[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ale nie tępy. Okej, ma odwagę, zasłużył na szansę. Jaką szansę, idioto?! Powiedzmy, że szansę na obiektywny wizerunek w oczach blizniego, czyli w moich. Nic więcej. - Dobrze - powiedziałem z ociąganiem. - Wysłucham pana, jeśli panu na tym zależy, ale proszę nie wyciągać z tego faktu zbyt daleko idących wniosków. Ja nie mam zamiaru zrezygnować. - Ja także nie. A więc ktoś inny będzie musiał nas rozsądzić. Najważniejsze jest przecież szczęście Małgosi. - Racja - przyznałem z namysłem. Nie skomentowałem uwagi o szczęściu, ponieważ& Ponieważ nie wyczułem w jego słowach fałszu! - Dziękuję panu - odparł po prostu. OPOWIADANIE JARKA Kiedy to się stało, byłem jeszcze smarkaczem. Mieszkałem z matką, tu niedaleko, w jednej z sąsiednich wsi. Mama pracowała w miejscowej szkole jako nauczycielka; parę lat temu przeszła na emeryturę. Ojciec opuścił nas, gdy byłem mały. Nie wiodło nam się za dobrze, ale przy Jadzce to ja byłem panisko. A może mi wtedy imponowało, że mnie za takiego uważa? Głupi byłem, to fakt. Nadęty, zarozumiały gówniarz. I nie traktowałem wtedy dziewczyn poważnie. Poderwałem ją na jakiejś potańcówce. Matka nie wiedziała, że z nią chodzę; nie sądzę, żeby była z tego zadowolona. Kończyłem technikum, a Jadzka była w zawodówce. Jej rodzicom też nie bardzo pasowałem. Uważali, że tylko zawracam dziewczynie głowę, i pewnie mieli rację. Chcieli wydać ją za gospodarza, a ja im wlazłem w paradę. %7łenić się nie zamierzałem, nie miałem więc u nich wysokich notowań. Zabawiać to się mogą miejskie dzieciaki albo te z bogatych domów. A tutaj, na wsi, jak dziewczyna kończy szkołę i ma swoje lata, to powinna znalezć sobie męża i jakoś się urządzić. Takie życie. Bieda. Ja wtedy o tym nie myślałem, ale Jadzka chyba naprawdę się we mnie zadurzyła, bo nie chciała rodziców słuchać. O tym też za bardzo nie myślałem, a jeśli nawet, to bez specjalnych skrupułów. Zna pan małolata, który nie byłby z siebie zadowolony, jak dziewucha za nim szaleje? I patrzy jak w święty obraz? O konsekwencjach się w tym wieku nie myśli. Jadzka brzydka nie była. No i chętna. W sumie to spotykaliśmy się może przez miesiąc albo dwa. Tylko raz jeden się ze sobą przespaliśmy, na polu, w sianie. A i tak, okazało się, o jeden raz za dużo. Nic mi nie powiedziała. Może sama nie zdawała sobie sprawy, że wpadła? Nie wiem. Nie znałem się jeszcze na życiu. Potem już rzadko się widywaliśmy, bo maturę robiłem, a pózniej wyjechałem do Lublina, do ojca. Robotę mi załatwił u siebie, w firmie budowlanej. On tam z drugą żoną mieszka, powodzi mu się, chcieli mnie urządzić. Parę lat tam byłem. Trochę kasy zarobiłem, dziewczynę poznałem, zakochałem się. Wróciłem tu z żoną dwa lata temu. Zamieszkaliśmy z moją mamą, dom rozbudowałem, niedawno urodził nam się synek. I wtedy dopiero dowiedziałem się, że mam jeszcze córkę& Kiedy wyjeżdżałem, pamiętam, że spotkałem się z Jadzką. Obiecałem, że jej przyślę kartkę, i słowa dotrzymałem, ale ona nigdy nie odpisała. Nic po niej wtedy jeszcze nie było widać. I nawet nie zachowywała się inaczej niż zwykle, nie płakała ani nic. Myślałem, że przestało jej na mnie zależeć. Zresztą, prawdę mówiąc, nie bardzo mnie to obeszło, więc się nie zamartwiałem. No, zakochany w niej nigdy nie byłem, przykro mi. Serce nie sługa. Wiem, że to niezupełnie w porządku, ale& Szczeniak ze mnie był jeszcze. Pózniej parę razy odwiedzałem matkę, niezbyt często i na krótko, bo czasu za wiele nie miałem na rozjazdy. Nawet chciałem zobaczyć się z Jadzką, ale jakoś nic z tego nie wyszło. A kiedy już poznałem Ulę, to mi żadna nie była w głowie. O całym świecie zapomniałem i inne dziewczyny całkiem przestały dla mnie istnieć. Nie rozumiem tylko, dlaczego nikt od niej, od tej Jadzki, mnie potem nie szukał? Honorowi tacy czy co? Przecież bym się nie wyparł! Nie tak mnie matka wychowała, żebym dziewczynę w biedzie na łasce losu zostawił. Albo tak im byłem niemiły, że woleli dziecko bez ojca chować, byle się do mnie nie przyznać, albo& Sam już nie wiem. Fakt, że o niczym nie miałem pojęcia. I nawet plotki żadne do mnie nie dochodziły. Może dlatego, że byłem daleko, a matka towarzysko się nie udzielała? My tutaj, na wsi, zawsze trochę na uboczu żyliśmy. A już zwłaszcza odkąd mama na emeryturę ze szkoły odeszła. A że jako nauczycielka ogólnie była szanowana, to nikt jej, widać, nie miał śmiałości informować, jak jej synalek narozrabiał. Mogło też i tak być, że ludzie po prostu nie wiedzieli, kto Jadzce dzieciaka zrobił& Przeceniać się nie będę - może i rzeczywiście nie było się kim chwalić? Teraz to już nie ma znaczenia. %7łal mi jej szczerze, ale dziecka jeszcze bardziej. A mama moja to o niczym innym nie mówi, tylko że wnuczkę chce poznać i że, jeśli honor mam, to jej obcym ludziom nie oddam. Przepraszam pana, jeśli uraziłem& Ula, moja żona, jest tego samego zdania. Nie ma do mnie pretensji. Powiedziała, że moje dziecko będzie kochać jak własne. Tak samo jak naszego Jasia. On na cześć Małgosi swoje imię dostał. Od tej bajki, wie pan. Kiedy już wiedziałem, że mam córkę Małgosię, kupiłem taką książeczkę z obrazkami i jej posłałem. Z dedykacją. Nie wiem, czy kiedykolwiek ją dostała. To była taka wersja, gdzie dzieci znalazł i uratował tata& Nieważne. Zagalopowałem się. Na czym to ja skończyłem? A, no więc wróciłem tutaj z żoną i ktoś mi przypadkiem powiedział, że Jadzka ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|