|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
powierzchnię Malachora, uderzając z taką siłą, że ich kadłuby powbijały się nawet na kilka kilometrów w ziemię. W ułamku sekundy dziesiątki tysięcy istnień zgasło, a poskręcane wraki stały się grobowcem dla połamanych ciał. Okręty Revana i Meetry były bezpieczne, poza zasięgiem superbroni, ale Jedi nie wiedział, czy za sprawą szczęścia, czy też planowo. Nie miał już wspomnień dotyczących tamtych wydarzeń, a czytając o własnych działaniach, nie potrafił ich w pełni wyjaśnić ani uzasadnić. Czy wiedział, co się stanie, świadomie poświęcając tysiące własnych żołnierzy, aby ostatecznie pokonać Mandalorian? Czy może jakaś część planu poszła nie tak? Straszliwie nie tak? Raport nie był tak niejednoznaczny. Wyraznie głosił, że zarówno Revan, jak i Meetra wiedzieli, co się stanie. Nazywał ich zbrodniarzami wojennymi i masowymi mordercami. Autor raportu spekulował nawet, że Malachor V był dowodem na to, że; Revan już wtedy przeszedł na Ciemną Stronę Mocy. Ale Revana nie interesowała opinia jakiegoś anonimowego archiwisty Jedi. Chciał tylko faktów... szczególnie tych dotyczących losu Meetry po bitwie. A pod tym względem w raporcie były zdecydowane braki. Znalazł tylko informację, że z własnej woli wróciła i oddała się pod osąd Rady, która bez zwłoki wygnała ją z Zakonu Jedi i z przestrzeni Republiki. - Powinnam była się domyślić, że to ty - dobiegł zza jego pleców oburzony głos. Revan wstał z fotela i się odwrócił. Stojąca za nim kobieta nosiła tradycyjne szaty archiwisty Jedi, choć Revan wiedział, że tak naprawdę była Mistrzynią Jedi. Była młoda jak na swoją rangę, mniej więcej w wieku Bastili, ale włosy miała platynowoblond. Miała też zimne, niebieskie oczy, a jej blada cera świadczyła o życiu spędzonym w Archiwach, w bezpiecznej izolacji od promieni słońca. - Atris - powiedział Revan, skłaniając głowę i uśmiechając się na powitanie, choć miał ochotę zakląć. Atris, niegdyś bliska przyjaciółka Meetry, odmówiła przyłączenia się do Jedi, którzy wyruszyli na wojnę z Mandalorianami. Ta zagorzała tradycjonalistka podzielała niepochlebną opinię, jaką starsi, bardziej konserwatywni Mistrzowie mieli na temat Revana. Toteż nie mógł sobie wyobrazić, kogo bardziej chciałby uniknąć spośród wszystkich możliwych osób, jakie miały szansę zakłócić jego poszukiwania. - Ciągle starasz się odzyskać utracone wspomnienia? - zapytała obrzydliwie zadowolonym z siebie głosem, i Revan zrozumiał, że nie przybyła tu przez przypadek. Musiała jakoś zaznaczyć raport, który właśnie czytał, tak by się dowiedziała, gdy tylko ktoś po niego sięgnie. Nie było zasad zabraniających takich zabezpieczeń w Archiwach, ale rzadko z nich korzystano. Rada Pierwotnej Wiedzy raczej respektowała prawo do prywatności Jedi odwiedzających Archiwa Zwiątynne. Ale Revan, chociaż chciał zachować swoje poszukiwania dla siebie, nie popełnił żadnego wykroczenia. I nadal potrzebował odpowiedzi. - Ten raport chyba pomija niektóre ważne szczegóły - powiedział. - Kiepska robota - dodał w nagłym przebłysku intuicji. Zobaczył, że Atris się najeża, i zrozumiał, że dobrze trafił. Nie tylko zabezpieczyła raport. To ona go napisała. - Może po prostu nie potrafisz dostrzec oczywistej prawdy w nim zawartej - warknęła. Revan się uśmiechnął. Pomimo ustawicznych nauk Jedi o spokoju i pogodzie ducha zawsze miał talent do denerwowania przesadnie świętoszkowatych członków Zakonu. Takich jak Atris. - Najwyrazniej potrzebuję po prostu twojej pomocy i twojej wiedzy, żeby zrozumieć to, czego nie dostrzegam. - A czemu uważasz, że zrobiłabym cokolwiek, aby ci pomóc? - Ciągle jestem Jedi, a wyrok Meetry to kwestia problematyczna - przypomniał jej, nagle bardzo poważnym tonem. - Mam prawo poznać prawdę o tamtych wydarzeniach. Całą prawdę. - A co tu więcej można dodać? Popełniła błąd, ruszając za tobą. Poprowadziłeś ją ścieżką Ciemnej Strony. Dopuściła się niewybaczalnej zbrodni i za to Rada ją wygnała. - To były desperackie działania w trudnych czasach - przypomniał Revan. - A Generator Cienia Masy był eksperymentalnym prototypem. Skąd Rada mogła mieć pewność, że Meetra wiedziała, co się stanie? A jeśli to była pomyłka? Okropny wypadek? - Generator Cienia Masy był narzędziem wojny - odparła Atris spokojnie i racjonalnie. - Jego jedynym zastosowaniem było sianie śmierci i zniszczenia, a ona rozkazała go uruchomić. Jak można to nazwać wypadkiem? - Ale potem żałowała swojego postępowania i z własnej woli poddała się woli Rady. Czemu nie okazali jej łaski? - Musieli ukarać ją dla przykładu! - Atris nie starała się ukryć rozgoryczenia. - Stała się symbolem wszystkich tych, którzy sprzeciwili się woli Rady. Aaska była wykluczona. - To nie mogło być takie proste - naciskał Revan. - Moje zbrodnie były nieporównanie większe, ale Rada dała mi drugą szansę. - Bo wciąż byłeś dla nas użyteczny. Revan wyczuł, że Atris o czymś mu nie mówi.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|