Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

się, iż głową sięga nieba. W jego twarzy ziała ogromna gęba, większa
niż wejście do jaskini, a ociekające śliną ostre zęby wyglądały jak
stalaktyty i stalagmity. Na pokrytym sierścią cielsku wielkolud miał
tylko skórzaną przepaskę wokół bioder. Wyciągał przed siebie cztery
sękate ręce o palcach zakończonych ostrymi paznokciami.
- Aaaaaaaaaa! - krzyknÄ…Å‚ Thorgal.
- Uważaj! - próbował go ostrzec Tjahzi.
Thorgal jednak nie patrzył pod nogi, nie zauważył kamyka na ścieżce
- kamyka, który byłby nie większy niż ziarenko piasku, gdyby
chłopiec miał swój normalny ludzki wzrost - i się potknął. Wyłożył się
jak długi i zarył nosem w niebieską trawę. Było za pózno, żeby udało
mu się wstać, a Tjahzi był za daleko, żeby podać mu pomocną dłoń.
Thorgal poczuł, że unosi się nad ziemią. Machał desperacko rękami i
nogami, żeby zmusić potwora do wypuszczenia zdobyczy, ale w
łapskach wielkoluda chłopiec przypominał mysz. Bardzo małą mysz.
- Tjahzi! - krzyczał Thorgal. - Ratunku!
Thorgal wznosił się w górę, aż znalazł się tuż przed rozdziawioną
paszczÄ… wielkoluda. OwionÄ…Å‚ go gorÄ…cy i cuchnÄ…cy oddech potwora. Z
bliska ostre zęby Hjalmgunnara wydawały się jeszcze bardziej
przerażające. Ośliniony jęzor przypominał ogromnego ślimaka bez
skorupy. Nozdrza drżały z wściekłości. Thorgal zasłonił oczy. Za
chwilę potwór wrzuci go do paszczy i pożre na surowo. Wolał na to
nie patrzeć.
*
Tjahzi widział, jak wielkolud podnosi Thorgala z ziemi, i na ten widok
serce podskoczyło mu do gardła. Hjalmgunnar i jego bracia byli
najstraszniejszym zagrożeniem dla krasnoludów. Wielkoludy żyły na
granicy ziem krasnoludów i gdy tylko któryś z nich chciał tę granicę
przekroczyć, potwory próbowały go pożreć. Oczywiście były ścieżki,
którymi można się było przemknąć i uniknąć spotkania z
wielkoludami, wymagało to jednak przejścia przez góry, wąwozy i
podziemne tunele, gdzie czyhały inne niebezpieczeństwa. Thorgal
uwięziony w łapskach wielkoluda bronił się, wrzeszcząc i wierzgając.
Tjahzi nie mógł stać bezczynnie. Dzięki temu chłopcu znalazł metal,
który nie istnieje, i również dzięki chłopcu wrócił na swoje ziemie.
Nie namyślając się długo, chwycił przypięty do pasa oskard i z całych
sił uderzył w ogromny paluch Hjalmgunnara.
Thorgal był przekonany, że jego kości jedna po drugiej zostaną
wkrótce zgruchotane przez szczęki wielkoluda, że utopi się w ślinie
potwora i poczuje na swoim ciele jego gąbczasty jęzor. Usłyszał
jednak cichy okrzyk zdziwionego atakiem Hjalmgunnara i po chwili
poczuł, że uścisk jego paluchów się rozluznia.
Chłopiec zaczął spadać.
- Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa!
Ziemia zbliżała się w oszałamiającym tempie. Lada chwila miał się z
nią zderzyć. Thorgal znów zamknął oczy...
Nagle przestał spadać, ale wcale nie grzmotnął o ziemię.
Otworzył oczy, nie wiedząc, czego się spodziewać.
To, co zobaczył, zaskoczyło go bardziej niż cokolwiek, co widział
przez ostatnie dwa dni. Siedział na miękkim grzbiecie skrzydlatego
kota, który unosił go w przestworza.
- Trzymaj się, mały człowieku - zamruczał kot, pomagając mu
umościć się na swoim grzbiecie.
Thorgal wczepił się w miękkie futro kota, który przy każdym
uderzeniu szerokich skrzydeł muskał nimi ramiona chłopca.
- A... a Tjahzi? - udało się wykrztusić Thorgalowi.
- Spójrz w dół - odpowiedział kot głębokim łagodnym głosem.
Thorgal popatrzył. Był już wysoko na niebie i widział, jak
Hjalmgunnar tupie i bezradnie wyciÄ…ga w ich stronÄ™ wszystkie cztery
łapy, nie mając żadnych szans, żeby zatrzymać swą zdobycz. Drugi
kot, o kremowej sierści, czarnym pyszczku i niebieskich oczach,
unosił się tuż obok Tjahziego. Krasnolud chwycił skrzydlatego kota za
ogon i wskoczył mu na grzbiet.
- Kim jesteście? - spytał Thorgal swojego wybawcę.
- Skrzydlatymi kotami Frigg - odpowiedziało zwierzę. -Nasza bogini
dowiedziała się o powrocie Tjahziego i wysłała nas na pomoc. Ona
nie chce, żeby lud krasnoludów zginął.
Frigg, żona Odyna we własnej osobie! Bogini czasu, która wie
wszystko o przeszłości i zna przyszłość! Thorgal otworzył szeroko
oczy ze zdumienia. Wiatr owiewał mu twarz i targał włosy. Czuł się
niepokonany. Tyle razy marzył o tym, żeby przeżyć przygody jak z
opowieści skalda Ulfa, a teraz... Kot, który ocalił Tjahziego, dołączył
do nich i leciał tuż obok. Krasnolud odwrócił się do Thorgala i
wrzasnÄ…Å‚:
- Wszystko w porządku, mały człowieku? Jesteś cały?
Uśmiechnięty od ucha do ucha Thorgal kiwnął głową. Tak, jest cały, a
na dodatek to najcudowniejsze i najbardziej niezwykłe chwile w jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates