|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dotyczy nie tylko Kit, lecz także ciebie. - Naprawdę? - Tak - potwierdziła. - To ci się może wydać dziwne, ale tak jest. - No dobrze - ustąpił. Z niepewną miną usiadł na krześle po drugiej stronie pokoju, naprzeciwko kobiet. 145 RS - Doskonale. - Catherine się wyprostowała, na jej twarzy ponownie pojawiło się opanowanie. - Marcus, z pewnością zastanawiałeś się, dlaczego od lat zaprzepaszczam niektóre transakcje handlowe, dokonywane najpierw przez twojego ojca, potem przez ciebie. - Ta sytuacja ciągnie się dłużej niż pół roku? - Kit odetchnęła głęboko. - Wcześniej Marcus mógł nie być tego świadomy. Jego ojciec oraz stryj Simon wspólnie kierowali firmą do śmierci Simona, dziesięć lat temu. - Skierowała wzrok na Marcusa. - Potem zostałeś tylko ty i twój ojciec, a od jego przejścia na emeryturę, czyli od ponad roku, samodzielnie rządzisz przedsiębiorstwem. - Wszystko się zgadza - potwierdził Marcus ostrożnie. - Czterdzieści lat temu kochałam się w twoim stryju Simonie - wyznała Catherine głucho. Marcus osłupiał. - Przecież czterdzieści lat temu stryj Simon był mężem cioci Stelli i miał małą córkę. - To prawda - potwierdziła starsza pani obojętnym głosem. - A ja byłam młodą wdową, miałam na głowie własną córkę i kulejący biznes po mężu. Tak czy owak, zakochaliśmy się w sobie. Okazało się jednak, że Simon postanowił zostać z żoną i dzieckiem. - I odtąd mści się pani na rodzinie Marcusa - dopowiedziała Kit z niedowierzaniem. - Można tak to ująć. Moja miłość do Simona nie wystarczyła, by go zatrzymać. Firma Maitland Enterprises już wówczas świetnie 146 RS prosperowała. Simon był pewien, że jeśli zostawi żonę i dziecko, wówczas James, twój ojciec, Marcusie, usunie go z przedsiębiorstwa i wykluczy z rodziny. - Czterdzieści lat temu zapewne tak właśnie by postąpił. - Marcus pokiwał głową. - Właśnie. Kiedy Simon mnie rzucił, zaangażowałam cały czas i energię w wychowanie dziecka i rozwój firmy. Udało się, biznes rozkwitł. Kiedy Heather skończyła dziewiętnaście lat, oświadczyła, że jest do szaleństwa zakochana w mężczyznie, który mógłby być jej ojcem. - I który również ją kochał na zabój - dodał Marcus cicho. - Owszem. - Catherine przesunęła dłonią po czole. - Tom McGuire nie miał grosza przy duszy, był artystą w średnim wieku, ale pokochali się tak, że nic nie mogło ich powstrzymać. - Ich uczucie ani trochę nie osłabło - szepnęła Kit i przełknęła ślinę, aby powstrzymać łzy. - Wiem. - Catherine lekko, na krótką chwilę położyła rękę na dłoni wnuczki. - A ja jestem starą, głupią kobietą, co wyraznie dałaś mi do zrozumienia we wtorek. Kit poruszyła się zmieszana. - Jeszcze nikt nigdy nie rozmawiał ze mną tak jak ty - ciągnęła Catherine. - Szkoda, może wówczas naprawiłabym własne błędy. Na dwadzieścia osiem lat zrezygnowałam z córki, a także z wnuczki. Kit, we wtorek powiedziałam, że wnuczka nie jest mi do niczego potrzebna, ale się myliłam. Bardzo się myliłam. 147 RS Kit podniosła wzrok. W oczach starszej kobiety dostrzegła niemą prośbę o wybaczenie. W następnej sekundzie padły sobie w ramiona. - Drogie panie - odezwał się Marcus chwilę pózniej. - Pora na wizytę u Heather. - Wskazał wzrokiem Toma, który stał na progu i czekał, aż wszyscy zebrani podążą za nim do pokoju chorej. Kit nie była na tyle naiwna, aby wierzyć, że mama i babcia pogodziły się i wszystko pójdzie w niepamięć. Nikt jednak nie wątpił, że tego dnia uczyniły dużo, aby się lepiej rozumieć. - Chciałbym wszystkich przeprosić - powiedział Marcus z nieobecnym wyrazem twarzy i wstał. - Musisz już iść? - zaniepokoiła się Kit. - Niestety. - Odwrócił się, ale po chwili wahania ponownie spojrzał na nią. - Zawiadomisz mnie? - Oczywiście - zgodziła się. %7łałowała, że nie potrafi go skłonić do pozostania. Właśnie tego dnia jak nigdy potrzebowała przy sobie mężczyzny, którego obdarzyła miłością. - Zadzwoń koniecznie. Catherine, Tom, do zobaczenia. Wyszedł, nie oglądając się za siebie. Oczy Kit momentalnie się zaszkliły, poczuła pieczenie pod powiekami. Marcus wcześniej zapowiedział, że zostanie. Zmienił decyzję po tym, jak wyszło na jaw, że Catherine jest babcią Kit. Dlaczego w ogóle przyjechał do jej domu? Dlaczego odwiózł ją do kliniki? W żaden sposób nie wyjaśnił przyczyn swojego postępowania. 148 RS Postanowiła, że pózniej się zastanowi, co skłoniło Marcusa do tego zachowania. Teraz musiała porozmawiać z mamą. - Nie rezygnuj z niego, Kit. Odwróciła się i ze zdumieniem spojrzała na Catherine. Obie stały w poczekalni, Tom siedział przy łóżku żony i trzymał ją za ręce. Zabieg trwał pięć godzin i Heather dopiero niedawno opuściła salę operacyjną. Operacja się udała. Heather nadal była okropnie śpiąca, ale już nic jej nie groziło. Kit nie posiadała się z radości. Rankiem świat zdawał się jej walić na głowę, teraz wszystko układało się pomyślnie. - Słucham? - Skierowała zaskoczony wzrok na Catherine, która uśmiechnęła się zachęcająco. - Powiedziałam, żebyś z niego nie rezygnowała. Nie powtarzaj moich błędów. Może gdybym z większym uporem walczyła o Simona... - To nie to samo - westchnęła Kit.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|