|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Sabrina mówi, że można kochać wiele osób. - Ma rację. - Nie będą na mnie zli? - spytała ledwie dosłyszalnym szeptem. - A gdyby w niebie zaopiekowali się małą dziewczynką, która nie ma nikogo, byłabyś na nich zła? Przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią. - Nadal by mnie kochali, prawda? - Oczywiście. - Nie byłabym zła. Okropnie jest nie mieć nikogo. Cal pomyślał o swoim życiu. Dobrze znał smak dziecięcej samotności. - Teraz masz mnie. Oparła głowę na jego ramieniu. - Wiem, tatusiu. Mam ciebie i Sabrinę. Pogłaskał ją po plecach. Uważał się za szczęściarza. Nie wiedział, czym sobie zasłużył na to, że w jego życiu zjawiła się Anastazja, ale był za nią wdzięczny losowi. Dziewczynka nagle się odsunęła. 129 SR - Tato, niedobrze mi. - Zaniosę cię do łazienki. Niestety nie zdążył. Anastazja zwymiotowała na niego, pościel, koce i siebie. I zalała się łzami. - To głupstwo - zapewnił, biorąc ją na ręce. Zaniósł ją do łazienki, żeby się tam przebrała w piżamę. Pózniej zdjął koszulę, włożył czystą i wrócił do sypialni córki. Zerknął na łóżko i na zegarek. Prawie dziewiąta. Miał przeczucie, że czeka go długa noc. Cal skończył wkładać naczynia do zmywarki. Było ich dużo - miski po zupie, którą przygotował dla Anastazji i Sabriny, talerze po grzankach i jego posiłku. Dochodziła trzecia po południu. Zgodnie z przewidywaniami, tej nocy niewiele spał. Anastazja wciąż musiała wstawać, lecz na szczęście udawało się jej zdążyć do łazienki. Sabrina około północy ukryła się w swoim pokoju i chyba czuła się nieco lepiej, ale nie pokazywała się przez całe rano. Wytarł ścierką blat i poszedł zerknąć na córkę. Leżała na boku i spała. Niedawno wzięła prysznic i poprosiła o zmianę pościeli. Co przypomniało Calowi, że ta uprana nadal jest w pralce. Idąc do pralni, usłyszał dzwonek telefonu. Szybko chwycił słuchawkę. - Halo? - Dzień dobry, panie Langtry. Mówi Ada. Mam nadzieję, że nie przeszkadzam. - Skądże. - Ze słuchawką bezprzewodowego aparatu przy uchu wszedł do znajdującego się obok garażu pomieszczenia. Przełożył mokrą pościel do suszarki i włączył ją. - Czy znów coś się stało? Skrzywił się na myśl o kolejnym kryzysie. Tym razem rozwiązanie problemów zleciłby komuś ze swoich podwładnych. Sam musiał zostać tutaj. - Właściwie nie... - Ada, coś jest nie tak, prawda? Słyszę to w pani głosie. Ada odchrząknęła. - Cóż, chodzi o to, że... - Urwała, wydała z siebie dzwięk, który przypominał tłumiony śmiech. - Parę minut temu telefonowała do pana naczelna redaktorka pewnego czasopisma. Nie chciała mi powiedzieć, w czym rzecz. Wyjaśniłam, że wyjechał pan na wakacje i nie można się z panem natychmiast skontaktować, ale obiecałam, że spróbuję. Wtedy uchyliła rąbka tajemnicy. 130 SR Cal miał niemiłe wrażenie, że wie, o co chodzi. - Tak? - spytał, pełen nadziei, że się myli. - To dość nietypowa sprawa. Zna pan pismo Prominence Magazine"? - Owszem. - Do diabła, całkiem zapomniał o tych głupich artykułach na temat najbardziej pożądanych kawalerów świata. - Ale ja chyba nie pasuję do wzorcowego modelu bohatera ich publikacji. - Uważał, że to prawda. W tej chwili czuł się jak pomoc domowa. - Przeciwnie, panie Langtry. - W głosie Ady dało się słyszeć rozbawienie. - Jest pan idealnym kandydatem. Podobno co miesiąc piszą o jakimś znanym, atrakcyjnym mężczyznie stanu wolnego. Pan jest jednym z tych dwunastu. - To się nazywa szczęście - odparł, starając się nie okazać irytacji... ani zawstydzenia. - Miałem nadzieję, że o mnie zapomną. - Pan o tym wiedział? - Zdumienie Ady na moment wzięło górę nad rozbawieniem. - Skąd? Przecież dopiero przed chwilą dostałam od nich faks. - Kontaktowali się ze mną kilka tygodni temu. Oświadczyłem, że nie jestem zainteresowany, ale redaktorka zdołała mnie namówić na wywiad. - I na udział w sesji fotograficznej. - %7łądają zdjęć? - Chyba już nic gorszego nie mogło go spotkać. - Tak. Podobno w każdym numerze jest duża, kolorowa rozkładówka. Ustalono, że szef Langtry Oil to Pan Czerwiec"! Cal zaklął pod nosem. Pan Czerwiec! Wolał nawet nie myśleć o reakcji członków rady nadzorczej. Długo będą z niego żartować. - Coś jeszcze?- spytał. - Nie, to wszystko. - Proszę przesłać faks do mojego komputera. W najbliższych dniach zadzwonię do redakcji. I dziękuję za przekazanie mi
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|