[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Rozło\ył ręce, jakby spodziewając się, \e jego całkowicie absurdalna koncepcja zostanie nagrodzona rzęsistymi oklaskami. Amelia tymczasem, która zwróciła uwagę na jej najmniej wa\ny szczegół, spojrzała na niego badawczo. Czy to prawda, \e od łat budzę w tobie po\ądanie? Zawahał się, zaskoczony jej pytaniem, więc odpowiedziała na nie sama: Oczywiście, to nieprawda, a poza tym nie jest to argument, który przekonałby moich rodziców. Mac uśmiechnął się do niej tak promiennie, \e poczuła znowu przyspieszone bicie serca. Więc mo\e powiem, \e skrycie cię adorowałem, dobrze? Tak czy owak uwa\am, \e powinniśmy wspólnie stawić czoło twojej rodzinie. Tym bardziej \e będę nalegał, abyś była przy mnie, kiedy ja stawię czoło mojej. Znów się do niej uśmiechnął, a ona zdała sobie sprawę, \e dalsze przybywanie w jego towarzystwie mo\e znów obudzić w niej niecne myśli. Odsunęła więc krzesło i wstała. Muszę ju\ iść oznajmiła. Mac podszedł do niej i chwycił ją za ramiona. Po chwili wyczuł przeszywający ją dreszcz i przyciągnął ją do siebie jeszcze mocniej. Nie tutaj szepnęła słabym głosem. Więc odwiozę cię do domu, zgoda? Nie była w stanie wymówić słowa, więc kiwnęła tylko głową. Wiedziała dobrze, do czego prowadzi jego propozycja i musiała przyznać w duchu, \e tego właśnie pragnie. Mac wziął ją za rękę i ruszyli w kierunku wyjścia. Kiedy mijali izbę przyjęć, natknęli się nagle na dy\urnego lekarza oddziału, Loris Quinn, Och, Mac, jak to dobrze, \e jeszcze nie wyszedłeś! zawołała Loris. Paul Curry niedawno zemdlał, więc kazałam mu iść do domu, a internista z naszej zmiany le\y z grypą. Tymczasem ja mam tu dziecko z objawami duszności, a za chwilę przyjedzie karetka z pierwszymi ofiarami karambolu... Mac natychmiast pospieszył w stronę sali, w której le\ało chore dziecko, a Loris dopiero teraz dostrzegła Amelię. A ty, czy mogłabyś zostać? spytała z nadzieją w głosie. Nie wiem, jak poradzimy sobie z ofiarami tego wypadku. Będziemy je przyjmować po kolei pocieszyła ją Amelia. Zanim tu dotrą, obsługa karetki postawi wstępną diagnozę i spisze ich dane osobowe. Oczywiście zostanę, ale najpierw porozumiem się z siostrą oddziałową i polecę jej, \eby natychmiast wezwała dodatkowe pielęgniarki. Na nagłych wypadkach nigdy nie mo\e brakować personelu. Susie McLeod powiadomiła ją, \e poprosiła ju\ wydział personalny o pomoc, ale nie jest wcale pewna, czy ją otrzyma, bo połowa pracowników szpitala choruje i le\y w łó\kach. Zostań chocia\ na godzinę lub dwie powiedziała do Amelii błagalnym tonem, słysząc wycie syreny karetki. A na razie przyjmij pierwszego pacjenta. Amelia kiwnęła głową i przyłączyła się do sanitariuszy, którzy czekali przed wejściem do szpitala. Karetka stała ju\ przy bramie, a jej obsługa wywoziła na wózku pierwszego pacjenta. Miał otwarte oczy, a Amelia, widząc zieloną kartkę przywiązaną do jego nogi, zorientowała się \e nale\y on do trzeciej kategorii. Oznaczało to, \e mo\na opóznić jego leczenie, jeśli inni chorzy wymagają szybszej pomocy. Pacjenci kategorii pierwszej i drugiej, wymagający natychmiastowej lub pilnej interwencji, dowo\eni byli zwykle nieco pózniej, poniewa\ obsługa karetki musiała ustabilizować ich stan na miejscu wypadku. Amelia wzięła od szefa karetki formularz zawierający zebrane przez niego informacje o pacjencie. Potem skierowała sanitariuszy wiozących chorego do jednej z sal ambulatoryjnych. W tym momencie z karetki wyładowano drugą pacjentkę, która równie\ miała zieloną kartkę, lecz była w zaawansowanej cią\y. Amelia natychmiast zadzwoniła na oddział poło\niczo- ginekologiczny i wezwała na konsultację dy\urującego tam lekarza. Przez kilka godzin na oddziale panował zorganizowany chaos. Lekarze wydawali polecenia, a pielęgniarki biegały między pokojami, wykonując ich rozkazy. Kiedy wszystko wróciło do normy, Amelia wyszła na korytarz i oparła się o ścianę. Nie była pewna, czy ma
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|