[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Nadział na rogi księżyca i ręką, Która by twoją maczugę dzwignęła, 115 Zabił herosa w sobie samym. Musi Zginąć ta wiedzma, która mnie sprzedała Rzymskiemu chłopcu, mnie swojego spisku Czyniąc ofiarą. Musi za to umrzeć. Hej, Eros, Eros! Wychodzi. Scena 13 Aleksandria. Pałac K l e o p a t r y Wchodzą K l e o p a t r a, C h a r m i a n, I r a s i M a r d i a n. KLEOPATRA Pomóżcie dwórki! Bardziej jest szalony Od Telamona, gdy nie dostał tarczy; I dzik tesalski nie był taki wściekły. CHARMIAN Musisz w grobowcu zamknąć się, a jego Zawiadomimy, że nie żyjesz. Nawet Ciało i dusza nie są tak dalekie Sobie po śmierci, jak człowiek i jego Stracona wielkość. KLEOPATRA Zatem do grobowca! Mardian, idz powiedz mu, że się zabiłam. Powiedz, że słowem mym ostatnim było: Mój Antoniuszu . Wyraz to ze smutkiem. Idz, Mardian, potem przynieś do grobowca Wiadomość o tym, jak zareagował. Wychodzą. Scena 14 Tamże. Wchodzą A n t o n i u s z z E r o s e m. ANTONIUSZ Erosie, jeszcze mnie widzisz? EROS Tak, panie. 116 ANTONIUSZ Czasem widzimy chmurę w kształcie smoka; Para przybiera czasem kształt niedzwiedzia Albo lwa, groznej cytadeli, góry Dziwnie widlastej, skalnego nawisu Lub błękitnego wybrzeża, z którego Drzewa składają ukłon światu, kpiąc z nas Piękną ułudą utkaną z powietrza. Lecz ty te znaki widziałeś. To czarnej Nocy mamidła, zmienna dekoracja. EROS Istotnie, panie. ANTONIUSZ To, co właśnie teraz Ma formę konia, chmura w okamgnieniu Rozmywa całkiem, aż do niepoznaki, Jak kroplę w wodzie. EROS Zaiste, mój panie. ANTONIUSZ Erosie miły, twój wódz jest czymś takim. Oto ja niby jestem Antoniuszem, Lecz nie potrafię dłużej swego kształtu Utrzymać, chłopcze. Zacząłem te wojny W sprawie Egiptu; zaś królowa, której Serce sądziłem do mnie należało, Bo wcześniej wzięła moje (przedtem za nim Szło milion innych, teraz już straconych), Ona, Erosie, rozdawała karty Grając z Cezarem, aby mnie do szczętu Ograć ze sławy na rzecz przeciwnika. Nie, nie płacz, czuły Erosie, mam jeszcze Siebie, by życie wziąć samemu sobie. Wchodzi M a r d i a n. Twa podła pani! Ona miecz złamała Mojego męstwa. MARDIAN O nie, Antoniuszu. Ona cię zawsze kochała i los swój Z twoim związała. 117 ANTONIUSZ Precz, wstrętny eunuchu, Milcz już. Zdradziła, a więc musi umrzeć. MARDIAN Raz tylko człowiek śmiercią może płacić, A jej rachunki są już wyrównane. To, co chcesz zrobić, ona własną ręką Już uczyniła. Ostatnie jej słowa Były: Antoniusz, kochany Antoniusz ! W połowie słowa jęk rozdzierający Przerwał to imię Antoniusz , a ono Ugrzęzło między sercem a ustami. Oddając życie, również twoje imię Na zawsze w sobie pogrzebała. ANTONIUSZ Ona Nie żyje? MARDIAN Zmarła. ANTONIUSZ Zdejmij ze mnie zbroję, Erosie. Sprawy dnia długiego mamy Za sobą. Teraz możemy popłakać. (do M a r d i a n a) To, że stąd cało odchodzisz, z nawiązką Trud twój opłaci. Idz, wynoś się, precz stąd! M a r d i a n wychodzi. Tarcza Ajaksa, obita siedmioma Warstwami skóry, nie zdoła powstrzymać Uderzeń mego serca. Jego klatka Niech się rozpadnie! Rozbij ją, me serce, Choć raz silniejsze od swego więzienia. Szybciej, Erosie! Precz, poharatana Zbrojo; służyłaś dobrze. Już żołnierzem Nie będę więcej (do E r o s a) Odejdz stąd na chwilę. E r o s wychodzi. Dogonię ciebie, Kleopatro łzami Wybłagam twoje przebaczenie; teraz %7łycie me stało się torturą, przeto Skończyć z nim muszę. Gaśnie już pochodnia, Więc spocząć mogę, nie błądząc już więcej. Jałowy wszelki trud, sam siebie niszczy; Schwytany w sidła losu nic nie zdziałam, 118 Bo szamotanie ściska mocniej pętlę. Kończ zatem. Wszystko stracone. Hej, Eros! Idę do ciebie, królowo. Hej, Eros! Zaczekaj na mnie. Tam, gdzie dusze w kwiatach Odpoczywają, chodzić ręka w rękę Będziemy, inne duchy zadziwiając Swą niezwykłością, ich wzrok przyciągając. Stracą swą świtę Eneasz z Dydoną, Nam wszystkie duchy będą towarzyszyć. Hej, Eros, Eros! Wchodzi E r o s. EROS Czego pragniesz, panie? ANTONIUSZ Od chwili, kiedy zmarła Kleopatra, Tak swój splamiłem honor, że bogowie Z odrazą patrzą na mą podłość straszną. Ja, który mieczem świat poćwiartowałem, Który na karku zielonym Neptuna Z pokładu statków zdobywałem miasta, Pogardzam sobą, gdyż brak mi odwagi Kobiety. Duch mój też jest mniej szlachetny, Gdyż śmiercią swoją rzekła Cezarowi: Ja sama siebie pokonałam ! Jesteś Zaprzysiężony, Erosie, a zatem Kiedy nadejdzie chwila ostateczna A właśnie taka jest teraz gdy widzę, Jak za mną kroczą tylko hańba, zgroza, Rozkaz ci daję, byś me życie zabrał. Zrób to. Czas nadszedł. Mnie krzywdy nie czynisz, Lecz Cezarowi wydzierasz zwycięstwo. Niech twe policzki zabarwi odwaga. EROS Niech mnie bogowie od tego wstrzymają! Ja mam to zrobić, czego nie zdziałały Parcjańskie strzały, chybiające celu? ANTONIUSZ Czy chciałbyś z okna rzymskiego oglądać Swojego pana z rękami w kajdanach, Zginającego kark, poniżonego Hańbą wyrytą na twarzy, którego Cezar zwycięski wlecze za rydwanem I upodlenia stygmatem piętnuje? EROS Nie chciałbym tego zobaczyć.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|