Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

skroni kierownika sklepu, domagając się otwarcia sejfu,
zrozumiała, że to ci sami ludzie, o których niespełna
godzinę wcześniej słyszała w telewizyjnych wiadomoś
ciach.
Niespokojnie popatrzyła za okno, modląc się, by David
wrócił jak najszybciej. To była dla nich wszystkich jedyna
nadzieja ocalenia.
- Ruszcie się! - wykrzyknął nagle jeden z rabusiów
Czas trudnej miłości 369
i dwaj pozostali z bronią w ręku spędzili zakładników na
zaplecze.
Panika Cary rosła z każdą chwilą. Boże, modliła się
w duchu, nie pozwól mi zginąć.
David rzucił na ladę kartę kredytową i uśmiechnął
się do siebie, patrząc na aksamitne pudełeczko, które
jubiler właśnie wkładał do ozdobnej papierowej torebki.
To był bez wątpienia najważniejszy zakup, jakiego kie
dykolwiek dokonał. Decyzja zajęła mu niecałe dziesięć
minut.
- Myślę, że dama będzie zadowolona z wyboru - po
wiedział jubiler, oddając mu kartę.
- Ja też tak myślę - odrzekł David i szybko wyszedł ze
sklepu.
Wsiadając do samochodu, nadal się uśmiechał, ale
w drodze do supermarketu ogarnęło go dziwne prze
czucie. Nie wiadomo dlaczego poczuł, że musi się śpie
szyć. Dobrze znał to uczucie, ale nie miał pojęcia, jaka tym
razem jest jego. przyczyna. Zrozumiał to dopiero wtedy,
gdy zatrzymał się na parkingu i wysiadł.
Drzwi do supermarketu były zamknięte. Ze zmarsz
czonymi brwiami David przyłożył dłonie do szyby i zaj
rzał do środka. Szuflady kas fiskalnych były otwarte,
a w zasięgu wzroku nie było nikogo.
Wrócił do samochodu i zabrał z bagażnika wytrych
oraz pistolet. Obok niego zatrzymał się drugi samochód.
W środku siedziała kobieta.
- Czy ma pani telefon komórkowy?- - zapytał ją
David.
370 Sharon Sala
W milczeniu kiwnęła głową.
- To proszę zadzwonić pod sto dwanaście i zawiado
mić policję, że to jest napad na sklep.
Kobieta kątem oka zerknęła na pistolet w jego ręku,
a potem na jego twarz.
- To nie ja - rzucił David niecierpliwie. - Drzwi są
zamknięte, a wszystkie kasy fiskalne otwarte. Spróbuję się
tam dostać, ale potrzebuję pomocy policji, rozumie pani?
Kiwnęła głową z wyraznym przerażeniem na twarzy.
- Proszę wezwać policję, a potem niech pani ustawi
samochód przy wjezdzie na parking i nie wpuszcza tu
nikogo, rozumie pani? Nie potrzebujemy tu gapiów,
którzy mogliby stać się zakładnikami bandytów...
- Nie! Och, mój Boże! Nie mogę uwierzyć...
- Niech pani dzwoni i wyjedzie stąd jak najszybciej!
- zawołał David i pobiegł do drzwi. Nie myśląc na razie
o tym, co zastanie w środku, wsunął wytrych do szczeliny
zamka. Po kilku zręcznych ruchach drzwi ustąpiły. David
cicho wsunął się do sklepu.
Stał przy ścianie z pistoletem w ręku i nasłuchiwał
jakichś odgłosów, ale w budynku panowała przerażająca
cisza. W końcu usłyszał jakiś okrzyk na drugim końcu
sklepu. Przymknął oczy i odtworzył w pamięci układ
piętra.
- Do diabła, Travis, zamknij gębę tej babie albo ja to
zrobię! - wrzasnął Darryl Wayne, jeden z napastników,
i w następnej chwili w stronę zakładników poleciała
puszka groszku. Cara zdążyła się uchylić i osłonić głowę
rękami. Puszka przeleciała tuż obok jej ucha i trafiła
Czas trudnej miłości 371
w głowę jednej z kasjerek. Dziewczyna osunęła się na
podłogę, tracąc przytomność. Cara przykucnęła obok niej
i spróbowała zatamować krew z rozciętej głowy brzegiem
swojej bawełnianej koszulki.
- Kazałem ci się nie ruszać! - warknął ten sam niski
mężczyzna i z całej siły uderzył ją w twarz.
Z bólu łzy napłynęły jej do oczu. Policzek pulsował.
Podniosła na napastnika błagalne spojrzenie.
- Proszę, czy mogę się nią zająć? Głowa... ona bardzo
krwawi.
Darryl chwycił ją za włosy i szarpnięciem postawił na
nogi.
- Popatrz na mnie!
Patrzyła, sparaliżowana strachem.
- Widzisz mnie? Słyszysz, co mówię?
Kiwnęła głową i skrzywiła się, gdy znów mocno
szarpnął ją za włosy.
- Mówię ci po raz ostatni, że masz się nie ruszać.
Rozumiesz to?
Znów kiwnęła głową. Napastnik popchnął ją tak
mocno, że upadła na podłogę obok nieprzytomnej dziew
czyny. W tej pozycji widziała, co się dzieje za uchylonymi
drzwiami biura. Trzeci z bandytów trzymał pistolet przy
głowie kierownika, który otwierał sejf. Teraz już Cara
była zupełnie pewna, że to ostatni dzień jej życia. Po
otwarciu sejfu zakładnicy nie byli już bandytom do
niczego potrzebni. David, gdzie jesteś? - zastanawiała się
rozpaczliwie.
- Szybciej z tym sejfem! - krzyknął Darryl. - Nie
będziemy tu siedzieć przez cały dzień!
372 Sharon Sala
Trzeci z bandytów stanął w progu biura.
- On mówi, że nie może otworzyć tego sejfu.
- Bzdury! - zirytował się Darryl. Obrócił się w stronę
zakładników i strzelił do najbliższej osoby. Była to żona
pastora metodystów. Kula przeszyła jej ramię na wylot [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates