[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w więzieniu. Dziesiątki innych musiało chronić się na emigracji. Savak składał się z niesłychanie ciemnych i brutalnych mętów i jeśli dostali w ręce kogoś, kto miał zwyczaj czytywać książki, znęcali się nad nim szczególnie. Myślę, że Savak nie lubił procesów i trybunałów. Woleli inną metodę, naj- częściej zabijali z ukrycia. Potem nie można było niczego ustalić. Kto zabił? Nie wiadomo. Gdzie są winni? Nie ma winnych. Ludzie nie mogli dłużej wytrzymać takiego terroru i dlatego z gołymi rę- kami rzucili się na armię i policję. Można nazwać to desperacją, ale nam było już wszystko jedno. Cały naród wystąpił przeciw szachowi, bo dla nas Savak to był szach, jego uszy, oczy i ręce. Wie pan, kiedy mówiło się o Savaku, po godzinie człowiek patrzył na swo- jego rozmówcę i zaczynał myśleć a może on także jest z Savaku? Była to bar- dzo uporczywa myśl która pozostawała długo w głowie. A tym rozmówcą mógł być mój ojciec, mój mąż, moja najlepsza przyjaciółka. Mówiłam do siebie opanuj się, to przecież nonsens, ale nic nie pomagało, ta myśl ciągle wracała. To wszystko było chore, cały reżim był chory i szczerze powiem, że nie mam poję- cia, kiedy będziemy zdrowi, to znaczy kiedy odzyskamy równowagę. Po latach takiej dyktatury jesteśmy psychicznie przetrąceni i myślę, że długo potrwa, nim zaczniemy żyć normalnie. Fotografia (9) To zdjęcie wisiało obok haseł, odezw i kilku innych fotografii na tablicy ogło- szeń stojącej przed budynkiem komitetu rewolucyjnego w Shirazie. Poprosiłem jakiegoś studenta, żeby przetłumaczył mi ręcznie napisane objaśnienie, przycze- pione pinezkami pod zdjęciem. Tutaj jest napisane, powiedział, że ten chłopczyk ma trzy lata, nazywa się Habib Fardust i że był więzniem Savaku. Jak to więz- niem? spytałem. Odpowiedział, że były wypadki, kiedy Savak wsadzał całe rodzi- ny, i tu chodzi o taki wypadek. Przeczytał podpis do końca i dodał, że rodzice te- go chłopca zginęli od tortur. Wydają teraz dużo książek na temat zbrodni Savaku, różnych dokumentów policyjnych i relacji tych, którzy przeżyli tortury. Widzia- łem nawet, co było dla mnie najbardziej wstrząsające, sprzedawane przed uniwer- sytetem kolorowe pocztówki przedstawiające zmasakrowane ciała ofiar Savaku. Wszystko jak za czasów Timura, od sześciuset lat żadnej zmiany, to samo pato- logiczne okrucieństwo, może nieco bardziej zmechanizowane. Najczęściej spo- tykanym narzędziem, które znajdowało się w lokalach Savaku, był podgrzewany elektrycznie żelazny stół zwany patelnią, na który kładziono ofiarę przywiązu- jąc jej ręce i nogi. Wielu ludzi ginęło na tych stołach. Często nim wprowadzono oskarżonego na salę, był on już osobą o pomieszanych zmysłach, ponieważ ocze- kując swojej kolejki nie wytrzymywał rozlegającego się krzyku i swądu palonego ciała. Ale w tym świecie koszmaru postęp techniczny nie zdołał wyprzeć starych, średniowiecznych sposobów. W więzieniach Isfahanu wrzucano ludzi do dużych worków, w których kotłowały się oszalałe z głodu dzikie kocury albo jadowite węże. Opowieści o tych historiach, niekiedy świadomie rozgłaszane przez samych Savakowców, krążyły latami w społeczeństwie, przyjmowane z tym większą zgro- zą, że wobec płynnej i arbitralnej definicji wroga, każdy mógł wyobrazić sobie, że znajduje się w sali takich tortur. Dla tych ludzi Savak był siłą nie tylko okrutną, ale również obcą, był okupantem, lokalną odmianą gestapo. W dniach rewolucji manifestanci idący ulicami Teheranu śpiewają pełną eks- presji i patosu pieśń Allach Akbar, w której kilka razy powtarza się refren: 51 Iran, Iran, Iran Chun-o-marg-o-osjan. (Iran, Iran, Iran, to krew, śmierć i bunt). Jest to tragiczna, ale być może najbardziej trafna definicja Iranu. Od wielu stuleci i bez żadnych wyraznych przerw. W tym wypadku daty są ważne. We wrześniu 1978, na cztery miesiące przed swoim odejściem, szach udziela wywiadu korespondentowi tygodnika Stern . Mija właśnie dwadzieścia lat od chwili, kiedy szach powołał do istnienia i działa- nia Savak. Jaka jest liczba więzniów politycznych w Iranie? Szach: Co pan rozumie przez więzniów politycznych? Ale domyślam się, o co panu chodzi, mniej niż tysiąc. Czy jest pan pewien, że żaden z nich nie był torturowany? Szach: Właśnie wydałem polecenie, aby wstrzymać tortury . Fotografia (10) Zdjęcie zrobione w Teheranie 23 grudnia 1973: szach, otoczony zaporą mikro- fonów, przemawia na sali wypełnionej tłumem dziennikarzy. Mohammed Reza, którego zwykle cechują staranne maniery i wystudiowana powściągliwość, tym razem nie umie ukryć swojej emocji, swojego przejęcia, a nawet notują to re- porterzy rozgorączkowania. W istocie, chwila jest ważna i brzemienna w skutki dla całego świata, gdyż szach ogłasza właśnie nowe ceny ropy naftowej. W nie- spełna dwa miesiące cena ropy wzrosła czterokrotnie i Iran, któremu eksport tego surowca przyniósł pięć miliardów dolarów rocznego dochodu, teraz będzie ich otrzymywać dwadzieścia. Dodajmy, że jedynym dysponentem tej gigantycznej masy pieniędzy będzie sam szach. W swoim jedynowładczym królestwie może on z nimi zrobić, co chce może wrzucić je do morza, wydać na lody albo zamknąć w złotej szkatule. Trudno więc dziwić się ekscytacji, jakiej w tym mo- mencie ulega monarcha, gdyż nikt z nas nie wie, jakby zachował się, gdyby nagle znalazł w kieszeni dwadzieścia miliardów dolarów, a ponadto wiedział, że co ro- ku będzie przybywać mu następnych dwadzieścia, a potem nawet więcej. I trudno dziwić się, że z szachem stało się to, co się stało, to znaczy, że stracił głowę. Miast zebrać rodzinę, wiernych generałów i zaufanych doradców, aby wspólnie zastano- wić się, jak spożytkować rozsądnie taki majątek, szach, któremu jak twierdzi objawiła się nagle świetlana wizja, ogłasza wszystkim, że w ciągu jednego po- kolenia uczyni z Iranu (który jest krajem zacofanym, nie urządzonym, w połowie analfabetycznym i bosonogim) piąte mocarstwo świata. Zarazem monarcha rzuca pociągające hasło dobrobytu dla wszystkich, które rozbudza w ludziach wielkie nadzieje. Z początku nie wydają się im one tak całkowicie płonne, gdyż wszyscy wiedzą, że szach dostał naprawdę duże pieniądze. W kilka dni po konferencji prasowej, którą oglądamy na fotografii, monarcha udziela wywiadu wysłannikowi tygodnika Spiegel , któremu mówi: Za dziesięć lat będziemy żyć na tym samym poziomie, na jakim żyjecie wy Niemcy, Francuzi, Anglicy. Czy myśli pan pyta z niedowierzaniem wysłannik że uda się to zrobić w ciągu dziesięciu lat? Tak, oczywiście. 53 Ależ mówi oszołomiony korespondent Zachód potrzebował wielu generacji, aby osiągnąć swój obecny poziomi Czy będzie pan w stanie to przesko- czyć? Oczywiście. Myślę o tym wywiadzie teraz, gdy szacha nie ma już w Iranie i kiedy brnę w nieprawdopodobnym błocie i gnoju wśród nędznych lepianek małej wioski pod Shirazem, otoczony gromadą półnagich i zziębniętych dzieci, a przed jedną z chat jakaś kobieta lepi z bydlęcego nawozu okrągłe placki, które (w tym kraju naf- ty i gazu!) po wyduszeniu będą służyć w domu za jedyny opał; otóż kiedy idę
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|