[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przypomniawszy sobie niezbyt gościnne przyjęcie, jakiego doznał wraz z przyjaciółmi ze strony tamtejszego patrolu. Przelecieli nad dorzeczem Dessarin, lśniącego węża wijącego się wśród pól. Bruenor dostrzegł na północy duże obozowisko barbarzyńców. Alustriel skręciła swym ognistym wozem znów na południe i po kilku minutach pojawiła się słynna Bluszczowa Posiadłość na Wzgórzu Harpellów, w pobliżu Longsaddle. Na szczycie wzgórza zgromadził się tłum zaciekawionych czarodziejów, przyglądając się zbliżającemu się pojazdowi, ciesząc się przy tym smętnie w próbie zachowania pozorów godności, jak zawsze, gdy Pani Alustriel zaszczycała ich swoją obecnością. Jedna twarz w tłumie zbielała, gdy ukazała się ruda broda, długi nos i jednorogi hełm Bruenora Battlehammera. Ale... ty... hmm... spadłeś... na śmierć wyjąkał Harkle Harpell, gdy Bruenor zeskoczył z wozu. Mnie także miło cię widzieć odparł Bruenor, odziany tylko w nocną koszulę i hełm. Zebrał swój ekwipunek z wozu i rzucił go na stos u stóp Harkle a. Gdzie moja córka? Tak, tak... dziewczyna... Catti-brie... och, gdzie ona jest? Och, tu mamrotał, nerwowo bębniąc palcami jednej ręki po dolnej wardze. Chodz, tak chodz! chwycił Bruenora za rękę i pomknął wraz z krasnoludem do Bluszczowej Posiadłości. Zastali Catti-brie, która dopiero co wstała z łóżka, odzianą w puszystą szatę, idącą długim korytarzem. Oczy młodej kobiety otworzyły się szeroko, gdy zobaczyła biegnącego do niej Bruenora, upuściła ręcznik, który trzymała w dłoniach; ramiona opadły jej bezsilnie wzdłuż boków. Bruenor zanurzył swą brodę w jej twarz, obejmując jaw pasie tak mocno, że pozbawił ją tchu. Gdy tylko przyszła do siebie po początkowym szoku, oddała uścisk dziesięciokrotnie. Moje modlitwy wyjąkała, w jej głosie drżało łkanie. Na bogów, myślałam, że zginąłeś! Bruenor nie odpowiedział, usiłując pozostać opanowanym. Jego łzy wsiąkały w szatę Catti- brie, czuł na plecach oczy tłumu Harpellów. Otworzył drzwi obok siebie, zaskakując tym na wpół ubranego Harpella. Przepra... zaczął czarodziej, lecz Bruenor chwycił go za ramię i wyciągnął na korytarz, wprowadzając jednocześnie Catti-brie do pokoju. Drzwi zatrzasnęły się przed nosem czarodzieja, gdy ten odwrócił się z powrotem w stronę swego pokoju. Popatrzył bezsilnie na zgromadzoną rodzinę, lecz ich szerokie uśmiechy i radość, która nagle znalazła swe ujście powiedziały mu, że u nich nie znajdzie wsparcia. Wzruszywszy więc ramionami ruszył do swych porannych zajęć, jakby nic niezwykłego się nie stało. Po raz pierwszy Catti-brie widziała krasnoluda naprawdę płaczącego. Bruenor nie troszczył się o to i nie uczynił niczego, aby zapobiec tej scenie. Moje modlitwy także szepnął swej ukochanej córce, ludzkiemu dziecku, które przygarnął jak swe własne więcej niż piętnaście lat temu. Gdybyśmy wiedzieli zaczęła Catti-brie, lecz Bruenor położył delikatnie palec na jej ustach, aby ją uciszyć. To nie było ważne; wiedział, że Catti-brie i pozostali nigdy by go nie opuścili, gdyby mieli chociażby cień nadziei na to, że żyje. Sam nie wiedziałem, jak przeżyłem odparł krasnolud. Ogień nie dotknął mojej skóry wzdrygnął się na wspomnienie tego tygodnia spędzonego samotnie w kopalniach Mithrilowej Hali. Nie mówmy już o tym miejscu błagał. To już jest poza mną. I niech za mną zostanie! Catti-brie, wiedząc o zbliżaniu się armii mających na celu odzyskanie ojczyzny krasnoludów, chciała potrząsnąć głową, ale Bruenor nie zauważył tego ruchu. Co z moimi przyjaciółmi? zapytał młodą kobietę. Widziałem oczy drowa, gdy spadałem. Drizzt żyje odparła Catti-brie podobnie jak i morderca, który porwał Regisa. Wspiął się na półkę w chwili, gdy spadłeś i uprowadził małego. Pasibrzucha? sapnął Bruenor. Tak, jak również kota drowa. Nie zginął... Sądzę, że nie szybko odparła Catti-brie. Jeszcze nie. Drizzt i Wulfgar podążają za tym szatanem na południe, wiedząc, że zmierza do Calimportu. Długa droga mruknął Bruenor. Spojrzał na Catti-brie zmieszany. Myślałem, że będziesz z nimi. Mam swoją drogę odparła Catti-brie, jej twarz nagle spoważniała. Dług do spłacenia. Bruenor natychmiast zrozumiał. Mithrilowa Hala? wykrztusił. Zamierzasz tam powrócić, pomścić mnie? Catti-brie skinęła głową nie mrugnąwszy okiem. Jesteś szalona, dziewczyno! powiedział Bruenor. Drow pozwolił ci iść tam samej? Samej? powtórzyła Catti-brie. Nadszedł czas, żeby prawowity król dowiedział się wszystkiego. Nie, ani nie chcę tak głupio zakończyć mego życia. Setki twoich ludzi maszerują tam z północy i z zachodu. A z nimi znaczna liczba ludzi ze szczepu Wulfgara. To nie wystarczy odparł Bruenor. Kopalnie trzyma armia tych szumowin, duergarów. Dalsze osiem tysięcy z Cytadeli Adbar na północ i na wschód kontynuowała z powagą Catti-brie. Król krasnoludów z Adbaru, Harbromm, powiedział, że chce widzieć kopalnie znowu wolne! Nawet Harpellowie obiecali swą pomoc. Bruenor zobaczył w myślach zbliżające się armie: czarodziejów, barbarzyńców i toczącą się lawinę krasnoludów z Catti-brie na czele. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech. Spojrzał na swoją córkę z czymś więcej niż zauważalnym respektem, jaki zawsze jej okazywał, jego oczy znów były wilgotne od łez. Nie pokonają mnie warknęła Catti-brie. Chcę zobaczyć twą twarz wyrzezbioną w Hali
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|