- Jeden z moich profesorów był podobny do Karla. Potrafił wykorzystać wszelkie istniejące dane, lecz nigdy nie wymyślił niczego nowego. Przywiązany do faktów... więzień realizmu. Potrząsnęła głową. --Pytał o Amy? --Oczywiście. --Co mu powiedziałaś? --%7łe małpa bardzo zle zniosła podróż i prawdopodobnie niedługo zdechnie. --Uwierzył? --Zobaczymy. Nadchodzi Munro. W sąsiednim pomieszczeniu pojawił się wysoki mężczyzna, ubrany w strój koloru khaki. W ocienionych wąsami ustach trzymał cygaro. Ciemne, bystre oczy badawczo obserwowały nowo przybyłych. Zamienił kilka słów z Japończykami, lecz to, co. powiedział, wyraznie nie przypadło im do gustu. Chwilę pózniej z szerokim uśmiechem podszedł do pary Amerykanów. --Doktor Ross... Słyszałem, że wybiera się pani w górę rzeki Kongo. --Razem z panem, kapitanie Munro -- odpowiedziała Karen. Uśmiech byłego najemnika stał się jeszcze szerszy. --Kongo przeżyje prawdziwy najazd obcokrajowców. Elliot niewiele rozumiał z dalszej wymiany zdań. Pierwsza zaczęła Karen. --Pięćdziesiąt tysięcy USA w szwajcarskich frankach na zero-dwa w pierwszym roku z uzgodnionym terminem wypłaty -- zaproponowała. Munro pokręcił głową. --Sto w szwajcarskich frankach i zero-sześć w ciągu pierwszego roku, pełne konto, bez zniżek. --Sto w amerykańskich dolarach i zero-jeden w pełnym depozycie, dyskonto na punkt wyjścia. --Punkt wyjścia? W samym środku cholernego Kongo? Mógłbym czekać co najmniej trzy lata. Co będzie, jeśli zostaniecie zestrzeleni? --Jeśli chcesz coś zyskać, musisz zaryzykować. Mobutu jest wystarczająco sprytny.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|