[ Pobierz całość w formacie PDF ]
może. Powiedz mi, co się właściwie stało. Kiedy rozmawiałam w południe z Jasonem, wszystko było w porządku, a jego matka miała przyjechać, żeby odwiezć go do domu. Okazało się, że zatelefonował do niej, żeby nie przyjeżdżała, bo ktoś go odwiezie. Dopiero pod wieczór zaczęła się dener- wować, że jeszcze go nie ma, i w końcu zwróciła się do policji. Dlaczego nie zadzwoniła do mnie? Mogłabym zacząć go szu- kać. Dzwoniła, i to wiele razy, ale miała tylko twój numer domo- wy. W jego głosie nie było oskarżenia, ale Kate i tak zadygotała. Wzięła głęboki oddech, żeby mieć siłę stawić czoło rzeczywi- stości. Teraz najważniejszy jest Jason. Podejrzewasz, kto mógł go napaść i dlaczego? Nie odparł Dan, potrząsając głową. Musimy czekać, aż odzyska przytomność i nam powie. Mój Boże, przecież to jeszcze mały chłopiec. Kto mógł 96 skrzywdzić takie dziecko? Na ulicy nie ma dzieci. Są tam tylko przegrani i tacy, co liczą, że wreszcie kiedyś wygrają. Mogę wskazać ci dziesiątki takich, którzy próbują zmniejszyć swoje cierpienie, wyładowując się na drugich. Siedzieli dalej w milczeniu, a czas upływał bardzo powoli. W szpitalu robił się coraz większy ruch. Personel przechodził i rozmawiał, przesuwał łóżka i wózki na kółkach. Różowe przebłyski dnia rzucały cień na ściany, kiedy w koryta- rzu pojawił się lekarz dyżurny, chcąc porozmawiać z Danem. Kate patrzyła z daleka, wstrzymując oddech, a kiedy Dan od- wrócił się do niej, ujrzała uśmiech na jego twarzy. Jason wyjdzie z tego powiedział, podchodząc do niej. Obudził się na chwilę, pamiętał swoje imię, rozumiał, że jest w szpitalu. Lekarze są pewni, że nic mu nie grozi. Kate zagryzła zęby, żeby powstrzymać łzy. Skinęła głową, kie- dy Dan zaproponował, że odwiezie ją do domu. Wyszli ze szpi- tala, a na dworze powitała ich poranna szarość. Co z nim będzie? spytała, siedząc już w samochodzie Dana i patrząc na mijane po drodze ulice. Rodzina Grantów stwierdziła, że już ostatecznie umywa ręce. Ten chłopak sprawia za dużo kłopotów, a oni mają jeszcze inne dzieci, którymi muszą się opiekować. Kate miała uczucie, że ktoś zatopił ostry nóż w jej piersi. Nie tylko zawiodła Jasona, ale możliwe, że przez jej egoizm chło- piec straci jedyny dom, jaki miał. W takim razie co on zrobi, kiedy wyjdzie ze szpitala? Kurator spróbuje znalezć dla niego inną rodzinę zastępczą i będzie jeszcze musiał przekonać sędziego, żeby się na to zgo- dził. Dan spojrzał na nią i mimo słabego oświetlenia zobaczy- ła w jego oczach smutek i zwątpienie. Trudno będzie po tym wszystkim znalezć dla niego nową rodzinę, zwłaszcza po ostat- 97 niej ucieczce dodał. Boję się, że jednak trafi do domu po- prawczego. Nie! Przecież nie możemy tak łatwo zrezygnować. Dan znów spojrzał na nią, tak jakoś z ukosa, a Kate zaczerwie- niła się. No dobrze, to ja nie zrezygnuję. Popełniłam błąd i nie zamie- rzam pozwolić, żeby ten chłopiec cierpiał z tego powodu do końca życia. I jak to sobie wyobrażasz? Co zamierzasz zrobić? Nie wiem... Jeszcze nie wiem przyznała. Chyba muszę porozmawiać z kuratorem, a potem z Jasonem, kiedy to będzie możliwe. Czuła, że to będzie najtrudniejsze, ale tak czy owak musi spró- bować. Nie wolno jej wzruszyć ramionami i odejść, bo wszyst- kie konsekwencje jej niefrasobliwego postępowania spadłyby na chłopca. Potem Dan podwiózł ją do pracy, żeby mogła zabrać swój sa- mochód i wrócić do domu. Pojechał za nią, ale pożegnał się na progu. Nie wejdziesz? Nie, jestem bardzo zmęczony odparł i pogładził Kate po policzku. Oboje musimy odpocząć. Wolałaby odpocząć objęta jego silnym ramieniem i słyszeć cie- pły, uspokajający głos, mówiący, że wszystko będzie dobrze. Jednak wiedziała, że nie jest dobrze, a poza tym widać było, że Dan jest rzeczywiście wyczerpany. Pokiwała głową. Kiedy się zobaczymy? Pózniej odparł z uśmiechem. Najpierw musisz się wyspać.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|