[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wtajemniczonym. Tylko raz, gdy zobaczył, że świątynia boga Sebaka stoi na wysokim wzgórzu, oświadczył chęć wejścia na jej pylon i obejrzenia okolicy. Dostojny Sofra natychmiast spełnił wolę następcy, który znalazłszy się na wieży spędził parę godzin z wielką uciechą. Prowincja Ka była to żyzna równina. Kilkanaście kanałów i odnóg nilowych przecinało ją we wszystkich kierunkach niby sieć skręcona ze srebrnych i lazurowych sznurów. Melony i pszenica, siana w listopadzie, już dojrzewały. Na polach gęsto roili się nadzy ludzie, którzy zbierali ogórki lub sieli bawełnę. Ziemia była pokryta budynkami, które na kilkunastu punktach skupiały się mocniej i tworzyły miasteczka. Większość domów, osobliwie tych, które leżały wśród pól, były to gliniane lepianki przykryte słomą i palmowymi liśćmi. Za to w miastach domy były murowane, o płaskich dachach i wyglądały jak białe sześciany podziurawione w miejscach, gdzie były drzwi i okna. Bardzo często na jednym takim sześcianie stał drugi nieco mniejszy, a na tym trzeci jeszcze mniejszy i każde piętro wymalowane było innych kolorem. Pod ognistym słońcem Egiptu domy te wyglądały jak wielkie perły, rubiny i szafiry rozrzucone wśród zieleni pól, otoczone palmami i akacjami. Z tego miejsca Ramzes spostrzegł zjawisko, które go zastanowiło. Oto w pobliżu świątyń domy były najpiękniejsze, a w polach kręciło się najwięcej ludności. "Folwarki kapłanów są najbogatsze!..." -przypomniał sobie i jeszcze raz przebiegł oczyma świątynie i kaplice, których z wieży było widać kilkanaście. Ponieważ jednak pogodził się z Herhorem i potrzebował usług od kapłanów, więc nie chciał dłużej zajmować się tą sprawą. W ciągu następnych dni dostojny Sofra urządził dla księcia szereg polowań posuwając się od miasta Atribis ku wschodowi. Nad kanałami strzelano do ptaków z łuku, chwytano je w ogromne potrzaski z sieci, które od razu zagarniały po kilkadziesiąt sztuk, albo na latających swobodnie wypuszczano sokoły. Gdy zaś orszak księcia wkroczył do wschodniej pustyni, zaczęły się wielkie łowy z psami i panterą na czworonożne zwierzęta, których w ciągu kilku dni zabito lub schwytano paręset sztuk. Gdy dostojny Sofra spostrzegł, że książę ma już dość zabaw pod otwartym niebem i noclegów w namiotach przerwał polowanie i najkrótszymi drogami zawrócił swoich gości do Atribis. Stanęli tu o czwartej po południu, a nomarcha zaprosił wszystkich do swego pałacu na ucztę. Sam zaprowadził księcia do łazienki, asystował przy kąpieli i z własnej skrzyni wydobył wonności do namaszczenia Ramzesa. Potem dozorował fryzjera, który uporządkował włosy namiestnikowi, wreszcie uklęknąwszy na podłodze błagał księcia o łaskawe przyjęcie od niego nowych szat. Była tam świeżo utkana koszula pokryta haftem, fartuch wyszyty perłami i płaszcz przetykany złotem, bardzo mocny, ale taki delikatny, że można go było zamknąć w dwu rękach. Następca łaskawie przyjął to oświadczając, że jeszcze nigdy nie otrzymał tak pięknego podarunku. Słońce już zaszło i nomarcha zaprowadził księcia do sali balowej. Był to duży dziedziniec otoczony kolumnadą, wyłożony mozaiką. Wszystkie ściany były pokryte malowidłami przedstawiającymi sceny z życia przodków Sofry, a więc - wojny, morskie podróże i polowania. Nad budynkiem tym, zamiast dachu, unosił się olbrzymi motyl z różnobarwnymi skrzydłami, które poruszali ukryci niewolnicy dla odświeżenia powietrza. W brązowych kagańcach, przybitych do kolumn, płonęły jasne pochodnie, wydzielając ze siebie pachnące dymy. Sala dzieliła się na dwie części: jedna była pusta, druga zapełniona stolikami i krzesłami dla biesiadników. W głębi wznosił się pomost, na którym, pod kosztownym namiotem z rozsuniętymi ścianami, stał stolik i łóżko dla Ramzesa. Przy każdym stoliku znajdowały się wielkie wazony z palmami, akacjami i figami. Stół następcy otoczono roślinami iglastymi, które w sali rozlewały woń balsamiczną. Zgromadzeni goście powitali księcia radosnym okrzykiem, a gdy Ramzes zajął miejsce pod baldachimem, skąd był otwarty widok na całą salę, orszak jego zasiadł do stołów. Odezwały się arfy i zaczęły wchodzić damy w bogatych muślinowych szatach, z odsłoniętymi piersiami, błyszczące od klejnotów. Cztery najpiękniejsze otoczyły Ramzesa, inne zasiadły obok dostojników jego orszaku. W powietrzu unosiła się woń róż, konwalij i fiołków, a książę poczuł, że mu tętna biją w skroniach. Niewolnicy i niewolnice w koszulach białych, różowych i błękitnych zaczęli roznosić ciasta, pieczony drób i zwierzynę, ryby, wino i owoce tudzież wieńce z kwiatów, które biesiadnicy kładli na głowy. Ogromny motyl coraz szybciej wachlował skrzydłami, a w pustej połowie sali rozpoczęło się widowisko. Po kolei występowały tancerki, gimnastycy, błazny, kuglarze i fechmistrze; gdy zaś który okazał niezwykły dowód zręczności, widzowie rzucali mu kwiaty ze swych wieńców lub złote pierścienie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|