[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Storm przekazał Gorgolowi treść rozmowy. Norbis skinął głową i odprowadził wzrokiem jezdzców, aż zniknęli za rumowiskami. - Nitra tu& ostatniej nocy. Może być nie tak teraz. Nie czekają jak robaki, żeby ich rozdeptać. Ta zła rzecz& lepiej ją zabierzmy. - Nie - z żalem zaoponował Storm. - Tylko zli ludzie mogą jej użyć& my dotkniemy& my zabici! - użył najbardziej wyrazistego symbolu śmierci, jaki znał. Jezdziec wiozący rurę ukazał się ponownie na zboczu ostatniego ze wzgórz. Niezgrabnie zsiadł z konia, jego ruchy nie miały nic z gracji osadników czy lekkości tubylców. Widać było, że obcy traktują wierzchowca wyłącznie jako jeden ze środków transportu, nic poza tym. Zrozumiał teraz, jak Xikowie mogli wybić do nogi przerażone zwierzęta nie zważając na okrucieństwo tego czynu. Najezdzca przerzucił broń przez ramię i wspiął się na szczyt, gdzie zaczął usypywać kopczyk z kamieni mający stanowić podstawę dla rury. Poruszał się pewnie i bez pośpiechu. Storm zauważył, jak coś przemknęło w powietrzu. Przez szkła lornetki ujrzał strzałę, która drżąc jeszcze tkwiła w ziemi nie dalej niż pół metra od celu. Ale musiał być to jakiś wyjątkowo udany strzał, gdyż żaden inny pocisk nie sięgnął wzgórza. - Nitra strzelają - znów podał Loganowi lornetkę. - Musieli nieboraków zapędzić w ślepą uliczkę - zauważył chłopak. - Nie broniliby się tak rozpaczliwie, gdyby mieli inne wyjście. Zobaczyli pozostałych jezdzców. Arzorscy towarzysze Xików wysforowali się daleko przed najezdzcę, poganiając w panice wierzchowce. - Psiakrew - zaklął Storm - ci kretyni rzeczywiście chcą tego użyć! Obrócił się szybko i zepchnął Gorgola na dno jaskini. Następnie rzucił za nim rozpylacz i zjechał na dół, ciągnąc za sobą Logana. Surra? Kot już tam był& Baku& Baku& Orzeł wyruszył na polowanie jakąś godzinę temu. Z całych sił Storm posłał ku niemu rozkaz, by nie wracał. Wysoko będzie bezpieczny& - Wprowadzcie konie! Jak najdalej do tunelu! - O co chodzi? Przecież ustawili to świństwo ponad milę stąd lufą w drugą stronę& - Logan próbował protestować, ale pokuśtykał w stronę ogiera zaganiając wraz z nim klacze. Wspólnie udało im się zmusić konie do wejścia w ciemny korytarz. Storm z rozpaczą spojrzał na otwór w ścianie łączący ich z doliną. Nie było już czasu, by go zasłonić. - Na ziemię! - dał przykład, padając plackiem. Gorgol i Logan poszli w ślad za nim. - Oczy! Zasłońcie oczy! Potem mógł już tylko leżeć i czekać, z twarzą ukrytą w zgięciu łokcia. To posunięcie ukazywało całą bezduszność obcych. %7łeby pozbyć się kilku Nitrów, przeznaczyli na straty wszystkie żywe istoty przebywające w dolinie. Uśmiechnął się smutno na wspomnienie uciekających bandytów. Na ile znał Xików, to nie będą zwlekali z użyciem broni, żeby dać swym kolegom szansę przeżycia. Surra rozpłaszczyła się obok Storma, a Hing usiłowała podkopać się pod niego, skrobiąc bezowocnie pazurami po skale i skomląc. Wreszcie Ziemianin wciągnął zwierzaka pomiędzy siebie i kota. Słyszał stukot podków, ale konie nie wyszły z tunelu. Zdaje się, że odebrały ostrzeżenie Storma równie dobrze, jak jego drużyna. O broni wiedział tyle, ile napisano w wojskowych meldunkach, rozpropagowanych wśród drużyn Komanda, które w czasie swych działań operacyjnych mogły się natknąć na to niebezpieczne urządzenie. Było mało prawdopodobne, żeby te meldunki zawierały nie sprawdzone lub przesadzone informacje. Dlaczego jej uboczny efekt nie dotyczył Xików? Kiedy jej użyją? Zaczął liczyć sekundy. Zdał sobie sprawę, że robi to na głos, dopiero, gdy usłyszał stłumiony chichot Logana. - Mam nadzieję, że nie robisz z nas wariatów? - spytał chłopak. - No, kiedy będzie ten koniec świata? Powiedział to w złą godzinę, bo w tej samej chwili ich ciemny i zatęchły świat przestał istnieć. Storm nie potrafił nigdy pózniej opisać, co się z nim działo w tym czasie wyjętym ze swego normalnego biegu. Czuł, jakby chwycił go jakiś olbrzym, zgniótł w kulkę, a potem ją podrzucał. %7ładnej myśli& uczucia& nic oprócz pustki i jego, lecącego w tę pustkę dalej i dalej, i dalej& A przy tym to coś, co naruszyło fundamenty jego świata, nie było siłą fizyczną, bo przez cały czas czuł, że jakaś część jego osoby leży, przywierając do twardej skały, podczas, gdy ta druga pędzi i wiruje w przestrzeni. A on był rozdarty pomiędzy tymi dwiema częściami. Jak długo to trwało? Czy w czasie tej walki między materią a nie-materią stracił przytomność? Czy to skały pochłonęły większość nieznanego promieniowania i ocaliły ich? Wiedział tylko, że przetrwali kataklizm i że żyli. Znów poczuł ciepło ciała Surry i wzdrygnął się pod dotknięciem pazurów Iling, która, ciągle przerażona wiła się i wierzgała łapami. Przez długą chwilę leżał bez ruchu, jak robak pod kamieniem, który w każdej chwili może zostać odkryty i wystawiony na śmiertelne niebezpieczeństwo. Wreszcie w kłębowisku przerażonych myśli błysnęła iskra decyzji. Podniósł głowę i przez jedną okropną minutę był ślepy. Nie było już szczeliny ze skrawkiem nieba, wszystko wypełniała gęsta ciemność i martwe powietrze. Usiadł, czując, że Surra też się podnosi. Warknęła i prychnęła. Nagle, gdzieś z ciemności, dobiegł głos Logana mówiącego ze sztuczną swobodą: - Zdaje się, że ktoś nas przymknął! ROZDZIAA 13 Storm skierował latarkę na wyjście z jaskini. Nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył: wyjścia nie było. Przedtem zamknęła je obsunięta ziemia i skały, ale tym razem było znacznie gorzej. Na powierzchni tejże ziemi-strumyki gęstej substancji utworzyły szczelną zasłonę. - Co to& ? - usłyszał zdumiony okrzyk Logana. Podszedł bliżej, oświetlając to coś. Teraz rozpoznał materiał, z którego zbudowany był ten dziwny tor prowadzący do doliny i
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|