[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wszystko będzie skończone. - Już to zrobiłeś. O ile pamięć mnie nie myli, to ty zadecydowałeś, a ja opuściłam Sforę. – Marissa przypomniała mu. - Tak, cóż, zmieniłem zdanie. Kto by pomyślał, że wyrośniesz na taką ślicznotkę, albo, że zakochasz się w innym Alfie. Zrozumienie spłynęło na Marissę, waląc ją niczym obuchem w głowę. – A więc o to chodzi. – Spojrzała gniewnie na Brandona. – Nie chcesz mnie, ale nie jesteś w stanie znieść, że ktoś inny mnie ma. Brandon wyglądał na rozbawionego. Kąciki jego ust uniosły się do góry, a jego oczy zalśniły. – Cóż, czy nie uważasz, że jesteś trochę zbyt zarozumiałą dziwką? - Możliwe, ale wiem, że mam rację. – Spojrzała na wilki, stojące za nim. – Więc, jaki masz plan? - To proste. Pójdziesz ze mną po cichu, albo rozkażę wilkom rozerwać cię na strzępy. Gdy z tobą skończą prześlę to, co z ciebie zostanie twojemu partnerowi i twojej siostrze oraz każdemu, na kimkolwiek ci zależy. - Nie zrobiłbyś… Ponownie się uśmiechnął i błysnął białymi zębami. – Och, zrobiłbym, zrobię. - W porządku, pójdę z tobą. – Mogła mieć jedynie nadzieję, że ktoś ją zobaczy i powstrzyma Brandona przed zabraniem jej ze sobą. Marissa odeszła od jeziora, idąc w kierunku domu i starając się, aby nie iść zbyt blisko Brandona. Wilki szły za nią. Brandon pozwolił jej przejść pomiędzy nim, a Steve’m. Marissa wstrzymała oddech. 84 - Nie tędy. – Złapał ją za ramię i szarpnął w swoim kierunku. - Co? - Nie tędy. – Brandon zaczął iść, ciągnąc Marissę za sobą. Starała się wbić obcasy swoich butów w ziemię, ale była dużo słabsza od niego. Z łatwością wlókł ją za sobą, oddalając się coraz bardziej od domu. Od Gage’a. Nikt ich nie zauważy, jeśli nadal będą podążali w tym kierunku. - Czekaj! A co z moimi rzeczami? – Marissa starała się zatrzymać w miejscu. - Nie martw się, nie będziesz niczego potrzebować – zapewnił ją. - Co zamierzasz ze mną zrobić? – Nawet nie czuła łez, spływających po jej policzkach. Nie mogła z nim wrócić. Musiała zaufać Gage’owi, że będzie w stanie zatroszczyć się o siebie i jej siostrę. Po prostu nie mogła iść z Brandonem. - Cokolwiek zechcę – powiedział, nadal wlokąc ją za sobą. Marissa była zdesperowana, więc zrobiła jedyną rzecz, jaką mogła – zaczęła krzyczeć na całe gardło. Nie przestała nawet, gdy Brandon odwrócił się, odciągnął do tyłu rękę z zaciśniętą pięścią i uderzył ją. - Mówiłem, że masz być cicho – wrzasnął, gdy uderzył ją ponownie, zwalając ją z nóg. Marissa nie zamierzała być cicho. Krzyk był jedynym sposobem, w jaki mogła zawiadomić Gage’a, że jest w tarapatach. - Stul pysk! Uderzył ją z boku głowy, aż zobaczyła czarne plamki przed oczami. rękami, próbując uniknąć następnych ciosów. Zasłoniła się Brandon przestał ją bić, ale pozostał na niej. – Powinienem był wiedzieć lepiej. Nigdy nie robiłaś tego, o co cię proszono. Marissa starała się walczyć, ale nie zostało w niej zbyt wiele siły. – Złaź ze mnie. 85 - Nie sądzę. – Przebiegł dłońmi po jej ciele. – Powinienem się z tobą chwilę zabawić, nim nakarmię tobą moje wilki. Marissa nie miała siły, aby go powstrzymać, gdy włożył rękę pod jej koszulkę. Jej żołądek przewrócił się, gdy poczuła jego dłoń na swojej skórze, ale jeszcze nie była martwa i postanowiła walczyć z nim do ostatniego tchu. - Myślę, że tobie również będzie się to podobać. Pamiętasz, jak dobrze nam było razem? Jak gorąco?
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|