Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- No i tu cię ma, chłopcze! - zaśmiał się John.
Matt ciężko westchnął. Rzeczywiście nie mógł odmówić jej
racji. No cóż, jeśli raz umówi się z jakąś nieznajomą, to korona
mu z głowy nie spadnie. A skoro Jessica poczuje się przez to
szczęśliwa...
- No dobrze - poddał się. - Ale tylko...
- Tatusiu! - rzuciła mu się na szyję. - Jesteś kochany!
Przygarnął ją do sobie i mocno przytulił. Jak miło widzieć
jej radosnÄ… buziÄ™.
- To kim jest ten Kopciuszek, w którym mam się zakochać?
Jessica odchyliła się, popatrzyła na niego błyszczącymi
oczami.
- Nie domyśliłeś się? - zdumiała się. - To pani Laura, mama
Zacha.
W pierwszej chwili myślał, że śni. Nie mógł się pozbierać.
Czy to znaczy, że aż tak pomylił się w ocenie pani Gilliam? Jak
to możliwe, że odpowiedziała na ogłoszenie. A przez cały czas
była taka zdystansowana, udawała taką wyważoną!
Gdy tylko został sam, wykręcił jej numer. Nie zamierzał silić
się na subtelność. Ale gdy w słuchawce rozległ się jej miękki
głos, zmienił zdanie. Aagodne, nabrzmiałe nadzieją  halo" wy-
trąciło go z równowagi. Zupełnie jakby przez cały dzień czekała
właśnie na ten telefon. To wcale nie chodzi o mnie, przemknęło
S
R
mu przez myśl. Telefon jest jej narzędziem pracy, nic dziwnego,
że jest nastawiona na odbiorcę. Nie dam się nabrać, postanowił.
- Laura? Tu Matt.
Zapadła długa cisza. Wyczuł, że Laura stała się czujna. Chyba
ją zaskoczył. Wreszcie się odezwała.
- Cześć. Nie spodziewałam się, że tak szybko zadzwonisz.
- Ale liczyłaś, że to zrobię.
- Tak.
- No to, co teraz zrobimy w sprawie tego Królewicza?
- A masz już choćby jakieś wyobrażenie?
- Na pewno nie chcę łamać Jessice serca.
- Ja też nie chcę zawieść mojego syna.
- A co Zach ma z tym wspólnego? - zapytał, marszcząc
brwi.
Znowu zaległa długa cisza.
- Nie przeczytałeś listu - odezwała się wreszcie Laura.
- Nie. Ale zdumiało mnie, że go napisałaś, zwłaszcza po...
- Nie napisałam żadnego listu! - oświadczyła gwałtownie,
a zdyszany oddech świadczył, jak bardzo jest zdenerwowana.
- W takim razie, skÄ…d on siÄ™ wziÄ…Å‚?
- Zach odpowiedział na ogłoszenie. Z pomocą Jessiki. -
Wzburzenie nie pozwalało jej mówić. - Najwyrazniej rozpacz-
liwie pragnie mieć ojca, tak jak Jessica matkę.
- Przepraszam - wycofał się szybko, wyrzucając sobie
w duchu, że osądził ją tak niesprawiedliwie.
Dobrze wiedział, jak teraz musi się czuć. Z pewnością zadrę-
cza się pytaniem, w którym momencie popełniła błąd. I dlacze-
go nie wystarcza synowi, czy nie jest dobrą matką? I jak znalezć
wyjście z tej sytuacji?
- No cóż... - Po głosie poznał, że trochę się pozbierała.
- Jest jak jest, niczego nie zmieniÄ™. Pytanie teraz, co dalej?
- Też się nad tym zastanawiałem - przyznał. - Słuchaj, jed-
na czy dwie randki to jeszcze nie koniec świata, chyba da się to
przeżyć?
S
R
Jej odpowiedz mu nie pochlebiała.
-Chyba... tak.
- W takim razie może zrobimy to dla naszych dzieci? To
wymaga jedynie trochÄ™ czasu.
- Może masz rację.
- To na co miałabyś ochotę? A gdybyśmy wybrali się jutro
wszyscy razem na kolacjÄ™?
- Mam lepszy pomysł. Może... - Urwała, jakby te plany
budziły w niej niepohamowaną niechęć.
- Lauro, nie rób z tego większego problemu niż naprawdę
jest. Nie chodzi o skomplikowanÄ… operacjÄ™, ale o jednÄ… zwy-
czajnÄ… randkÄ™.
- Mów nadal w tym stylu, a w ogóle do niczego nie dojdzie!
- Przepraszam. Miałem ciężki dzień.
- Nie ty jeden. No dobrze, miejmy to jak najszybciej za sobÄ….
Może przyjdziesz z Jessiką do nas jutro na kolację? Na szóstą.
- Na szóstą? O tej porze jeszcze pracuję.
- Dzieci nie powinny tak długo czekać na kolację tylko
dlatego, że tobie tak wygodnie.
- No dobrze, wygrałaś - mruknął. - Ale czemu u cie-
bie? - zapytał podejrzliwie. Jasne, lepiej się czuje na swoim
gruncie.
- Bo nie mam ochoty narażać się na plotki. Wystarczy, że
pokażę się z tobą publicznie, a całe miasto będzie huczało - wy-
jaśniła spokojnie, nie siląc się na owijanie w bawełnę. Jeśli
poczuje się dotknięty, to trudno.
- W takim razie OK. Jutro u ciebie, o szóstej. Przyjdziemy.
- Dobrze - odparła i odłożyła słuchawkę.
Matt przez chwilę nie odrywał wzroku od telefonu. Wreszcie
wziął się w garść. Przynajmniej będzie jeden pożytek z tej całej
afery: jutro zjedzą domowy posiłek.
Matt i Jessica stawili się punktualnie o szóstej. Dzieci pro-
mieniały. Matt czuł się nieswojo i z trudem ukrywał niepokój.
S
R
Ja pewnie też słabo się maskuję, domyśliła się w duchu Laura,
widzÄ…c jego minÄ™.
- Proszę, wejdzcie - oficjalnym tonem zaprosiła ich do
środka.
- Dziękuję - równie oficjalnie podziękował Matt.
- To kiedy wezmiecie ślub? - niecierpliwie zapytał Zach,
łapiąc Matta za rękę.
Matt i Laura popatrzyli na siebie spłoszeni. Szczęście, że
Jessica wybawiła ich z niezręcznej sytuacji.
- Nie wypada zadawać takich pytań - pouczyła malca. - [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates