[ Pobierz całość w formacie PDF ]
jak ktoś znajomy. Nie mógł dociec, kim była. Starucha nic się nie zmieniła. Sądzę, że nadal żywi do ciebie i twoich kuzynów urazę za wasz wybryk czwartego lipca wyjaśniła blondynka, sprawdzając kątem oka, czy pani Russell oddaliła się na bezpieczną odległość. Cooper roześmiał się na samo wspomnienie. On, Jake, Sam i Mac postanowili uczcić Zwięto Niepodległości, Zebrali wszystkie swoje oszczędności i kupili nielegalnie race. Bynajmniej jednak nie planowali wystrzelenia jednej z nich w stodołę Russellów i spalenia jej. A potem Jeremiah zapędził nas na całe trzy tygodnie do odbudowywania. I tak uszło wam prawie na sucho. Ja miałam szlaban na miesiąc. Cooper przymrużył oczy i przez dłuższą chwilę wpatrywał się uważnie w kobietę. Cofnął się o piętnaście lat i zobaczył ją taką, jaka była wtedy. Wysoka, szczupła, z ogromnymi błękitnymi oczami. Zawsze przyklejona do Maca. Donna Barrett? Cześć, Cooper, miło cię widzieć. Chwycił ją w ramiona i mocno objął. Kiedy z bukietu róż zaczęła kapać woda na jej ramię, wypuścił ją z uścisku. Przepraszam zmartwił się. Nic nie szkodzi. Słyszałam, że wróciliście z Samem do domu. Tak, ale tylko na lato. Przyjedzie też Jake. Znów wszyscy razem. W jej głosie pojawiła się nuta smutku. Opuściła wzrok, wpatrując się w zawartość przewieszonego przez ramię koszyka. Prawie wszyscy powiedział, wiedząc, że myśli Donny są przy Macu. Tamtego ostatniego lata byli nierozłączni. Stała się nieoficjalnym członkiem ich paczki. Nie dlatego, że wszyscy ją lubili, ale gdyby jej nie zaakceptowali, straciliby Maca. Dzień, w którym zginął Mac, był jednym z Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com) nielicznych, kiedy jej przy nim nie było. Gdyby im wtedy towarzyszyła, może wszystko skończyłoby się inaczej? Nie czekaliby tak długo na brzegu, tylko wcześniej po niego wskoczyli? Być może... Zapadła ciężka cisza. Oboje wrócili na moment do przeszłości, stając znów twarzą w twarz z bólem i żalem. Słyszałem, że zaraz po wypadku wyprowadziłaś się z Coleville przerwał w końcu milczenie Cooper. No pięknie. Zamiast zmienić temat, znów wracam do tamtego wydarzenia, pomyślał zmieszany. Tak, przeprowadziłam się do ciotki do Kolorado. Skończyłam tam szkołę i teraz... Wzruszyła ramionami i odgarnęła opadające na twarz włosy. Przyszedł czas, żeby wrócić do domu. Wskazała dłonią na okapujące wodą róże. Gorąca randka? Pisarz zaśmiał się nerwowo. Chcę kupić kwiaty... przyjaciółce wybąkał. Przyjaciółka? Dziwne określenie, zastanowił się. Kochanka? Czy jedna wspólna noc mogła uczynić z nich kochanków? Jeśli wierzyć słowom Kary, na pewno nie. Ona już postanowiła wyrzucić ten epizod z pamięci. Spodobają jej się. Tak sądzisz? spytał, wpatrując się w bukiet, jakby oczekiwał, że zmieni kolor. Czy wszystkie kobiety lubią róże? Raczej bym nie generalizowała odparła, marszcząc brwi. Tak, wiem, chodziło mi o to, że... do licha! Nie miał pojęcia, co chciał powiedzieć. Nigdy wcześniej nie był tak zagubiony. Zawsze potrafił postępować z kobietami. Ale Kara to co innego. Zajmowała ważne miejsce w jego życiu. Była wyjątkowa. Jasne, była tak niezwykła, że nawet nie wiedział, czy lubi róże. Ten problem da się łatwo rozwiązać. Otworzył drzwi lodówki i wyciągnął jeden po drugim wszystkie bukiety, dochodząc do wniosku, że w ten sposób na pewno wśród nich znajdą się jej ulubione kwiaty. Zamierzasz się oświadczyć? spytała Donna, śmiejąc się. Nie odrzekł, odrzucając ten pomysł jako niedorzeczny. Nie planował zdobywać niczyjego serca. Nie o to chodziło. Chciał być po prostu miły dla kogoś, kogo... lubił. Zależało mu również na poprawieniu jej samopoczucia. Po prostu kupuję dużo kwiatów zapewnił zdecydowanym tonem. Z ulicy dobiegło ich głośne, natarczywe trąbienie klaksonu. Donna rzuciła szybkie, nerwowe spojrzenie przez okno. Miło było cię spotkać, ale muszę lecieć. Wszystko w porządku? zaniepokoił się Cooper. Tak. Podeszła szybkim krokiem do kasy. Mam nadzieję, że twojej przyjaciółce spodobają się kwiaty. Ja również. W zamyśleniu obserwował, jak wychodzi ze sklepu i biegnie do czekającego na nią trucka. Za kierownicą widać było jakąś postać, jednak odbijające się w szybie promienie Create PDF files without this message by purchasing novaPDF printer (http://www.novapdf.com) słońca uniemożliwiły Cooperowi dokładniejsze przyjrzenie się kierowcy. Kręcąc z niezadowoleniem głową, postanowił zapomnieć o Donnie Barrett. Niezależnie od tego, jak ułożyła sobie życie, życzył jej szczęścia. A tymczasem miał w domu chorą kobietę, która nie powinna na niego czekać. Sześć bukietów? zdziwiła się Kara, kiedy Cooper wniósł do sypialni ostatni, składający się z fioletowych irysów, i ustawił go na toaletce. Wzruszył ramionami i wbił ręce w kieszenie czarnych spodni. Nie wiedziałem... W ostatniej chwili zreflektował się i dodał: Wszystkie były ładne. Kara uśmiechnęła się, choć w głębi duszy poczuła rozczarowanie. Po pięciu latach znajomości, codziennej współpracy, nic o niej nie wiedział. Nie miałeś pojęcia, jakie kwiaty lubię? Cooper wzruszył ramionami i przeczesał nerwowo dłonią włosy. To prawda wyznał. Ale byłem pewien, że w ogóle lubisz mruknął niechętnie. Mhm... Na szczęście mdłości ustały i już jej się nie przewracało w żołądku. Jeszcze dzień wcześniej pomieszane zapachy świeżych kwiatów wygoniłyby ją do łazienki. Teraz tylko przyprawiły o ból głowy. Lonergan napuszył się z dumy i Kara nie miała serca psuć mu dobrego nastroju. To bardzo miłe, że pomyślałeś o mnie odparła w końcu, odpychając od siebie marzenia i starając się ujrzeć go takim, jaki był w rzeczywistości. W gruncie rzeczy nie miało znaczenia, że nie wiedział, jakie kwiaty lubi. Liczyły się dobre chęci. Dziękuję dodała. Posłał jej promienny uśmiech, po czym podniósł z podłogi siatkę, którą porzucił w drzwiach sypialni. Mam jeszcze coś oświadczył triumfalnie. Kupując je, patrzyłem prosto w oczy tej starej babie, to znaczy pani Russell. O czym ty mówisz? zmieszała się, po czym widząc, jak wyjmuje kolorowe
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|