Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ale sam pan wie, jakie są kobiety. Flora to kochane stworzenie, może tylko nader
lekkomyślne i zbyt silnie do mnie przywiązane. Gdy dowiedziała się, że zamierzam wstąpić w
związek małżeński, pisywała do mnie tragiczne listy i, prawdę powiedziawszy, dlatego właśnie
zdecydowałem się na cichy ślub. Po prostu obawiałem się, by nie wywołała skandalu w
kościele. Zjawiła się pod drzwiami domu tuż po naszym powrocie z kościoła i wepchnęła się
do środka, wyrażając się
przy tym dość sugestywnie o mojej żonie, a nawet jej grożąc.
Przewidziałem coś podobnego i wydałem służbie odpowiednie instrukcje, toteż szybko
znalazła się na zewnątrz.
Wówczas uspokoiła się, rozumiejąc najwyrazniej, że nic dobrego nie wyniknie z awantury.
- Czy żona to słyszała?
- Dzięki Bogu nie.
- I potem widziano jÄ…, jak spaceruje z tÄ… kobietÄ…?
- Tak i dlatego pan Lestrade ze Scotland Yardu potraktował to tak poważnie. NIe jest
zresztą wykluczone, że Flora mogła wywabić dokądś moją żonę i zastawić na nią grozną
pułapkę.
- Cóż, to możliwe - przyznał z wahaniem Holmes.
- Pan w to nie wierzy?
- Powiedziałbym, że jest to mało prawdopodobne. A co pan o tym sądzi?
- Myślę, że Flora nie skrzywdziłaby nawet muchy.
- Mimo tego, że zazdrość dziwnie zmienia charaktery? Jaka jest pańska teoria na temat
tego, co się wydarzyło?
- Prawdę mówiąc, po to właśnie do pana przyszedłem.
Powiedziałem panu wszystko, co wiem. Skoro jednak pan o to pyta, to wydaje się zupełnie
możliwe, że podniecenie i świadomość tego, jak dalece polepszyła swoją pozycję społeczną,
mogły wywołać pewne zakłócenia w systemie nerwowym mojej żony.
- Mówiąc krótko: załamanie?
- Cóż, gdy się wezmie pod uwagę z czego nagle zrezygnowała... NIe mówię o sobie, ale
o pozycji, o którą tak wielu stara się bez sukcesu.
Nie mogę znalezć innego wytłumaczenia.
- Jest to godna rozważenia hipoteza - uśmiechnął się Holmes. - Myślę, lordzie St. Simon,
że mam już teraz prawie wszystkie potrzebne
informacje. Muszę jeszcze spytać, czy przy śniadaniu mógł pan widzieć, co dzieje się za
oknem?
- Widać było przeciwną stronę ulicy i park.
- Cóż, wobec tego nie sądzę, abym musiał zatrzymywać pana dłużej. Proszę oczekiwać
wiadomości ode mnie w najbliższym czasie.
- Oby był pan w stanie rozwiązać ten problem - oświadczył nasz klient wstając.
- Rozwiązałem go.
- Hm... słucham?
- Powiedziałem, że go rozwiązałem.
- Wobec tego gdzie jest moja żona?
- To jest właśnie ten szczegół, którego jeszcze muszę się dowiedzieć i dowiem się tak
szybko, jak tylko będę mógł.
- Obawiam się, że ta zagadka wymaga mądrzejszych głów niż pańska czy moja - nasz gość
potrząsnął ze smutkiem głową, po czym skłonił się uprzejmie i wyszedł.
- To nader wielkoduszne z jego strony, że zniżył się do porównania mojej głowy ze swoją -
roześmiał się Holmes. - Myślę, że zasłużyłem sobie na cygaro i whisky. Przyznaję, że opinia,
jaką wyrobiłem sobie o całej sprawie, zanim nasz gość się tu zjawił, jak dotąd sprawdziła się
w całej pełni.
- Mój drogi! - oburzyłem się.
- Mam notatki dotyczące paru podobnych spraw, choć żadna, przyznaję, nie była aż tak
oczywista. Moje pytania miały jedynie na celu zmianę przypuszczeń w pewność. Dowody
poszlakowe są częstokroć równie przekonywające jak naoczni świadkowie.
- Ależ ja słyszałem to samo co ty!
- Nie znasz natomiast podobnych przypadków, które ułatwiły mi niezmiernie całą
sprawę. Istnieje spore podobieństwo na przykład ze sprawą z Aberdeen i nader zbliżoną
z Monachium z czasów wojny francusko_pruskiej. To jedna z... o, oto i Lestrade!
Dobry wieczór. Szklankę znajdzie pan w szafce, a cygara są tu.
Detektyw odziany był w marynarkę piaskowego koloru i podobnej barwy krawat, co
nadawało mu tropikalny zgoła wygląd, w ręku zaś miał czarną torbę. Usiadł po krótkim
przywitaniu
i zapalił podane mu przez Holmesa cygaro.
- O co chodzi? - spytał mój przyjaciel. - Wygląda pan na rozczarowanego.
- I tak też się czuję. To przez tę przeklętą sprawę tego arystokratycznego małżeństwa.
W ogóle nie mogę się w niej połapać.
- Doprawdy? Zadziwia mnie pan.
- Czy kto kiedy słyszał o tak pokrętnej sprawie? Każdy ślad zdaje się przeciekać między
palcami. Cały dzień się nad nią męczyłem.
- Co, zdaje się, przemoczyło pana solidnie - dodał Holmes, dotykając rękawa jego piaskowej
marynarki.
- Owszem, przeszukiwaliśmy Serpentine.
- Po co, na miłość boską?
- Szukaliśmy ciała lady St. Simon.
Sherlock odchylił się w fotelu, tłumiąc chichot.
- A basen na Trafalgar Square też? - spytał, uspokoiwszy się nieco.
- Co? Co pan ma na myśli?
- To, że szanse, iż ją tam znajdziecie, są w obu przypadkach takie same.
Lestrade posłał mu niezbyt miłe spojrzenie.
- Przypuszczam, że pan już zna rozwiązanie - warknął.
- Przyznaję, że poznałem jedynie przebieg faktów, ale mam już wyrobioną opinię.
- Och, doprawdy? I sądzi pan, że Serpentine nie ma tu nic do rzeczy?
- Myślę, że jest to nader mało prawdopodobne.
- To może uprzejmie wyjaśni mi pan, jakim cudem znalezliśmy to w rzece? - spytał,
otwierając torbę i wyrzucając na podłogę suknię ślubną, parę białych pantofelków i wianek
wraz z welonem, wszystko przesiąknięte wodą. - Oto - dołożył obrączkę - jest mały orzech
do zgryzienia dla pana, panie Holmes.
- I wyciągnęliście to wszystko z Serpentine? - spytał Sherlock puszczając symetryczne
kółka dymu.
- Nie, znalazł je stróż pływające przy brzegu. Zostały zidentyfikowane jako jej rzeczy i
sądzę, że ciało powinno być gdzieś niedaleko.
- Według tych błyskotliwych zasad dedukcji ciało każdego człowieka powinno znajdować się
w pobliżu jego szafy. Można wiedzieć, co zamierza pan osiągnąć dzięki temu? - Holmes
wskazał na stertę Ml niewielki pugilares, wewnątrz którego znajduje się kartka - położył ją
przed sobÄ… na stole.
- Proszę posłuchać jej treści:
"Zobaczymy się, gdy wszystko będzie gotowe.
Fhm" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates