|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Å›piewać pochwalne hymny na cześć Daimana. Nagle ich uszu dobiegÅ‚ mrożący krew w żyÅ‚ach wrzask; dochodziÅ‚ z prawej strony. Rusher zlustrowaÅ‚ uważnie waÅ‚y, ale niczego nie zauważyÅ‚. Gdy okrzyk umilkÅ‚, brygadier owinÄ…Å‚ siÄ™ szczelniej prochowcem. - Co za zwariowane miejsce... - westchnÄ…Å‚. - A jego wÅ‚aÅ›ciciel najbardziej zwariowany ze wszystkich - szepnÄ…Å‚ Mak, teatralnie zasÅ‚aniajÄ…c usta dÅ‚oniÄ…. - Ten caÅ‚y interes mi śś... Å›mierdzi. - No, nie wiem - westchnÄ…Å‚ Rusher, podnoszÄ…c koÅ‚nierz. - BÄ™dziemy musieli stawić czoÅ‚o Odionowi. A jego hoÅ‚dujÄ…cy Å›mierci wyznawcy majÄ… zostać wysadzeni w powietrze. To mi wyglÄ…da na szybkÄ… robotÄ™. Era Daimanos" byÅ‚ okrÄ™tem flagowym Daimana wÅ‚aÅ›ciwie tylko z nazwy. Kerra widywaÅ‚a wiÄ™ksze i potężniejsze statki we flocie mÅ‚odego Lorda, tymczasem Era" byÅ‚a raczej czymÅ› w rodzaju skrzyżowania okrÄ™tu z jachtem. Ale to wÅ‚aÅ›nie na jej pokÅ‚adzie podróżowaÅ‚ Daiman i ten niefortunny zbieg okolicznoÅ›ci zapewniaÅ‚ jej zaszczytne miano okrÄ™tu flagowego. Kerra byÅ‚a zaskoczona, jak Å‚atwo udaÅ‚o jej siÄ™ dostać na pokÅ‚ad statku przed przybyciem Å›wity Daimana. DajÄ…c sobie spokój z kluczeniem po labiryntach paÅ‚acu, znalazÅ‚a sposób, by wspiąć siÄ™ na dach. StÄ…d miaÅ‚a już tylko kawaÅ‚ek do przebycia w skafandrze maskujÄ…cym. Zanim zjawiÅ‚a siÄ™ pierwsza grupa tragarzy z ekwipunkiem Daimana, siedziaÅ‚a już bezpiecznie w kryjówce na terenie przedziaÅ‚u serwisowego pod okratowaniem pokÅ‚adu. Tunel serwisowy byÅ‚ dość ciasny, ale znalazÅ‚a kilka odchodzÄ…cych od niego odnóg, prowadzÄ…cych do innych części statku. Z ulgÄ… siÄ™ zorientowaÅ‚a, że jedna z nich prowadzi do nieużywanego kambuza, co oznaczaÅ‚o, że bÄ™dzie mogÅ‚a spokojnie wszystko przygotować i wybrać najlepszÄ… chwilÄ™ na atak. W tunelu nie bÄ™dzie też musiaÅ‚a nosić caÅ‚y czas skafandra maskujÄ…cego. MiaÅ‚a nadziejÄ™, że Daiman nie przewozi ze sobÄ… na pokÅ‚adzie zbyt wielu adeptów wyczulonych na uczucie nienawiÅ›ci, bo z każdÄ… minutÄ… nienawidziÅ‚a przeklÄ™tego wdzianka coraz bardziej. Zatrzymawszy siÄ™ w pobliżu kratownicy głównego pokÅ‚adu, aktywowaÅ‚a czujniki audio kombinezonu. SÅ‚yszaÅ‚a teraz gÅ‚osy Daimana i jego woostoidzkiej asystentki, którzy szli gdzieÅ› w asyÅ›cie strażników. - .. .jak mój pan zapewne raczy doskonale wiedzieć - mówiÅ‚a Woostoidka - bothaÅ„ski szpieg zniknÄ…Å‚. Gamorreanie zostawili go, tak jak im rozkazano, ale kiedy wrócili, już go nie byÅ‚o. Strona 38 John Jackson Miller - bÅ‚Ä™dny rycerz.txt - Twój pan wie o tym - mruknÄ…Å‚ pod nosem Daiman. - WiedziaÅ‚em, że znajdzie sposób, żeby wydostać siÄ™ z paÅ‚acu, kiedy go zostawimy. Sprytna maÅ‚a bestia. InteresujÄ…ce. Ukryta pod podÅ‚ogÄ… Kerra zesznurowaÅ‚a usta. Tak jak myÅ›laÅ‚a, Gamorreanie poluzowali wiÄ™zy, którymi Bothanin byÅ‚ przywiÄ…zany do ramy, zanim go zostawili... Ale to siÄ™ nie trzymaÅ‚o kupy! Na dzwiÄ™k odpalanych silników wytężyÅ‚a sÅ‚uch, żeby usÅ‚yszeć ostatnie sÅ‚owa Daimana, zanim ryk caÅ‚kiem je zagÅ‚uszy: - Wszystko idzie zgodnie z moim planem. SpojrzaÅ‚a na Å‚adunki wybuchowe ukryte w jej sakwie i uÅ›miechnęła siÄ™ drapieżnie. Zaczekaj, Mroczny Lordzie, zobaczymy, czy zaplanowaÅ‚eÅ› sobie wyjÅ›cie caÅ‚o z tego, co dla ciebie przygotowaÅ‚am! - pomyÅ›laÅ‚a. ROZDZIAA 7 Stratowana ziemia byÅ‚a najeżona wieżyczkami z sarrassiaÅ„skiego żelaza, skierowanymi ukoÅ›nie w dół. StojÄ…cy w bocianim gniezdzie na kadÅ‚ubie GorliwoÅ›ci" Rusher patrzyÅ‚ z dumÄ… na rozciÄ…gajÄ…cy siÄ™ w dole widok, zastanawiajÄ…c siÄ™, czy tak wÅ‚aÅ›nie czujÄ… siÄ™ oglÄ…dajÄ…cy swoje dzieÅ‚o ogrodnicy. Z tÄ… niewielkÄ… różnicÄ… że on, zamiast pielÄ™gnować życie, zbieraÅ‚ żniwo Å›mierci. Tak czy inaczej, pasowaÅ‚o to do przestrzeni Sithów caÅ‚kiem niezle. Kilka godzin wczeÅ›niej ciÄ…gnęły siÄ™ tu jak okiem siÄ™gnąć rdzawe pasma gór, niezamieszkane przez istoty organiczne. Teraz wschodniÄ… graÅ„ doliny znaczyÅ‚y rzÄ™dy dziaÅ‚ek, ustawione wewnÄ…trz pola stalagmitów przez jego uwijajÄ…cÄ… siÄ™ jak w ukropie zaÅ‚ogÄ™. Rusher przyjÄ…Å‚ makrolornetkÄ™ od jednego ze swoich ludzi i spojrzaÅ‚ znów na zbocze. Na północy rozstawiono dÅ‚ugie nosauriaÅ„skie dziaÅ‚ka, ósemki typu Brock. Nieco niżej Mak ustawiaÅ‚ swoje droidy w równym szyku - co nie byÅ‚o Å‚atwe, zważywszy na liczne polodowcowe szczeliny w podÅ‚ożu. Rusher rzadko dziaÅ‚aÅ‚ w tak niesprzyjajÄ…cym terenie. Dolina byÅ‚a dawnym kraterem o Å›rednicy kilku kilometrów; obstawiane przez nich zbocze stanowiÅ‚o część wschodniej grani, noszÄ…cej Å›lady co najmniej kilku wstrzÄ…sów tektonicznych i uderzeÅ„ meteorów. Dziwne odÅ‚amki skaÅ‚ sterczaÅ‚y z krawÄ™dzi, przez co niezwykle trudno byÅ‚o znalezć dobre miejsce do posadzenia GorliwoÅ›ci". Rusher domyÅ›laÅ‚ siÄ™, że te twory byÅ‚y efektem dziaÅ‚ania kwaÅ›nych deszczy, wywoÅ‚anych przez te same wulkany, których wyziewy spowijaÅ‚y glob Gazzari. WyglÄ…daÅ‚o na to, że pogoda wystÄ™puje tu tylko w dwóch wariantach: deszczu albo opadów popioÅ‚u. ObserwujÄ…c poczerniaÅ‚e pÅ‚atki wirujÄ…ce na wietrze, brygadier cieszyÅ‚ siÄ™, że trafili na ten drugi wariant. Nie miaÅ‚ specjalnej ochoty moknąć na deszczu zdolnym wyszczerbić krater. W dole widziaÅ‚ skutki dziaÅ‚ania obydwu typów pogody. Dno krateru byÅ‚o pokryte lepkÄ… maziÄ… ciÄ…gnÄ…cÄ… siÄ™ lÅ›niÄ…cÄ… powierzchniÄ… aż do przeciwlegÅ‚ej grani. Daiman posadziÅ‚ swój statek na północnej Å›cianie krateru; w tej chwili jego elitarni żoÅ‚nierze wnosili na Å›cianie niecki tymczasowe konstrukcje. Cóż, w każdym razie próbowali wznosić. Szlam byÅ‚ gÅ‚Ä™boki po kostki. Rusher widziaÅ‚, jak Daimanici siÄ™ w nim taplajÄ… jak muchy w smole, jednak sam pomysÅ‚ $ byÅ‚, jego zdaniem, niegÅ‚upi. StawiajÄ…c faÅ‚szywe namioty i sztuczne magazyny, Daiman wprowadzaÅ‚ w bÅ‚Ä…d każdego, kto zamierzaÅ‚ tu wylÄ…dować, utwierdzajÄ…c go w przekonaniu, że teren siÄ™ do tego nadawaÅ‚. A czas stracony przez ludzi Odiona na wygrzebywanie siÄ™ z bÅ‚ocka da jego oddziaÅ‚om przewagÄ™ nad wrogiem. Planeta sprawiaÅ‚a wrażenie, jakby zostaÅ‚a stworzona specjalnie z myÅ›lÄ… o zastawianiu na niej puÅ‚apek. OczywiÅ›cie, Daiman powiedziaÅ‚by zapewne, że to on stworzyÅ‚ jÄ… w tym celu, pomyÅ›laÅ‚ Rusher, rozcierajÄ…c kark. SpojrzaÅ‚ znów w stronÄ™ swoich ludzi. TraktowaÅ‚ rozmieszczenie siÅ‚ jako studium naukowe, ale na oko caÅ‚y proces miaÅ‚ pozory jakiegoÅ› dziwnego taÅ„ca. Posadzili Gorliwość" na placu miÄ™dzy kamiennymi iglicami o wysokoÅ›ci kilku metrów - wystarczajÄ…cej, żeby zasÅ‚onić przed niepowoÅ‚anym wzrokiem rozÅ‚adunek sprzÄ™tu, a WylÄ…dowawszy na pÅ‚askim terenie, który umożliwiaÅ‚ Å‚atwiejszÄ… § pracÄ™, aktywowali cenne podnoÅ›niki hydrauliczne, aby pochylić dziób przedziaÅ‚u pasażerskiego w dół. DziÄ™ki temu Rusher miaÅ‚ lepszy widok na dolinÄ™ z umieszczonego na szczycie statku centrum dowodzenia. Póki wróg nie dotarÅ‚ jeszcze do granic ukÅ‚adu, praca trwaÅ‚a w najlepsze. Trapy GorliwoÅ›ci" zostaÅ‚y opuszczone; kiedy utworzyÅ‚y siÄ™ dwie grupy transportowe, ze Å›rodka wynurzyÅ‚o siÄ™ jednoczeÅ›nie osiem dywizjonów. Najpierw na zewnÄ…trz pojawiÅ‚y siÄ™ oddziaÅ‚y uzbrojonych w karabiny żoÅ‚nierzy. Za nimi wylecieli na swoich skuterach repulsorowych zwiadowcy, by zbadać teren i sprawdzić go w poszukiwaniu min. Po nich wynurzyli siÄ™ majorowie (Rusher zawsze lubiÅ‚ stary, republikaÅ„ski system rang) z ich centralkami, prowadzÄ…cy bezustanne rozmowy na temat stref rozmieszczenia z obserwatorami na kadÅ‚ubie GorliwoÅ›ci". Jako ostatnie wyjechaÅ‚y z Å‚adowni potężne maszyny, majestatycznie toczÄ…c siÄ™ na ciężkich podwoziach, by przetransportować dÅ‚ugie lufy na zewnÄ…trz statku. Strona 39 John Jackson Miller - bÅ‚Ä™dny rycerz.txt W brygadzie Rushera nie byÅ‚o zespoÅ‚u montażowego ani nawet strzelców, skoro już o tym mowa. Pod wzglÄ™dem specjalizacji Rusher byÅ‚ bardzo zasadniczy. Każdy
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|