Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nosił długą, podwiniętą teraz do pasa szatę. Płynnymi ruchami nabytymi w wyniku długiej
praktyki opuścił ją do kostek, naciągnął kaptur ukryty dotąd pod kołnierzem i nie był ju\
kupcem, lecz mnichem. Zatrzymał się w nale\ytej odległości przed śledzoną trójką. Spod
fałdów szaty wyjął modlitewną matę, rozło\ył ją szybko i rozpostarł przed drzwiami
niewielkiej świątyni poświęconej Veli, pomniejszemu bóstwu urodzaju. Ukląkł na macie,
zło\ył dłonie do modlitwy i uniósł wzrok, kierując się ku nocnemu niebu.
Usłyszał głosy, a następnie kroki. Nadchodziły jego ofiary.
Ujrzał ich kątem oka, tylko dwie kobiety& Gdzie się podział ten olbrzymi cudzoziemiec?
W tym momencie zimny metal dotknął gardła Mistrza Kamufla\u i mę\czyzna bez trudu
zorientował się, gdzie jest barbarzyńca.
 Dlaczego nas szpiegujesz?  spytał Conan.
 A a le\ mój synu, mylisz się&
Conan cisnął na ziemię ubranie, którego Mistrz Kamufla\u śpiesznie pozbył się w biegu.
Mę\czyzna przełknął ślinę.
 Cz czego ode mnie chcesz?
 Odpowiedz na moje pytanie!
 Zostałem wynajęty przez Najwy\szego Kapłanna Bezimiennego. Zledziłem tego, który
opuścił miasto ścigany klątwą pąjęczyc.
 W takim razie dlaczego obserwujesz nas?
 Przybyliście razem, ścigacie go, a więc istnieje jakiś związek. Najwy\szy Kapłan nie
lubi w swoim mieście \adnych tajemnic.
 Aha. I dobrze ci płaci za twój trud?
Kiedy mę\czyzna odezwał się, w jego głosie zabrzmiała duma:
 Tak, w tym, co robię, nie mam sobie równych w mieście. Nikt nie potrafi mi dorównać i
Strona 42
Perry Steve - Conan prowokator
nigdy nie zostałem zdemaskowany.
 A\ do teraz. Mam nadzieję, \e posiadasz przy sobie choć część wynagrodzenia, o
którym wspomniałeś.
 A to czemu?
 Aby pokazać, jak bardzo nas lubisz. I by nie wylądować w rynsztoku z podciętym
gardłem.  Conan jeszcze bardziej zagłębił ostrze miecza w szyi szpiega.
 W mojej sakiewce  rzucił mę\czyzna zdławionym szeptem. Elashi i Tuanne stanęły
przed Conanem i schwytanym przezeń szpiegiem.
 Przejrzyj mu sakiewkę  polecił Conan.
Elashi otworzyła skórzany mieszek.
 Na Mitrę! On ma złoto! Co najmniej tuzin monet!
Conan zwrócił się do szpiega.
 Rzeczywiście dobrze cię opłaca. Ile twoim zdaniem jest warte to, \e właśnie my jako
pierwsi zdołaliśmy cię zdemaskować?
 W w wszystko.
Olbrzymi Cymmerianin odsunął ostrze od gardła szpiega, uśmiechając się.
 Nie, nie zostawimy ciÄ™ bez miedziaka przy duszy. Ile potrzeba na zakup trzech koni i
prowiantu na miesiąc podró\y?
 Dziesięć sztuk złota.
 Odlicz dziesięć  rozkazał Conan Elashi.
 JesteÅ› hojny  mruknÄ…Å‚ szpieg.  Nie \ywiÄ™ do ciebie urazy. OdejdÄ™ i&
 Stój!  Conan oparł miecz o brzuch szpiega.  Nie chciałbym, abyś pognał do
Najwy\szego Kapłana, dopóki nie wydostaniemy się z miasta.
 Nawet o tym nie myślałem&
 I dlatego uwa\am, \e powinniśmy cię związać.
 To nie jest konieczne. MogÄ™ przysiÄ…c&
 Z doświadczenia wiem, \e mocny konopny sznur wią\e lepiej ni\ jakakolwiek
przysięga  odparł Conan.  Lub, w tym wypadku, pasy z odzienia, które porzuciłeś.
 To naprawdÄ™ nie jest konieczne&  zaczÄ…Å‚ szpieg.
Elashi nachyliła się i rzekła.
 Lepiej dać się związać, ni\ skończyć z poder\niętym gardłem, no nie? Mój przyjaciel
uwielbia patrzeć na bulgoczącą krew. Czasami ją nawet spija.
Szpieg rzucił trwo\liwe spojrzenie na Conana i szybko wyciągnął ręce, aby je spętano.
Niebawem cała trójka ruszyła ku składowi kupca, gdzie zaledwie dzień wcześniej Conan
sprzedał wilczą skórę.
 Jestem pewien, \e z przyjemnością zechce z nami pohandlować, nawet o tak póznej
porze.
 Zatem wyruszamy jeszcze dzisiejszej nocy?  spytała Elashi.
 Drogę widać dobrze, a jeśli Skeer porusza się w ciemnościach, to i mu mo\emy 
odparł Conan.
 Podró\ nocą nie jest taka zła  stwierdziła Tuanne.  Mo\na się przyzwyczaić.
Ruszyli w kierunku kupieckiego składu.
Mag wpatrywał się w swoje odbicie w zwierciadle, kiedy jeden z Bezokich bezszelestnie
pojawił się za jego plecami. Nekromanta odwrócił się.
 Zatem?
Niewidomi kapłani nie mówili, ale znali bogaty język gestów i znaków. Kapłan uniósł do
góry sześć palców, wskazał za siebie, po czym gwałtownie przeciągnął palcem po gardle.
Wiadomość nie mogła być prostsza.
 Nie \yją? Cała szóstka?
Kapłan pokiwał głową.
 Niech Set rzuci na nich klątwę! Jak to się stało?
Bezoki wzruszył ramionami.
Mag zamyślił się. Có\ mógł teraz uczynić? Było oczywiste, kapłani odnalezli Tuanne& i
przypłacili to \yciem. Ale mimo to musieli do niej dotrzeć. Byli blisko. Mógł wysłać więcej
kapłanów albo&
Mag odwrócił się i udał do Komnaty Czarów. Jeśli ciała zabitych kapłanów nie zostały
spalone lub porąbane na kawałki, mogły nadal być u\yteczne. Przywoła ich dusze z Szarych
Krain i ponownie o\ywił ciała. Ktokolwiek wysłał ich w objęcia śmierci, przekona się, \e z
\ywymi trupami nie pójdzie mu równie łatwo.
Strona 43
Perry Steve - Conan prowokator
Conan, Elashi i Tuanne siedzący ju\ w siodłach rączych rumaków dotarli do Południowej
Bramy Opkothardu. Na warcie stał ten sam mę\czyzna, który wcześniej był świadkiem
ucieczki Skeera. Wartownik poznał Conana i bez zwłoki nakazał odzwiernemu otworzyć
bramÄ™.
Mając przed sobą jeszcze pół nocy, cymmeriański młodzian, kobieta pustyni i piękna
nieumarła opuścili miasto pająków.
Opkothardyjska kostnica znajdowała się głęboko pod ziemią, by \ar słońca nie
przyśpieszył rozkładu jej klientów. Było tu chłodno i ciemno nawet w gorące południe, a
teraz, przed północą jedyny blask rzucały migocące olejowe lampki umieszczone na ścianach.
Powietrze było nieruchome, ale na ciemnych ścianach tańczyły cienie, zaś kłęby dymu snuły [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates