[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Bo przecie\ nie chodziÅ‚o tylko o grody, domy, rzemieÅ›lnicze zakÅ‚ady czy mÅ‚yny. Nie chodziÅ‚o o popalone pola, wykarczowane winnice, drzewa owocowe, które poszÅ‚y na rozpaÅ‚kÄ™. Nie chodziÅ‚o nawet o zwierzÄ™ta gospodarskie, które w wielu miejscach wyr\niÄ™to bez widocznego celu. Rebelianci nie zabrali miÄ™sa czy skór, zostawiali gnijÄ…ce Å›cierwa na drodze lub w polu. I nie o to wszystko chodziÅ‚o. Problem tkwiÅ‚ w tym, i\ nad MozelÄ… po prostu zabraknie rÄ…k do pracy, zwÅ‚aszcza kiedy cesarscy stÅ‚umiÄ… rebeliÄ™. Kiedy nadejdÄ… spokojne czasy, trzeba bÄ™dzie sprowadzić ludzi z innych regionów, skusić ich nadaniami, wolniznami podatkowymi, darowiznami... Å›al tych ludzi i \al tej ziemi mówiÅ‚ Bastard wpatrzony w widok za oknem. Podpalili sady, wykarczowali winnice, zatruli studnie... A przecie\ sami tu mieszkali. Od lat, od pokoleÅ„... SkÄ…d w ludziach bierze siÄ™ tak nierozumna pasja niszczenia, panie Löwefell? Z podszeptów Wroga odparÅ‚ inkwizytor. Tak to gada i mój kapelan. Bastard wzruszyÅ‚ ramionami. A ja obawiam siÄ™, \e nie podszeptom szatana powinniÅ›my przypisywać caÅ‚Ä… winÄ™, lecz obmierzÅ‚ej sÅ‚aboÅ›ci naszej natury. Bóg nam dopomo\e powiedziaÅ‚a silnym gÅ‚osem dama cokolwiek byÅ› o Nim sÄ…dziÅ‚, Ludwiku. Bastard tym razem nie zaprotestowaÅ‚. A wiecie, panie Löwefell, \e oni nie zwa\ajÄ…, czy wÅ‚odarz miaÅ‚ ciÄ™\kÄ… rÄ™kÄ™, czy staraÅ‚ siÄ™ ul\yć doli poddanych? Wszystkich nas traktujÄ… jednako, niezale\nie od tego, jak postÄ™powaliÅ›my. Rajmund Szary PÅ‚aszcz zagÅ‚odziÅ‚ w lochach z setkÄ™ chÅ‚opów, wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ… torturowaÅ‚ dzieci na oczach ich rodziców. NabijaÅ‚ na pal, kazaÅ‚ obcinać dÅ‚onie i stopy, wyrywaÅ‚ nosy i uszy. Utopili go ponoć w gnojówce, a jego rodzinÄ™... MachnÄ…Å‚ rÄ™kÄ…. Szkoda gadać, jakie brewerie nad nimi wyczyniali. Ale Lothar miaÅ‚ miÄ™kkie serce. Na przednówku rozdawaÅ‚ ubogim \ywność, nie procentowaÅ‚ kredytów na narzÄ™dzia i ziarno, w zimie pozwalaÅ‚ chÅ‚opom rÄ…bać drzewa we wÅ‚asnym lesie. MawiaÅ‚: DzieÅ„, w którym nie speÅ‚niÅ‚eÅ› zacnego uczynku, jest dniem straconym . No to mu odpÅ‚acili. Jego wÅ‚asna sÅ‚u\ba otworzyÅ‚a nocÄ… bramy zamku. Inkwizytor sÅ‚yszaÅ‚ ju\ podobne historie i, co gorsza, w znakomitej wiÄ™kszoÅ›ci byÅ‚y one prawdziwe. Zbuntowany, \Ä…dny krwi motÅ‚och rzeczywiÅ›cie nie zwa\aÅ‚, kogo drÄ™czy i morduje. Dobrotliwy opat siÄ™gajÄ…cy po klasztorne zapasy, by wykarmić gÅ‚odujÄ…cych, byÅ‚ tak samo dobrym celem jak okrutny rzÄ…dca pozwalajÄ…cy zdychać swym poddanym z gÅ‚odu. Tu nie liczyÅ‚y siÄ™ dobre czy zÅ‚e uczynki, a jedynie fakt przynale\noÅ›ci do znienawidzonej grupy jaÅ›nie panów . Idzcie ju\, panie Löwefell rozkazaÅ‚ Bastard, nadal spoglÄ…dajÄ…c w doliny Å›cielÄ…ce siÄ™ u podnó\a zamczyska. Odpocznijcie, skoro jutro czeka was podró\. * * * Inkwizytor wykonaÅ‚ misjÄ™, której wypeÅ‚nienie przykazano mu w Klasztorze. WykonaÅ‚ jÄ…, wiedziaÅ‚ o tym i nie zamierzaÅ‚ udawać sztucznej skromnoÅ›ci, z idealnÄ… perfekcjÄ…. OcaliÅ‚ dziecko, zawiózÅ‚ je w bezpieczne miejsce caÅ‚e i zdrowe, mimo i\ podró\ przez objÄ™tÄ… buntem krainÄ™ byÅ‚a tak samo bezpieczna jak spacer po kruchym lodzie. Teraz mógÅ‚ spokojnie przeczekać rebeliÄ™ na zamku Junglinster, a nastÄ™pnie bezpiecznie, z wynajÄ™tÄ… stra\Ä…, odwiezć AnnÄ™ MatyldÄ™ do Amszilas. I nikt nie miaÅ‚by prawa powiedzieć mu zÅ‚ego sÅ‚owa. Ale Löwefell nie zostaÅ‚ tym, kim zostaÅ‚, dlatego, \e co do literki trzymaÅ‚ siÄ™ prawa, rozkazów i przepisów. Zawsze chciaÅ‚ czegoÅ› wiÄ™cej, zawsze przepeÅ‚niaÅ‚y go pasja oraz pragnienie pomna\ania wiedzy. I teraz te\ wiedziaÅ‚, i\ nie wybaczyÅ‚by sobie, gdyby nie usiÅ‚owaÅ‚ odnalezć czarnowÅ‚osego chÅ‚opaka, który dysponowaÅ‚ nadnaturalnymi zdolnoÅ›ciami o wielkiej mocy. Löwefellem nie kierowaÅ‚o uczucie wdziÄ™cznoÅ›ci czy odpowiedzialnoÅ›ci za \ycie niedawnego towarzysza. Owszem, poczuÅ‚ sympatiÄ™ do chÅ‚opca, lecz to nie miaÅ‚o \adnego znaczenia. W \yciu zdarzaÅ‚o mu siÄ™ ju\ zabijać lub doprowadzać do zguby ludzi, których lubiÅ‚, zdarzaÅ‚o mu siÄ™ równie\ pomagać w wywy\szeniu takich, którymi pogardzaÅ‚. Jego wÅ‚asne uczucia nie miaÅ‚y tu nic do rzeczy, byÅ‚y niczym pyÅ‚ na wietrze w porównaniu ze Å›wiÄ™tÄ… misjÄ…, w jakiej miaÅ‚ zaszczyt uczestniczyć. A chÅ‚opak mógÅ‚ okazać siÄ™ przydatny. ByÅ‚ bystry, spokojny, zdecydowany i miaÅ‚ w sobie dozÄ™ koniecznej bezwzglÄ™dnoÅ›ci niezbÄ™dnej w \yciu SÅ‚ugi Bo\ego. A poza tym dysponowaÅ‚ wyjÄ…tkowymi umiejÄ™tnoÅ›ciami. Wszystko to powodowaÅ‚o, i\ mógÅ‚ stać siÄ™ materiaÅ‚em na dobrego, jeÅ›li nie wybitnego inkwizytora. OczywiÅ›cie na razie byÅ‚ jedynie niczym kawaÅ‚ek drewna, lecz poddany obróbce przez znakomitych rzezbiarzy mo\e stanie siÄ™ cennym
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|