[ Pobierz całość w formacie PDF ]
W takim razie przyniosłeś bardzo złą nowinę powiedział Turgon bo tylko w jeden sposób mogę ją sobie wytłumaczyć. Nawet Hurin Thalion poddał się woli Morgotha. Zamykam przed nim serce. Lecz po odlocie Thorondora Turgon długo siedział pogrążony w myślach i za- troskany, rozpamiętując czyny Hurina z Dor-lominu. I otworzył serce, wezwał orły, aby szukały Hurina i przyniosły go, jeśli to będzie możliwe, do Gondolinu. Ale namyślił się poniewczasie, bo orły nigdy już więcej nie zobaczyły Hurina; w świetle ani w cieniu. Hurin bowiem stał zrozpaczony przed milczącymi urwiskami Echoriathu, aż słońce o zachodzie przebiło chmury i ubarwiło czerwienią jego siwiznę. Wów- czas wykrzyknął głośno wśród pustkowia i nie zważając na uszy, które go mogły podsłuchać, przeklął bezlitosną krainę; wstąpił na wysoką skałą i patrząc w stronę Gondolinu zawołał wielkim głosem: Turgonie, Turgonie, przypomnij sobie moczary Serech! O Turgonie, czy mnie nie słyszysz w swoim tajemnym zamku? Lecz nie odpowiedziało mu nic prócz szelestu wiatru w suchej trawie. Tak samo wiatr świszczał na moczarach Serech o zachodzie słońca! rzekł i gdy to mówił, słońce skryło się za Górami Cienia i otoczyła go noc, a wiatr ustał i cisza zapanowała na pustkowiu. A jednak były uszy, które podsłuchały słowa wymówione przez Hurina i za- niosły je prędko przed Tron Ciemności na północy, a Morgoth się uśmiechnął, bo tak oto dowiedział się, w jakiej okolicy mieszka Turgon, chociaż dzięki czujności 212 orłów żaden szpieg nie zdołał wypatrzeć dotychczas krainy położonej za Góra- mi Okrężnymi. To była pierwsza korzyść, jaką siły zła osiągnęły z wyzwolenia Hurina. Gdy zapadła noc, Hurin zsunął się ze skały i zasnął ciężkim snem zgnębionego człowieka. Ale we śnie usłyszał głos Morweny lamentującej i powtarzającej jego imię i zdawało mu się, że ten głos dolatuje z Brethilu. Kiedy więc przebudził się o świcie, wstał i zawrócił do brodu Brithiach, a idąc skrajem puszczy zawędrował w nocy do Przeprawy na Teiglinie. Nocni wartownicy widzieli go, ale przelękli się myśląc, że to widmo, które wstało spod jakiegoś przedwiecznego kurhanu na pobojowisku i błąka się po nim w ciemnościach. Nikt więc nie zatrzymał go i Hurin doszedł wreszcie na miejsce, gdzie spalono cielsko Glaurunga, i zobaczył wysoki kamień ustawiony w pobliżu krawędzi Kabed Naeramarth. Lecz Hurin nie przyglądał się kamieniowi, bo wiedział, co jest na nim napisa- ne. Zobaczył jednak, że nie jest sam przy tym grobie. W cieniu głazu siedziała skulona kobieta, a kiedy Hurin stanął obok niej w milczeniu, odrzuciła z głowy łachman kaptura i podniosła twarz. Była siwa i stara, lecz kiedy spojrzenia ich się spotkały, poznał ją, bo w oczach kobiety, cho- ciaż oszołomionych i wylęknionych, jarzył się jeszcze ten blask, któremu niegdyś zawdzięczała przydomek Eledhwen i sławę najdumniejszej i najpiękniejszej ze śmiertelnych kobiet Dawnych Dni. Przyszedłeś nareszcie powiedziała. Zbyt długo musiałam na ciebie czekać. Droga była ciemna. Przyszedłem najwcześniej, jak mogłem odparł. Ale spózniłeś się rzekła Morwena. Dzieci zginęły. Wiem przyznał. Ale ty jeszcze nie zginęłaś. Ginę powiedziała Morwena. Dogorywam. Odejdę razem ze słońcem. Zostało nam mało czasu. Jeżeli wiesz, powiedz mi, jak się to stało. Jak ona go znalazła? Hurin nic nie odpowiedział i nic już więcej ze sobą nie mówili, siedząc przy kamieniu, a gdy słońce zaszło, Morwena westchnęła, uścisnęła rękę męża i znieruchomiała, a Hurin zrozumiał, że umarła. Spojrzał na nią z góry i w zmroku wydało mu się, że zmarszczki wyryte przez cierpienia i okrutne trudy zniknęły. Nie poddała się nigdy pomyślał. Zamknął jej oczy i siedział przy niej przez całą noc. Woda w jarze huczała, lecz on niczego nie słyszał ani niczego nie widział, niczego nie czuł, bo serce w nim skamieniało. Potem zbudził go zimny wiatr chłoszczący mu twarz deszczem i gniew zawrzał w Hurinie, osnuwając jakby dymem jego rozum, tak że zapragnął już tyłku zemsty za nieszczęścia własne i swoich najbliższych i w rozpaczy obwiniał wszystkich, z kimkolwiek się w życiu zetknął. Wstał, pogrzebał Morwenę na krawędzi jaru Kabed Naeramarth po zachodniej stronie kamienia, na którym wyrzezbił te słowa: Tu spoczywa także Morwena Eledhwen . Podobno pewien wróżbita i harfiarz z Brethilu, imieniem Glirhuin, ułożył 213 pieśń, w której zapowiedział, że Kamień Nieszczęśliwych nigdy nie będzie zbez- czeszczony przez Morgotha ani obalony, chociażby morze zalało całą tę okolicę;
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|